czwartek, 31 października 2013

Chapter Six

Czytających proszę o odpowiedź w ankiecie. Dla was to dwa kliknięcia, a dla mnie ogromna motywacja!


,, Blizny przypominają  nam, że przeszłość była rzeczywistością ‘’

Nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli. Za dużo czasu marnujemy na planowanie. Jak to mówią Carpe Diem – czyli chwytaj dzień. Do niedawna moim jedynym planem życiowym było wstać -> przeżyć -> iść spać… Głupie nie? Nie wierzyłam w szczęście, ale to tylko z jednego powodu: zabrakło mi wiary w SIEBIE. Tak, to najczęstszy błąd jaki człowiek może popełnić. Dołujemy się sami myśląc o sobie jedynie w negatywny sposób. Wyolbrzymiamy swoje wady, zapominając o zaletach, które każdy posiada. Postanowiłam sobie jedno: nie będę oglądać się za siebie, bo wpływu na przeszłość nie mamy, a przy okazji ucieka nam teraźniejszość. Zamknęłam kolejny rozdział w swoim życiu, zwany Tęsknota i żal.
Wstałam z łóżka przeciągając się po spaniu. Dzisiejszej nocy nie spałam zbyt dobrze. Cały wczorajszy wieczór zastanawiałam się jak odzyskać komórkę. Jedyne co mi przyszło do głowy to spotkać się z jednym z nich i zrobić wymianę. Niby banalne, ale nie uśmiecha mi się tan pomysł. Narzuciłam na siebie ciemne rurki, a do tego ciemno zielona bluza z kapturem i czarne trampki. Włosy związałam w koka, z którego wystawały pojedyncze kosmyki. Weszłam do łazienki i stanęłam przed lustrem. Zaczęłam robić głupie miny różnego rodzaju, wystawiać język, krzywić się. Te miasto źle na mnie wpływa, zdecydowanie! Ale gdzieś w środku cichutki wewnętrzny głosik podpowiada mi, że to dobrze. Zmieniam się, jestem pewna czego chce dokonać i zrobię to. A ci, którzy we mnie nie wierzą? No cóż, płakać z tego powodu nie będę- już nie! Będę walczyć tak długo, aż sama któregoś dnia nieskromnie przyznam, że wszystko czego chciałam zdobyłam. Kiedy już skończyłam bawić się mimiką twarzy, wykonałam makijaż. Delikatniejszy niż zazwyczaj, ale oczy musiałam mocniej podkreślić. Wyszłam w pomieszczenia, w którym się znajdowałam i usiadłam na łóżku. Wzięłam telefon Liama i do ręki i przez chwile obracałam go w dłoniach. Weszłam w kontakty, a potem w ostatnio używane. Ostatni raz dzwonił do… Harrego. Nie, dzięki. Sprawdzamy dalej Vicky, jakiś Niall. On jeszcze nie zdążył mi podpaść, więc warto spróbować. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam urządzenie do ucha.
- Liam? Jeśli dzwonisz, żebym ci coś przyniósł z kuchni, bo ci się dupy nie chce podnosić z kanapy to odpowiadam, pieprz się Payne.- chłopak nie dał mi dojść do słowa i nawijał jak najęty. W pewnej chwili nie wytrzymałam i krzyknęłam do słuchawki najgłośniej jak się da.
- Ogarnij się człowieku!- po drugiej stronie cisza. I o to mi chodziło. – Słuchaj, wiem że to głupio zabrzmi, ale dałbyś mi Liama do telefonu?- i znowu głucha cisza. Westchnęłam zrezygnowana i już miałam się rozłączyć, kiedy po drugiej stronie usłyszałam inny głos.

- Emm… słucham?- zapytał lekko zakłopotany
- Pamiętasz może, jak nieudolnie na mnie wpadłeś i moja czekolada wylądowała na twojej bluzie? No więc, mam twój telefon, a ty masz mój. – skończyłam swoją kwestie i czekałam na ruch chłopaka.
- Za 30 min pod Starbucksem, nie spóźnij się- odezwał się chłodnym głosem i rozłączył. Tiaa, raczej nie ma ze mną przyjemnych wspomnień. Nie wiedzieć czemu kąciki moich ust powędrowały w góry, tworzący przy tym szeroki uśmiech. Może to wredne, ale odpowiada mi. Wzięłam na kolana laptop i przeglądałam różne strony internetowe. Na koniec zalogowałam się na swoje konto na Facebook’u i Twitterze. Poprzeglądałam posty znajomych i spostrzegłam, która jest godzina. Jak poparzona zamknęłam laptopa i wpadłam do łazienki, aby poprawić makijaż i fryzurę. Założyłam czarną, skórzaną kurtkę i wyszłam z pokoju, zamykając uprzednio drzwi na klucz. Zjechałam windą na dół i szybkim krokiem kierowałam się w stronę umówionego miejsca. Dzisiejsza pogoda? No cóż, szału nie ma. Kropi deszcze i wieje zimny wiatr. Zapięłam kurtkę pod samom szyję, a ręce schowałam do kieszeni. Muszę przyznać, że jestem na tyle inteligentna, aby pomalować się wodoodpornym tuszem do rzęs, bo inaczej nie wiem jak bym teraz wyglądała. Otworzyłam drzwi od lokalu, weszłam do środka i szukałam chłopaka. Z racji, że go nie znalazłam zajęłam wolny stolik znajdujący się przy oknie, w samym rodu kawiarni. Zdjęłam kurtkę i powiesiłam ją na wieszak. Podeszłam do lady i zamówiłam gorącą czekoladę. Mam nadzieję, że chociaż ona mnie rozgrzeje.  Czekając na zamówienie wpatrywałam się w okno. Pełno ludzi tłoczyło się na chodnikach, niektórzy szybko, inni zaś wolniej dreptali nogami. Mimo padającego dosyć mocno deszczu, ludzi było sporo. Zawsze mnie zastanawiało to. Leje- dużo ludzi. Słońce świeci- dużo ludzi. Chyba nigdy tego nie ogarnę. Byłam na tyle zajęta podziwianiem widoku, że nie zauważyłam przysiadających się dwóch chłopaków, a może raczej młodych mężczyzn? Mniejsza. Z pod szarego kaptura jednego z nich wystawały blond włosy, postawione na żel, jak mniemam. Kiedy owy chłopak ściągnął okulary i wpatrywał się we mnie błękitnymi oczyma. Miały w sobie głębie, można by je porównać do oceanu. Spojrzałam naprzeciw siebie i ujrzałam znajomą mi twarz z kilkudniowym zarostem. W tym samym momencie, do stolika podeszłam kelnerka, stawiające przede mną zamówiony wcześniej napój. Przy okazji przyjęła również zamówienie blondyna i Liama. Notowała wszystko uważnie, po czym odeszła w stronę lady. Wzięłam łyk mojego napoju i postawiłam z powrotem filiżankę przed siebie. Nastała niezręczna cisza, która zaczęła mnie irytować.

- Ostatnim razem nie mieliśmy okazji się poznać- przerwał cisze Payne, o dziwo przyjaznym tonem. – Liam Payne, a to- wskazał na blondynka- Niall Horan. Ale ty pewnie o tym wiesz. – skończył i uśmiechnął się zawadiacko, a na sam tego widok miałam ochotę się głośno roześmiać. Postanowiłam jednak zachować powagę.
- Victoria West- odwzajemniłam uśmiech.
- No no stary – odezwał się Niall, o ile kojarzę.- nie wspominałeś, że masz takie znajomości- po jego słowach razem z brunetem spojrzeliśmy na niego pytająco.
- Jestem twoim fanem, dasz mi autograf?- kontynuował Horan. Liam patrzył na niego jak na nienormalnego, a ja siedziałam zmieszana, bo nie wiedziałam o co chodzi. – Jesteś Victoria- powtórzył, jakby chcąc się upewnić – oglądaliśmy jej występ w X- Factorze, nie pamiętasz?
- Aaa tak. Przypominam sobie- brunet otworzył szerzej oczy i zaczął dziwnie gestykulować rękoma. – Masz niesamowity głos- pochwalił mnie. Ja jako odpowiedź odburknęłam ciche dzięki. Lubię komplementy, jak każda dziewczyna i nie tylko, ale po nich za bardzo nie wiem jak się zachować, jak na nie zareagować. Chwilę jeszcze prowadziliśmy ‘’ rozmowę’’, a raczej chłopaki coś opowiadali, a ja przytakiwałam.

- OMG!!! Tam siedzi One Direction!!!- ktoś w pomieszczeniu krzyknął i usłyszałam piski. To dziwne, ze człowiek może wydawać dźwięki o takiej częstotliwości.

- To my lecimy do zobaczenia- krzyknął odbiegając od stolika blondyn. Oby nie, oby nie!- modliłam się w duchu. Z racji, iż wcześniej zapłaciłam za zamówiony napój, nałożyłam na siebie kurtkę i schowałam swój telefon do kieszeni spodni. Zgadza się, nareszcie MÓJ telefon! Oby więcej taka przygoda mi się nie przytrafiła. Wracałam do hotelu, w którym aktualnie pomieszkuje. Parę razy wpadłam na kogoś, innym razem ktoś wpadł na mnie. Czułam się jak jakiś worek treningowy. Prawie cały dzień spędziłam w kawiarni, więc wracałam dosyć późno i przyglądałam się świecącym wystawą sklepowym, ulicą oświetlonym przez latarnie. Niekiedy przy drodze mijałam przystrojoną dynie. No tak jutro Halloween. Wjechałam windą na górę i zamknęłam drzwi pokoju, po moim wejściu do niego. Ściągnęłam buty, kurtkę i usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam je z przyklejonym uśmiechem, bo po prostu padałam. Byłam strasznie zmęczona, marzyłam jedynie o śnie. Czy to tak dużo?  Najwyraźniej. CO się ze mną dzieje? Zaczęłam sama odpowiadać na pytania zadane również przeze mnie. Niezła schiza, nie ma co. Otworzyłam drzwi, za którymi stał portier z kopertą. Oddał ją w moje ręce i po wypowiedzianym dobranoc, zniknął. Zamknęłam z powrotem drzwi i z kopertą w ręce usiadłam na łóżku. Była ona od pani Margaret. Mogłam się tego spodziewać, bo tylko ona zna mój adres. Właściwie to tylko ona chce wiedzieć, co się ze mną dzieje. Inni mają mnie gdzieś, jak widać ze wzajemnością. Otworzyłam kopertę i wyjęłam z niej drugą kopertę. Przyglądałam się jej zdziwiona, ale i też zmęczona tą sytuacją, jak i całym dniem. Otworzyłam drugą kopertę… to już się robi chore! Tym razem wyjęłam z niej kartkę na której widniał numer telefonu i nazwisko danej osoby. Pod spodem dopisek: Zależy mi na twoim telefonie ;). Kto w tych czasach pisze jeszcze listy? Kiedy z zamiarem odłożenia kartek, z jednej koperty wypadła karta kredytowa. O co do cholery w tym wszystkim  chodzi?!?

********************************************************************
Nadciągam z kolejnym rozdziałem! Łapcie ;)  Wow wyrobiłam się w tydzień, aż sama w to nie wierze. To dzięki waszym wejściom, komentarzom, i kolejnym obserwatorom! <3 Wielkie dzięki kochani <3
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=UŚMIECH WYWOŁUJESZ+ WENĘ PRZYWOŁUJESZ

Takie tam Halloween-owe z Dynią ;p


Buziaki ;*** / Mała Wariatka ;D

czwartek, 24 października 2013

Chapter Five

CZYTASZ=KOMENTUJESZ


,, Bo każdy upadek ukształtował mój charakter ‘’
   Niewiele jest osób, które śmiało podążają za swoimi pragnieniami. Najczęściej ludzie boją się porażki, zniechęcają się poprzez okrągłe myślenia: CO BY BYŁO GDYBY? Stale zadają sobie pytania, na które za wszelką cenę chcą znaleźć odpowiedz, co nie zawsze im wychodzi. Żyjąc w taki świecie śmiało mogę stwierdzić, że człowiek najbardziej boi się odrzucenia przez drugiego człowieka. Pragniemy stale odczuwać bliskość drugiej osoby, chcemy jej zrozumienia i pomocy w ciężkich dla nas chwilach. Tak czasami jak sobie siedzę i myślę, to wszystko w życiu jest tymczasowe , więc jeśli coś idzie dobrze trzeba się cieszyć, bo nie będzie trwać to wiecznie. A jeśli coś idzie źle nie martw się, to też nie będzie trwać w nieskończoność. Następnie bardziej zagłębiam się w ten temat i dochodzę do wniosku, że to tylko optymiści próbują nam wmówić takie rzeczy. Prawda jest taka, że wczoraj było chujowo, dzisiaj jest chujowo i jutro też będzie chujowo. Czyżby wreszcie długo oczekiwana stabilizacja?
 Ludzie często znajdują się w stresujących sytuacjach. Nie mogą opanować drżenia rąk i pesymistycznych myśli. Właśnie znalazłam się w takiej sytuacji. Po kilku godzinnym oczekiwanie na swoją kolej byłam spokojna, ale gdy usłyszałam: za 5 minut wchodzisz, nogi ugięły się pode mną ze zdenerwowania. Stałam z mikrofonem w ręce, a wokół mnie krążyło multum ludzi, to z kamerami, to ze światłami czy innymi rzeczami, których nazw nie znam. Ubrana byłam z czarne skórzane rurki, czerwoną koszule w kratkę z rękawami ¾ , do której przyczepiony był pasek tymczasowo oplatający moją talie. Jako iż dziś wyjątkowy dzień, zdecydowałam się na buty na obcasie. Uwierzcie mi, że to jakieś święto, bo dla mnie założenie ich to najgorsza kara. A więc to dzisiejszej stylizacji nałożyłam jeszcze czarne lity, a nadgarstki przykryłam dużą ilością bransoletek. Ostatni raz poprawiłam koszule, poprawiłam w dłoni mikrofon. Wdech- wydech i stabilnym krokiem weszłam na scenę. Przywitały mnie ciche brawa, ale jednak brawa, a to już coś. Podeszłam bliżej i ujrzałam cztery twarze mi się przyglądające. Wśród nich był on. Jak tak patrzę, to nie jesteśmy podobni. Inny kolor oczu, inny kształt twarzy. Jedyne co dostrzegłam to niemal identyczny kolor włosów, zanim ja swoje przefarbowałam oczywiście, a wśród jego wystawało kilka siwych.
- Przedstaw się nam, z kąt i z kim przyjechałaś i co zaśpiewasz- odezwała się jakaś brunetka, z tego co mi się przypomina to chyba Cheryl. Wykonała gest, aby dodać mi odwagi do mówienia.
- Nazywam się Victoria West- po moich słowach Simon zaczął mi się dokładnie przypatrywać, ale po chwili  zrezygnował i wrócił do zapisywania czegoś w swoim notatniku. – Przyjechałam z okolic Nowego Yorku i zaśpiewam piosenkę P!nk – Fuc*in Perfect
- A z kim przyjechałaś? – dopytywał Louis Walsh.
- Sama- odpowiedziałam beznamiętnie. Juror jedynie wzruszył ramionami.
- No to zaczynaj- uśmiechnęła się Cole, a ja usłyszałam pierwsze dźwięki piosenki. Po chwili moje ciało opuściły wszystkie negatywne emocje, strach. Nie liczyło się nic. Byłam tylko ja i muzyka. No i jurorzy i widownia i kilka milionów widzów, ale to pomińmy.


Made a wrong turn, once or twice /  Wybrałam złą drogę, raz czy dwa
Dug my way out, blood and fire /  Lecz wywalczyłam ją krwią i ogniem
Bad decisions, that's alright /   Złe decyzje, w porządku
Welcome to my silly life /  Witaj w moim głupim życiu

Mistreated, misplaced, misunderstood  /  Poniżana, zagubiona, niezrozumiana
Miss 'No way, it's all good', it didn't slow me down /  Panna: "Nic się nie stało, wszystko jest w porządku", nie złamało mnie to
Mistaken, always second guessing, underestimated /  Myląca się, zawsze drugie podejście, niedoceniana
Look, I'm still around /  Spójrz, wciąż tutaj jestem

Pretty, pretty please, don't you ever, ever feel /  Pięknie, pięknie proszę, nie czuj się kiedykolwiek
Like you're less than fuckin' perfect /  Jakbyś był mniej niż zajebiście perfekcyjny
Pretty, pretty please, if you ever, ever feel like you're nothing /  Pięknie, pięknie proszę, jeśli kiedykolwiek poczujesz się jakbyś był niczym
You're fuckin' perfect to me /  Dla mnie jesteś zajebiście perfekcyjny

You're so mean when you talk about yourself; you were wrong /  Jesteś tak podły, gdy mówisz o sobie, jesteś w błędzie
Change the voices in your head; make them like you instead /  Zmień głosy w twojej głowie, spraw, by zamiast tego cię polubiły

So complicated, look happy, you'll make it /  Tak skomplikowane, spójrz, szczęściarzu, możesz to zrobić
Filled with so much hatred, such a tired game / Wypełniony tak wielką nienawiścią, co za męcząca gra
It's enough; I've done all I can think of / Dość tego, zrobiłam wszystko, co przyszło mi do głowy
Chased down all my demons, I've seen you do the same / Przegoniłam wszystkie moje demony, widzę, że robisz to samo

Pretty, pretty please, don't you ever, ever feel / Pięknie, pięknie proszę, nie czuj się kiedykolwiek
Like you're less than fuckin' perfect / Jakbyś był mniej niż zajebiście perfekcyjny
Pretty, pretty please, if you ever, ever feel like you're nothing / Pięknie, pięknie proszę jeśli kiedykolwiek poczujesz się, jakbyś był niczym
You're fuckin' perfect to me / Dla mnie jesteś zajebiście perfekcyjny

The whole world's scared so I /   Cały świat bał się, więc ja
swallow the fear / pozbyłam się lęku
The only thing I should be drinking is an / Jedyną rzeczą, którą powinnam pić,
ice cold beer / jest lodowato zimne piwo
So cool in lie, / Tak dobrzy w kłamaniu i
and we try try try , /  staramy się, staramy, staramy,
but we try too hard and / ale staramy się za bardzo i
it's a waste of my time /  marnujemy mój czas
Don't looking for the critics, / Skończyłam szukać krytyków,
cause they're everywhere / bo oni są wszędzie
They don't like my jeans; / Nie lubią moich dżinsów,
they don't get my hair / nie podoba im się moja fryzura
Exchange ourselves, / Dziwni my -
and we do it all the time / i robimy to przez cały czas
Why do we do that? / Dlaczego to robimy?
Why do I do that?  / Dlaczego to robimy?
Why do I do that? / Dlaczego to robimy?

Pretty, pretty, pretty / Pięknie, pięknie, pięknie
Pretty, pretty please, don't you ever, ever feel / Pięknie, pięknie proszę, nie czuj się kiedykolwiek
Like you're less than fuckin' perfect / Jakbyś był mniej niż zajebiście perfekcyjny
Pretty, pretty please, if you ever, ever fee /l Pięknie, pięknie proszę jeśli kiedykolwiek poczujesz się, jakbyś był niczym
Like you're nothing, you're fuckin' perfect to me / Dla mnie jesteś zajebiście perfekcyjny
You're perfect, you're perfect / Jesteś idealny, jesteś idealny
Pretty, pretty please, if you ever, ever feel /  Bardzo, bardzo proszę, jeśli kiedykolwiek, kiedykolwiek poczujesz
Like you're nothin' you are perfect to me / Jakbyś był niczym, dla mnie jesteś idealny

Skończyłam drżącym głosem wykonywać utwór. Lubiłam go, a nawet bardzo. Był taki prawdziwy, pisany sercem. To nie tak, jak niektóre osoby tworzą ‘nie do końca dobrą’ muzykę, ale mają miliony odtworzeni w internecie, bo w teledysku odsłonią więcej. Dlatego, według mnie prawdziwą artystką można nazwać P!nk. Zacisnęłam usta w wąską linie, czekając na werdykt jurorów. To dla mnie jak być, albo nie być. Chciałabym się dostać i poznać bliżej Simona, który jak pokazują papiery jest moim biologicznym ojcem. Prowadzący program mówił coś, potem Cheryl, za nią Walsh. Nie liczyły się dla mnie zbytnio ich słowa. Najbardziej mi zależało na choć jednym pozytywnym słowie od niego.
- Nie zgadzam się z moimi partnerami- powiedział niemal grobowym tonem, a po moim ciele przebiegł nieprzyjemny dreszcz, a wewnętrzny głos podpowiadał, żebym uciekała jak najdalej. Jak na mnie przystało, oczywiście olałam go i byłam ciekawa co jeszcze usłyszę z ust teraźniejszego mówcy. – Oni uważają, że jesteś jedną z lepszych wokalistek tej edycji. Ja wiem, że jesteś najlepsza- wstał i zaczął głośno klaskać, a publiczność znajdująca się na Sali poszła w jego ślady. Moje oczy miały w tej chwili mniej więcej rozmiar piłeczek golfowych, co nie jest normalne. Lekko zawstydzona spuściłam głowę. Pozostali jurorzy również w niemałym szoku wstali. Po jakimś czasie się ogarnęli i zagłosowali. Nie wiem jak to opisać, ale byłam przeszczęśliwa, kiedy dostałam cztery głosy na ‘’tak’’. Podziękowałam i weszłam z powrotem za kulisy. W głowie rozbrzmiewały mi słowa Cowella: ,,Jesteś najlepsza’’.
***
Aby uczcić mój malutki sukces, wybrałam się do Starbucks’a. Zamówiłam orzechowe latte i jakeś małe ciastko z kremem. Usiadłam przy stoliku w rogu sali i czekałam na zamówienie. Nie musiałam długo czekać, bo po chwili dosyć szczupła, rudowłosa dziewczyna przyniosła zamówione przeze mnie rzeczy i wracając pozbierała ze stolika obok brudne naczynia. Ustawiła je starannie na tacy i odwracając się wpadła na chłopaka z burzą loków na głowie. Raczej to on wpadł na nią. Huk, jaki wywołało tłuczone szkło przykuło uwagę chyba wszystkich znajdujących się w lokalu. Rudowłosa pobledła i zaczęła w trybie natychmiastowym przepraszać zielonookiego bruneta, który jak gdyby nigdy nic rzucił coś typu: ,,Dopilnuje, żebyś straciła tę pracę’’ i wyszedł. Gdy wszystkie szkła z ziemi zostały dokładnie posprzątane, dziewczyna została wezwana do gabinetu swojego szefa. Co za cham! Nie dość, ze to on wpadł na niczemu niewinną dziewczynę, to ona ma stracić prace? Te społeczeństwo schodzi na psy. Z racji tego, że przesiedziałam w kawiarni ponad godzinę, przy wyjściu zamówiłam jeszcze shake’a czekoladowego. Uwielbiam czekoladę i wszystko co z nią związane. Nie należałam do osób, które wszystko co zjadły to przeliczały na kalorie. Pasowała mi moja sylwetka i dziękuję za takie dobre geny, dzięki którym mam dobrą przemianę materii i nie tyje. Wychodząc owionął mnie chłodny wiatr, a na ciele pojawiła się gęsia skórka. Spojrzałam na ekran telefonu, żeby dowiedzieć się, która godzina i w tym samym momencie zderzyłam się z kimś, kto również zagapiony był w swoją komórkę. Obydwa telefonu upadły na ziemie, aż cud że szybka cała. Wyprostowałam się i ujrzałam przed sobą krótko ściętego bruneta w kurtce jeansowej, spod której wystawało kawałek czerwonej bluzy z kapturem. Na ciuchach chłopaka dostrzegłam swój napój i przykro mi się zrobiło. Jak jeszcze przypomniałam sobie, że nasze telefonu leża na ziemi… Irytowała mnie ta cała sytuacja. Schyliłam się i ujrzałam dwa identyczne komórki. Dwa czarne iPhone, niczym się od siebie nie różniące, nie wiedząc nic podniosłam leżący najbliżej mojej nogi i schowałam do kieszeni swojej kurtki.
- Uważaj jak chodzisz- warknęłam w stronę chłopaka.
-Ja? To ty masz na sobie coś przypominające gówno z mlekiem?- zripostował a ja byłam pod wrażenie. Oczywiście nie dałam mu tej satysfakcji.
- A wiesz, że do twarzy ci z nim? Idealnie się ze sobą to komponuje- wykonałam ruchy rękami pokazujące to na twarz chłopaka, to na plamę na bluzie.
- Czyli uważasz, że jestem przystojny? No no- pokiwał głową w zadumaniu, a ja udawałam, że chce mi się rzygać.
- Chyba raczej śmieszny- zaśmiałam się wrednie.
- I przystojny i zabawny? Coraz lepiej- brunet posłał mi chytry uśmieszek.
- Ani przystojny ani zabawny. Śmieszny w sensie hahaha- moja twarz przybrała grymas zniecierpliwienia, więc wyminęłam chłopaka, do którego po chwili podbiegł drugi chłopak. Ten miał na sobie czerwone rurki i czarną skórę na białej bluzce w paski.
- Liam, chodź już !- tylko tyle usłyszałam, bo moje myśli ogarnął obraz chłopaka w lokach. Ten uśmiech, te dołeczki, ta zieleń w oczach. Wiedziałam, że go skądś kojarzę. Po powtórzeniu faktów moje oczy się zaszkliły i przypomniał mi się Harry. Ten sam, którego próbuje zapomnieć przez ostatnie trzy lata. Zmienił się. Już nie jest tym wiecznie uśmiechniętym nastolatkiem, a zadufanym w sobie egoistą bez empatii. Prawie wbiegłam przez hol do windy, i jechałam nią na piętro, na którym mieszkam. Szybkim ruchem przekręciłam zamek w drzwiach, a te ustąpiły i znalazłam się w pokoju, który tymczasowo zamieszkuje. Muszę w końcu kupić jakieś mieszkanie. Poczułam wibracje w kieszeni, więc wyjęłam telefon i przejechałam palcem po ekranie.
- Halo?- Zapytałam
- No w końcu się dodzwoniłem- ktoś po drugiej stronie odetchnął z ulgą- Liam, gdzie wy jesteście?
- Yyy jaki Liam?- spytałam zmieszana całą tą sytuacją- Kim ty w ogóle jesteś?
- Zayn Malik. Boski wokalista zespołu One Direction i obiekt westchnień milionów kobiet, jak nie więcej- po jego słowach miałam ochotę przybić piątkę… swojej głowie.
- Wystarczyło imię. Nie znam żadnego Liama, to jakaś pomyłka.- Rozłączyłam się zanim ten ktoś zdążył odpowiedzieć.


Liam, Liam, Liam… Tak to ten z plamą z mojego shake’a. One Direction? To ten zespół Harrego, a Zayn? To musi być ten debil z taksówki. Oczywiście, bo kto ma takie szczęście jak ja? NIKT! Weszłam w zdjęcia znajdujące się na telefonie. Pełno brunetki w kręconych włosach, tego zespoliku, i ludzi, jakby zdjęcia z jakiegoś koncertu. Jedno jest pewne: Muszę odzyskać swój telefon!
*******************************************************************
Oddaje kolejny rozdział w wasze ręce! Przepraszam, ze tak długo nie dodawałam, ale codziennie wracam o 16 do domu, a w środy i soboty jestem wolontariuszką w schronisku ;)   Postaram się kolejny napisać na za tydzień, trzymajcie za mnie kciuki :D


CZYTASZ=KOMENTUJESZ

Mam prośbę, aby każdy kto czyta odpowiedział na pytanie w ankiecie! Dla was to dwa kliknięcia  a dla mnie motywacja ;) Całuje :*