niedziela, 30 marca 2014

Chapter Twenty One

Jak możesz, to zagłosuj w ankiecie ;)
<--------------------
<--------------------
<--------------------
Mały spamik ;)
Mój drugi blog: <KLIK>
Chcesz być informowana?

Jeśli czytasz, to skomentuj chociaż kropką, buźką, cokolwiek ;) Daj znać, że jesteś ;*


,, Są takie chwile, w których człowiek przytuliłby się nawet do jeża ‘’
         W życiu każdego z nas następują chwile, w których zostaje sam. Mimo, iż otoczony jest wianuszkiem znajomych, to brakuje mu przyjaciół. Takich prawdziwych, a nie osób, które są w twoim towarzystwie jedynie dla swojej korzyści. Ale jak rozpoznać takie osoby? Jak głosi przysłowie: ,, prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie’’. Według mnie jest to dobre rozwiązanie. Może dlatego zachowuje się czasami, jak bezuczuciowa suka? A może to po prostu maska, którą wkładam, aby nikt nie mógł dostrzec moich uczuć? Jedno jest pewne; sama się już w tym gubię.
         Od miesiąca mieszkam sama, bez chłopaków. Od 30 dni błąkam się po tym ogromnym domu, najwięcej czasu spędzając w Sali muzycznej. Codziennie dostaje od nich sms’y, rozmawiamy na Skypie czasami, choć nie zawsze mamy taką możliwość, bo:
       a)    Po koncertach chłopaki są wymęczeni, ostatnio się nawet zdarzyło, że Louis zasnął przed komputerem. Oczywiście Hazza korzystając z okazji, przystroił jego twarz kocimi wąsami, z czego osobiście śmiałam się jak rasowa psychopatka. Na drugi dzień zdjęcie stało się hitem internetu.
     b)    Przez moje zajęcia oraz częste komponowanie do późnych godzin, wyglądam, czuję się i żyję niczym zombie.
Tak czy inaczej, utrzymuję z nimi wszystkimi kontakty. Zgadza się, wszystkimi. Zayn Malik- osobiście- wysłał mi wiadomość, abym przypadkiem nie podpaliła domu, czy coś. A jeśli chodzi o to, czy uchyliłam rąbka tajemnicy Liamowi, odnośnie mojej przeszłości związanej z Harrym to nie. Miałam kilka chwil, kiedy byłam gotowa wyznać mu wszystko, od A do Z. A potem uświadamiałam sobie, ze nie jestem pępkiem świata. Chodzi mi o to, że nie wiem czy Styles opowiedział chłopakom, że jest adoptowany. Może i są przyjaciółmi, to nie jestem pewna.
        Usiadłam przy fortepianie i zamykając oczy, wertowałam swoją pamięć w poszukiwaniu jakiegoś kawałka, który mogłabym zagrać. Zamknęłam oczy, a moje palce zaczęły wystukiwać w klawisze dźwięki melodii ,,Say Something’’ zespołu A Great Big World w duecie w Christiną Aguilerą. Moje uszy rozkoszowały się dźwiękami instrumentu.

- A Victoria jak zwykle w swoim żywiole- zaśmiał się Chris, wchodząc z głąb pomieszczenia. Przyłożyłam rękę na lewą stronę klatki piersiowej i uspokajałam oddech.
- Przez ciebie za zawał zejdę- mruknęłam, ciskając w niego ostrym spojrzeniem. Chłopak jednak się tym nie przejął, jedynie podszedł bliżej i usiadł obok mnie. Oparłam głowę na jego ramieniu i przez jakiś czas siedzieliśmy w ciszy. Nie było ona krępująca, czy uciążliwa. Lubiliśmy swoje towarzystwo i bywały chwilę, gdy rozumieliśmy się bez słów. A to wszystko dzięki Alex.
            W ciągu tego miesiąca całkiem dużo się wydarzyło. Zaprzyjaźniłam się z Xixi, co spowodowało częste wizyty u niej w domu, co z kolei sprawiło, że zapoznałam się bliżej z Chrisem. Oprócz tego zdążyłam przygotować sobie kila wersji śmierci, albo chociażby wywiezienia Alison na inną planetę, bo inny kontynent nie wystarczy. Blondynka doprowadzała mnie do białej gorączki nawet, gdy jej nie widziałam, a jedynie jej piskliwy dźwięk odbijał się od ścian uczelni.
          Christopher pociągnął mnie za rękę w stronę mojej sypialni, sadzając mnie na łóżku i otwierając na oścież drzwi mojej szafy. Zmarszczyłam zdziwiona brwi, a brunet jedynie posłał mi szelmowski uśmieszek. Tajemniczy błysk w jego oku podpowiadał mi, że on coś knuje.  
- Pakuj jakąś sukienkę, wszystkie te kobiece mazidła do twarzy, wysokie szpilki i idziemy.- oznajmił jak gdyby nigdy nic. Nadal siedziałam osłupiała jego słowami.- Mam ci pomóc podnieść ten seksowny tyłeczek?- jego wesoły śmiech rozniósł się po mojej sypialni. Wykonałam posłusznie jego polecenia, co skwitował zwycięskim uśmiechem. Gdyby nie to, że ledwo mam siłę oddychać, pokazałabym mu kto tu rządzi. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej ciemne rurki, które natychmiast zostały wyrwane z moich rąk.
- Ej!- oburzyłam się.
- Sukienkę, kochanie- mocno podkreślił pierwsze słowo, natomiast drugie wypowiedział swobodnie. Przyzwyczaiłam się, że nazywał mnie swoimi kochaniami, skarbami, ślicznotkami itp., choć na początku takie słowa przyprawiały mnie o mdłości. – Z tobą jak z dzieckiem- westchnął zrezygnowany i zaczął przeglądać zawartość mojej szafy. Wyciągnął czarny bralet, na co pokręciłam przecząco głową. Skąd ja do cholery mam takie rzeczy u siebie?!?
- Nie ma mowy- pokręciłam przecząco głową.
- Dzisiaj nie masz nic do powiedzenia- wypowiedział te słowa dumny z siebie.- idź do łazienki, weź prysznic i nałóż na twarz wszystkie te dziwne rzeczy, które kobiet nakładają, a wybór stroju zostaw zawodowcom. A i jeszcze jedno, podkreśl mocno oczy.- mrugnął do mnie oczkiem i wepchnął do łazienki. Czuję się, kurwa, jak jakaś kukiełka, która jest pociągana za sznurki przez inne osoby.
          Ten wieczór spędziłam w klubie ze znajomymi z uczelni. I muszę to przyznać; bawiłam się genialnie.
           Poczułam lekkie szturchanie w lewe ramie, ale nie byłam zbyt leniwa, żeby otworzyć oczy. Mruknęłam coś niezrozumiałego i mocniej przyciągnęłam do siebie kołdrę. Jeśli mnie budzisz rano to wiedz, że porywasz  się na misję samobójczą.
- S.p.i.e.r.d.a.l.a.j.- syknęłam przez zaciśnięte zęby.
- No weź, ile można spać?- zapytała wesoło Xixi, zabierając mi kołdrę i przy okazji swoimi włosami gilgocząc moje odsłonięte ramiona. Przeniosłam się do pozycji siedzącej i posłałam blondynce gniewne spojrzenie.
- Która godzina?- zapytałam lekko zachrypniętym od snu głosem.
- Po ósmej- wyszczerzyła do mnie zęby, kiedy ja jedynie chciałam ją udusić gołymi rękoma.
- Kurwa! A dlaczego mnie tak wcześnie budzisz?- zadałam pytanie, podnosząc lewą brew do góry.  
- Ogranicz wulgaryzmy- zagroziła mi i pomachała przed oczami palcem, niczym surowy rodzic karający swoje niegrzeczne dziecko. Przewróciłam jedynie oczami.- A tak poza tym to mi się nudziło- uśmiechnęła się niewinnie.
           Kolejny miesiąc, czyli już drugi, spędziłam według podobnego schematu. Nauka, komponowanie, weekendowe wyjścia do klubów. Prawie codziennie widziałam się z Alex i jej bratem. Oczywiście byli też inni, ale to z wcześniej wymienioną dwójką miałam najlepszy kontakt. A jeśli przyszła pora na ‘’kłótnie między rodzeństwem’’, ja śmiałam się w najlepsze. Jest mała rzecz, czy te miesiące się od siebie różniły. No może nie taka mała, bo nagrałam swój pierwszy singiel!!! Tak, ja Victoria West mam swój pierwszy, profesjonalny, mój i tylko mój singiel. Nieskromnie muszą przyznać, że piosenka jest niezła. Przede mną jeszcze kilka dni pracy nad teledyskiem i video to trafia na YouTube na mój kanał VEVO. Jeju, jestem taka podekscytowana, ze nie wiem czy wytrzymam.
- Noooo prooooszę cieeee!- jęczał Niall, unosząc błagalnie dłonie. Właśnie rozmawiałam z chłopakami na Skypie.
- Zobaczysz i usłyszysz jak wrócicie- powtórzyłam już chyba tysięczny raz dzisiaj.
- Jeszcze tylko ponad miesiąc spokoju bez ciebie- oznajmił teatralnie przygnębiony Zayn- trzeba wykorzystać ten czas- dopowiedział, wychodząc z pokoju i trzaskając drzwiami.
- A ten co- kiwnęłam głową na miejsce, w którym przed chwilą zniknął Malik- okres mu się spóźnia, czy jak?- zapytałam chłopaków. Na ekranie laptopa widziałam, jak Horan i Tomlinson turlają się po podłodze ze śmiechu, choć to Harry śmiał się najgłośniej.
- Ma małe problem w związku- wyjaśnił mi skupiony Liam.- Niall nie jesteś czasami głodny?- Payne odwrócił głowę w kierunku farbowanego blondyna
- No w sumie zjadłbym coś- pomyślał nad swoją odpowiedzią Nialler.
- Świetnie- uśmiechnął się Li- Louis idź pomóż mu- polecił przyjacielowi. Chłopaki wyszli z pokoju, ówcześnie się ze mną żegnając. Nie byłam pewna, dlaczego Liam ich wszystkich wygania, ale mogłam się jedynie domyślać, że chodzi o kolejną pogadanką, która zaczyna się od ,,jak się czujesz?’’. Wypuściłam ze świstem powietrze nagromadzone w moich płucach.
- Hazza- zwrócił się do loczka- telefon ci dzwoni.
- Wcale nie dzwoni- odparł pewnie Styles. Liam sięgnął po coś na dół, ale nie wiem po co, ponieważ kamerka tego nie obejmowała. Po chwili podniósł komórkę i przyłożył ją do ucha.
- Teraz dzwoni- powiedział zadowolony z siebie Payne- idź, może to coś pilnego.- Harry popatrzył na niego jak na największego idiotę świata, ale bez słowa wstał i wyszedł, zastawiając nas samych. Odchrząknęłam, chcąc przerwać nieco uciążliwą ciszę.
- Jak się czujesz?- a nie mówiłam- martwię się o ciebie- powiedział poważnie, patrząc w moje oczy. O ile oczywiście pozwalał na to ekranik komputera.
- Dobrze- uśmiechnęłam się i mam nadzieję, że nie wyszedł z tego grymas.- Nawet bardzo dobrze- chciałam potwierdzić jego słowa.
- Jak nie uda ci się w muzyce, to osobiście wkręcę cię do filmu, bo aktorką jesteś niezłą. – szatyn przechylił głowę w prawą stronę i dokładnie mi się przyglądał.
- Zadedykuje ci Oskara- żachnęłam się i przewróciłam teatralnie oczami. Bawiły mnie tego typu sytuacje. Rozumiem, że się martwi i to bardzo miłe, ale jestem dużą dziewczynką i dam sobie radę. Tsaa, jasne- kpiła ze mnie podświadomość. Pokręciłam głową, chcąc wyrzucić z niej te myśli.
Usłyszałam dzwonek do drzwi, więc wstałam.
- A co jak to porywacz?- zażartował Liam.
- Wtedy znając życie, przejdziesz przez ekran komputera i mnie obronisz- wzruszyłam ramionami- Mój ty bohaterze!- zaśmiałam się.
Zbiegłam po schodach i przez Judasza dostrzegłam blond grzywkę i wielkie, czekoladowe oczy.  

- Cześć, głupku- przywitała mnie Alex standardowo.
- Witam w moich skromnych progach, debilu- odpowiedziałam jej tym samym.- chodź na górę.- pociągnęłam ją za rękę.
- Alex!- wykrzyknęli chłopaki, którzy najwidoczniej wrócili.
- OMG! One Direction mówi mi cześć! Aaaaaaaa!- zaczęła piszczeć niczym największa fanka.
- Drugi raz się na to nie nabierzemy- zakończył jej doskonałą grę aktorską Lou. Zgadza się, już raz ze sobą rozmawialiśmy i wtedy się nabrali, że panna Hawker jest ich fanką.
- No to cześć- przywitała się już normalnie Al, zasiadając obok mnie.- Jestem głodna- westchnęła patrząc na Nialla. Ta dwójka jest do siebie rażąco wręcz podobna. Mają blond włosy, szerokie uśmiechy, a do tego żołądek bez dna. Zaśmiałam się na jej słowa i wyciągnęłam z szafki ciastka czekoladowe.
- Alex, słyszałaś już piosenkę Vicky?- zapytał dziewczynę Harry. Ona natomiast pokiwała twierdząco głową, strzepując okruszki.
- Jesz tyle ile ja, a do tego nie marudzisz, że przytyjesz- powiedział z wrażeniem w głosie Horan.- Wyjdź za mnie!- uklęknął przed komputerem, na co my oczywiście wybuchliśmy głośnym śmiechem.


- Przykro mi Niallerku, ale moje serce należy do czekolady- odpowiedziała smutno Alex- no może czasami mam romans z pizzą, ale ci!- przytknęła palec do buzi i  rozejrzałam niespokojnie po pokoju- czekolada nie może się o tym dowiedzieć.- i znów zaczęliśmy się śmiać. Uwielbiam tę wesołą atmosferę wokół nas. 
******************************************************
Heeeej kochani <3
Od razu uprzedzam, że nie sprawdzany i nie ma gifów z chłopakami, ale nie chciało mi sie już szukać, a te co dodałam to miałam wcześniej na kompie.  Wstałam dziś po ósmej- a dla mnie to cud- i pisałam dla was ten rozdział, więc mam nadzieję, że to docenicie. Jak dla mnie mało się w nim dzieje, ale następny będzie dłuższy i moim zdaniem ciekawszy. Ale jeśli chodzi o datę jego dodania, to niestety będzie to za 2 tygodnie :( 
Muszę poprawić zagrożenie z chemii ( mam taką dziwną szkołe, że nawet jak masz same szóstki i jedną ocenę niedostateczną to masz zagrożenie- super po prostu!) i zacząć w końcu przygotowywać się do egzaminu.
Także mam nadzieję, że zostaniecie ze mną xD

Dziękuje za komentarze i mam nadzieję, że pod tym postem również zostawicie po sobie ślad ;) 
Lovki, foreverki // Mała Wariatka

sobota, 22 marca 2014

Chapter Twenty (part two)

Jak możesz, to zagłosuj w ankiecie po lewej stronie ;)
<------------------------------
<------------------------------
<------------------------------

Chcesz być informowana o nowościach? Zostaw do siebie kontakt tutaj: <KLIK>

Możecie zadawać pytania mi i bohaterom tutaj:<KLIK>

Mój drugi blog: <KLIK>

,, Nie jest łatwo opisywać ludzkie uczucia. Chcesz być dokładny, ale gdy zaczniesz, braknie słów ‘’
          Życie to nie bajka. To nie miejsce, w którym księżniczki żyją szczęśliwe u boku swoich książąt, otoczone wszystkim czegokolwiek sobie zapragną. Trzeba zasłużyć i walczyć o wszystko, na czym nam zależy choć w minimalnym stopniu. Ale zastanówmy się przez chwile… Czy nie lepiej trochę się pomęczyć, osiągnąć cel, a później mieć satysfakcję ze swojej pracy? Czy może leżeć i czekać na kogoś, choć nie wiemy czy ta osoba kiedykolwiek się pojawi. Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć indywidualnie. Ja osobiście wybieram tę pierwszą opcję, dlatego zawsze będę walczyć o swoje i nigdy się nie poddam.
        Poprawiłam kołnierzyk swojego płaszczyka i wyszłam spokojnym krokiem z domu. Jako, iż mieszkamy na obrzeżach i kawałek do centrum Londynu jest, zamówiłam wcześniej taksówkę, do której teraz wsiadłam. Podałam kierowcy adres mieszkania Jennifer, a już po chwili wpatrywałam się w widoki za oknem. Jak na to miasto to szczerze muszę przyznać, że pogoda jest cudowna. Na niebie widnieją jedynie białe chmury, które co rusz to odkrywają słońce, którego ciepłe promienie ogrzewały twarze spieszących się osób, a delikatny wietrzyk nie tylko rozwiewał włosy, ale również sprawiał, że nie było za gorąco. Jak wspominałam wcześniej: pogoda jest cudowna. Nawet się nie spostrzegłam kiedy, a już wysiadłam w taksówki i kierowałam swoje kroki do apartamentu mojej ciotki. Chyba mogę ją tak nazywać, prawda?
         Zapukałam dostatecznie mocno w drzwi wykonane z ciemnego drewna. Nie czekałam zbyt długo, a w drzwiach pojawiła się Jenn z wielkim uśmiechem na twarzy. Jak tak jej się przyglądałam, to nie wygląda na swój wiek. Nigdy nie powiedziałabym, że ona ma 40 lat. Dałabym jej 29 lub 30, co najwyżej. Po przywitaniu się, weszłam do jej mieszkania i uważnie rozglądałam się po wnętrzu. Szare ściany znajdowały się naprzeciw białym, a nie było zbyt nudno dzięki fototapecie z wizerunkiem Marilyn Monroe. Cały wystrój dopełniały czerwone dodatki oraz meble i podłoga, wykonane z w tym samym odcieniu czerni z drzewa. Skierowałam się w głąb salonu i w rogu dostrzegłam kominek, który bez dwóch zdań ocieplał pomieszczenie wizualnie i dodawał przytulnego nastroju.

- Czego się napijesz?- zapytała, będąc już w kuchni- kawa, herbata, sok…
- Herbata wystarczy- uśmiechnęłam się ciepło w jej stronę.- nie wiedziałam, że kupiłaś mieszkanie.
- Postanowiłam trochę dużej zostać w Londynie.- również się uśmiechnęła.
- Cieszę się- upiłam łyk parującego napoju, który przed chwilą postawiła przede mną brunetka. Chcąc przerwać nieco już uciążliwą ciszę, zaczęłam zadawać pytania- Czym się zajmujesz?
- Projektuje ubrania. Niby prosta rzecz, a strasznie trudno wymyślić coś nowego, świeżego, a do tego by podobało się ludziom. - wyjaśniła
     
      Przez cały czas rozmawialiśmy na przeróżne tematy. Rozmawiając z tą kobietą, nie czułam tej różnicy wieku, choć była duża. Było swobodnie, miło, a co najważniejsze nie niezręcznie. Nawet umówiłyśmy się, że wykorzystam jej kreacje do swojego teledysku. Jennifer siedziała naprzeciw mnie i wpatrywała się we mnie swoimi dużymi, brązowymi oczami. Wzięła głęboki wdech.
- Jesteś tak bardzo podobna do swojej matki- powiedziała, a ja spuściłam wzrok. Nie lubiłam rozmawiać ani myśleć o niej. Tak wiem, to chore. Nienawidzę jej wspominać albo o niej myśleć! To jest mój słaby punkt. Nie ważne jak szczęśliwa będę, na samą myśl o niej chcę mi się płakać. Zamrugałam kilkakrotnie oczami, chcąc pozbyć się nagromadzonych kropli w kącikach oczu. Poprawiłam swoje usadowienie na krześle i zagryzłam nerwowo policzki od środka.
- Przepraszam, nie chciałam- szepnęła Jenn, widząc moje zakłopotanie.
- Nic się nie stało. Strasznie za nią tęsknie- wyznałam łamiącym się głosem.
- Jak wszyscy. Była wspaniałą kobietą, ale zapamiętaj Victorio, że ona nie odeszła i nigdy nie odejdzie. Mimo, iż nie ma jej tu obok ciebie fizycznie, to przecież zawsze będzie w tobie. W twoich myślach, w twoim sercu, w twojej psychice. Ona nigdy nie odejdzie, dopóki o niej nie zapomnimy. Nie ważne jak bardzo będzie ci ciężko, musisz być silna. Dla niej. Jeżeli kiedykolwiek będziesz czegoś potrzebować, przyjdź do mnie.- nawet nie zorientowałam się, a kobieta trzymała mnie w niedźwiedzim uścisku. Tego mi było trzeba. Ciepła i rozmowy z kimś, kto również tęskni za Jessicą West- moją mamą, którą zawsze będę kochać, i która zawsze będzie ze mną.
        Do domu wróciłam jakieś dwie godziny temu, a chłopcy jeszcze nie wrócili z próby. Ostatnio bardzo dużo ćwiczą i rzadko kiedy są w domu. Przeskakiwałam z jednego kanału na drugi, a mimo to nie znalazłam nic ciekawego.
- Padam z nóg- oznajmił Niall, padając na kanapę obok mnie. Odwróciłam wzrok, a za nim weszli pozostali.


- Z kuchni Abigail zostawiła tort czekoladowy- szepnęłam mu na ucho, na co gwałtownie się zerwał na równe nogi i biegiem ruszył w kierunku kuchni. Zaśmiałam się pod nosem.
- Będzie mi cię brakować Vic- wyznał Horan, wychodząc z kuchni ze słodkościami na talerzyku.
- Ale ja się nigdzie nie wybieram- zmarszczyłam brwi zdziwiona.
- To ona nie wie?- te pytanie skierował do reszty, którzy zgodnie pokiwali głową na ‘’nie’’, oprócz Zayna. Ten debil zachowywał się, jakby mnie z nimi w ogóle nie było oraz jakbyśmy żadnej rozmowy nie prowadzili. Czasami miałam ogromną ochotę do niego podejść i go rozszarpać! Tak po prostu. Czy coś ze mną nie tak? Wypuściłam ze świstem powietrze i nadal czekałam na rozwój wydarzeń.
- Vicky- zwrócił się do mnie Harry ciepłym głosem, który i tak był zachrypnięty, przez co na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Mogłabym słuchać tego głosu godzinami. Chyba go kiedyś nagram i będę w kółko słuchała. Tak… to jest genialny pomysł.- My musimy wyjechać na trzy miesiące- oznajmił smutno, a ja miałam wrażenie, że moje serce na chwilę przestało bić. To dziwne, ale przez ten czas strasznie się do nich
przyzwyczaiłam i nie chcę, żeby mnie samą zostawiali. Tutaj. Samą. A co najważniejsze: bez nich. Ale Zayn może jechać- dodałam po chwilę w myślach.
        Leżałam bezczynnie na łóżku, wpatrując się jedynie w biały sufit. Ah, te emocje- sarknęłam w myślach.
- Co robisz?- do mojego azylu wszedł Liam. Nie zwracałam na niego uwagi, dopóki nie zaczął oglądać zdjęć, które były ładnie poustawiane w ramkach na półkach. Szczególnie przeraziłam się, gdy chwycił czarną ramkę w moim zdjęciem. Nie było ważne, co jest na zewnątrz, a co ukryte było w środku, a mianowicie moje zdjęcie z Harrym, gdy jeszcze byliśmy dziećmi. Teraz zrozumiałam, że nie była to najbezpieczniejsza kryjówka.
- Uroczo tu wyszłaś- uśmiechnął się i zaczął machać tą ramkę we wszystkie strony. Zaśmiałam się nerwowo, a w duchu modliłam się, aby jak najszybciej odłożył tę ramkę. Gdy widziałam, ze nie zapowiada się na to podeszłam do niego i przechwyciłam zdjęcie w swoje ręce. Payne ujrzał zdenerwowanie w moich oczach i zabrał mi ramkę. Zaczęliśmy trochę się szarpać- wiadomo, że nie biliśmy się. W pewnym momencie ramka spadła na podłogę, a my usłyszeliśmy dźwięk tłuczonego szkła. Wstrzymałam powietrze, czekając na reakcję ze strony chłopaka.
        Nadal stałam osłupiała całą tą sytuacją i z przerażeniem w oczach przyglądałam się Liamowi, który w skupieniu oglądał fotografię.
- To jest Harry, prawda?- zadał pytanie, chcąc się upewnić. Pokiwałam lekko głową i próbowałam przełknąć kluchę, formującą się w moim gardle. Brunet nadal oglądał fotografię, a następnie podniósł na mnie swój wzrok i posłał serdeczny uśmiech. – Nie wspominałaś, że jesteś naszą fanką- zaśmiał się, do czego automatycznie dołączyłam. Dzięki uczestniczeniu w zajęciach aktorskich, nauczyłam się zakładać maski wtedy, gdy najbardziej tego potrzebuje. Dlatego w owej sytuacji, zamiast rwać włosy z głowy, to śmieje się jak wariatka i udaję, że jestem wielką fanką One Direction. – A którą naszą piosenkę lubisz najbardziej?- zapytał Liam, a ja stałam jak wryta i wertowałam swoją pamięć w nadziei, że przypomnę sobie choć jeden tytuł.
- No wiesz- wsadziłam kosmyk włosów za ucho- ta, w której śpiewacie… i skaczecie… i tańczycie- mówiłam zmieszana
- Masz na myśli Just Project?- zadał pytanie
-Tak, dokładnie- pokiwałam głową w ulgą- ta jest najlepsza!
- Vic, ale my nie mamy takiej piosenki- wyznał zmieszany chłopak, a ja miałam wrażenie, jakby język uwiązł mi w gardle. Nie byłam wstanie ani się ruszyć, ani wydobyć z siebie żadnego słowa. Teraz to wpadłam jak śliwka w kompot. Jedyne co mnie zastanawiało to to, dlaczego Liam mnie podpuścił, żebym skłamała. Nikt już się nie odezwał, jedynie słychać było kroki Liama i zamykanie drzwi. Wyszedł, zostawiając mnie samą. Może nie zupełnie samą, ale z poczuciem winy, który zmieszane z innymi uczuciami sprawiało, że czułam, jakbym za chwilę miała wybuchnąć.
          Rzuciłam się na łózko i przyłożyłam twarz do poduszki. Przyciągnęłam ją jak najbliżej się da, a potem zaczęłam piszczeć. Gdy wyzbyłam się większości negatywnych emocji, z bezradności się rozpłakałam. Siedziałam i czułam się słaba, nic nie warta, sama, opuszczona. Jak małe dziecko, które zgubiło się w supermarkecie, bo chciało lizaka i odłączyło się od swojego opiekuna. Po pewnym czasie już nie płakałam, ale siedziałam i głęboko oddychałam. Podciągnęłam nogi pod brodę i zamknęłam oczy.
Metalowy przedmiot pod wpływem obracania w dłoni, zabłyszczał.
Przejechał kilka razy wzdłuż nadgarstka, pozostawiając po sobie jedynie szramy, w których zaczęły się pojawiać kropelki krwi.
Ten widok, choć nieprzyjemny, daję uczucie spokoju i chwilowego szczęścia…
       Otworzyłam szeroko oczy. Jedynym, czego w tym momencie potrzebuje, jest ona. Moja stara przyjaciółka- żyletka. Powstrzymało mnie jedynie skrzypnięcie drzwi i postać Liama wchodząca do pokoju. W dłoniach trzymał dwa kubki w parującym napojem, jeden podał mi. Nawet na Payne’a nie popatrzyłam. Była to gorąca czekolada, dlatego przyłożyłam usta do szklanego naczynia i napiłam się. Nic nie mówiłam, siedziałam w ciszy.
- Nie oczekuje, że powiesz mi coś o tym zdjęciu, dlatego chociaż mnie posłuchaj, okej?- zapytał łagodnym głosem, choć bez trudności wyczułam w nim nutkę niepewności. Nie odpowiedziałam, jedynie ponownie napiłam się czekolady. Li westchnął zrezygnowany i zaczął mówić- To jest Danielle. Moja była dziewczyna.- podał mi telefon, a na jego ekranie widniało zdjęcie ślicznej mulatki z brązowymi, kręconymi włosami. Uśmiechała się szeroko. Zdałam sobie sprawę, że widziałam ją już wcześniej, kiedy przez przypadek zamieniliśmy się telefonami. Ale po jaką cholerę on mi to pokazuje teraz?

- Ładna- odzywam się cichym, zachrypniętym od płaczu głosem.
- Poznałem ją na castingach do X-Factora. Była tam tancerką i od pierwszego spotkania zawróciła mi w głowie. Była zabawna, śliczna, a przy tym bardzo inteligentna- mówił rozmarzonym głosem.- była idealna. Kochałem ją…- zawahał się- nadal ją kocham- powiedział już zupełnie pewnie i napił się swojego, ciemnego napoju.- była ode mnie starsza o dwa lata, dlatego zachowywałem się poważniej, żeby nie myślała o mnie jak o gówniarzu. Zrezygnowałem z większości imprez na rzecz wieczorów z nią na kanapie, przy oglądanie jednej z tych banalnych komedii romantycznych. Dopiero jak mnie zostawiła, zdałem sobie sprawę, że powinna mnie pokochać prawdziwego, takiego jakim jestem bez udawania.
- Gdzie teraz jest?- zapytałam, choć dobrze wiedziałam, że nie powinnam. Ale no cóż, moja ciekawość wzięła górę nad taktem.
- W los Angeles. Tańczy ze swoją grupą taneczną. Jest szczęśliwa.
- Nie myślałeś nigdy, aby ją odwiedzić? Zawalczyć o nią?
- Ciągle o tym myślę- wyznał, a w jego głosie wyczułam szczerość przeplataną z bólem.- Ale po co, skoro jest tam szczęśliwa beze mnie?
,, Jeśli kogoś kochasz, daj mu wolność ‘’- William Szekspir
- Nawet chłopaki tego nie wiedzą. Wiesz, dlaczego wyznałem to tobie?- zapytał, a ja poczułam jak przyjemne ciepło rozchodzi się wewnątrz mnie.
- Nie- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

- Ufam ci, Vic- popatrzył mi prosto w oczy, a ja czułam się w tamtym momencie jak otwarta księga, z której można było wyczytać wszystko.- I chciałbym, abyś ty również mi zaufała…







*******************************************************

Witam was w ten sobotni wieczór kochani! Jak ja się za wami stęskniłam ;)
Przychodzę do was z drugą częścią rozdziału 20, który muszę przyznać nawet mi się podoba. Mam nadzieję, że nie zostawicie mnie do końca kwietnia ;) 
Muszę przyznać, że na początku bałam się, że jak zacznę pisać drugą historię to tą zaniedbam :( A dzięki temu mam więcej pomysłu na historie Victorii ;) jeeeej xD

Teraz bardzo ważna sprawa: Jeżeli chcecie, że następny rozdział pojawił się w przyszły weekend, musicie mnie bardzo zmotywować! A przyznam, że trochę mi smutno, gdy widzę że komentuję nieco ponad 20 osób, a obserwuje 79 ( !!! ) Mam nadzieję, że się poprawicie i zobaczę tu multum komentarzy.

Powiedzmy: ponad 30? Jak wspominałam, termin dodania kolejnego rozdziału zależy od was :*

Do następnego ;* // Mała Wariatka // @mjut007

niedziela, 9 marca 2014

Chapter Twenty (part one)

Na moim drugim blogu pojawił się rozdział nr 2 ;) Serdecznie zapraszam do przeczytania i skomentowania:
[01-02] ,,źle wypowiedziane słowo, może ją głęboko zranić''

Potrzebujesz zwiastun na swojego bloga? Serdecznie zapraszam :D
http://zamowienia-u-mw.blogspot.com/

czytasz=komentujesz=wenę przywołujesz+uśmiech wywołujesz+nowy rozdział oczekujesz

,, Słowa pijanego, to myśli trzeźwego ‘’
        Każdy posiada uczucia, ale nie każdy je pokazuje. Niektórzy ludzie uważają, że gdy pokazujesz uczucia innym, nie chowasz ich, jesteś słaby. Prawda jest zupełnie inna. Słabi ludzie nie chcąc się rozczarować, nie mając zamiaru, aby ktoś poznał ich słaby punkt, wolą ukrywać swoje wszystkie emocje w środku. No dobrze, ale co potem? Potem czekają tylko na sytuację, w której nie będą umieli się kontrolować i wybuchną. BUM! Wszystko to co próbowali zachować dla siebie, wyleci z podwójną siła i spowoduję straty.
       Nim otworzyłam dobrze oczy, zamknęłam je. Poczułam pulsujący ból w skroniach, a w ustach miałam istną Saharę. Więcej nie pije!- przeleciało mi przez myśl, ale równie szybko wyśmiałam własne słowa. Za każdym razem tak mówię i za każdym razem robię inaczej. Eh, takie życie. Postanowiłam ponownie otworzyć oczy, ale tym razem z pozytywnym skutkiem. Przez chwilę wpatrywałam się w biały sufit i analizowałam wczorajsze wydarzenia. Piłam, tańczyłam i … Totalna pustka. Do pokoju przez niezasłonięte okno, wpadały oślepiające promienie słoneczne i ogrzewały moją twarz. Chcąc się przed nimi uchronić, ciągle leżąc przewróciłam się na lewą stronę i zamarłam. Głośny pisk wydobył się z moich ust. Zayn słysząc to, gwałtownie zerwał się do pozycji siedzącej, a że spał na krańcu łóżka, spadł z niego z głośnym hukiem. Zaśmiałam się pod nosem, gdy z ust chłopaka wydobywała się wiązanka najróżniejszych przekleństw i to nie tylko po angielsku.
        Malik wstał na równe nogi i posłał mi mordercze spojrzenie. Również wstałam, ale gry poczułam, że cały świat wiruje, straciłam siły i koordynację. Liczyłam na głośny plask, kiedy zderzę się z drewnianą podłogą, ale o dziwo nic takiego się nie wydarzyło.
- Powinnaś się położyć- usłyszałam delikatny, aczkolwiek seksownie zachrypnięty głos przy moim uchu, a słodki oddech pomieszany z dymem papierosowym owionął moją szyję, na której momentalnie pojawiła się gęsia skórka. Delikatny i opiekuńczy głos należący do Zayna? Tego Zayna Malika, którego ja znam? Haha, dobre sobie! Wyrwałam się uścisku i pociągnęłam w dół swoją sukienkę, które podwinęła się niebezpiecznie wysoko.
- Nie będziesz mi mówił co mam robić- odkaszlnęłam, ponieważ mój głos nie był zbyt pewny i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.- A tek w ogóle to co tu robisz? Masz swój własny pokój.- wyrzuciłam z siebie te słowa już zdecydowanie ostrzej, a całe troska z jego oczu wyleciała. W ciągu sekundy. Z mlecznej czekolady jego tęczówki zmieniły swą barwę na ciemne kakao.
- Wczoraj mnie błagałaś, żebym został- rzekł z figlarnym uśmieszkiem na ustach- Czyżbyś nie pamiętała?- zapytał retorycznie, o wiele za głośno, przez co się skrzywiłam- Kac morderca nie ma serca?- krzyknął, na co ponownie na moją twarz wstąpił grymas bólu.
- Zamknij się, idioto!- rozkazałam, rozmasowując skronie.
- Taaa, teraz idioto, a wczoraj miłość mi wyznawałaś- powiedział z przekąsem, a ja zamarłam. Ja? Miłość? Jemu? Lepszego dowcipu nie słyszałam, daję słowo!
- Jesteś pewny, że to ja byłam pijana, a nie ty?- wyśmiałam mulata, na co jego mięśnie się spięły, co było bardzo widoczne ze względu, że nie miał na sobie koszulki. Zdałam sobie sprawę, że się w niego wpatruje, gdy Zayn odchrząknął znacząco. Zganiłam się w myślach.
- Wczoraj też ci się to podobało- zagryzł dolną wargę, a ja zaczęłam imitować odruch wymiotny.
- Wmawiaj sobie dalej, Malik- odkrzyknęłam, wchodząc do łazienki i zmywając pozostałości po moim wczorajszym makijażu. Zdziwiłam się, gdy wyglądałam całkiem znośnie, a nie jak jakaś panda.
- To nie pamiętasz, jak wczoraj mówiłaś, że jestem seksowny? Wspominałaś też, że kiedyś weźmiemy ślub i polecimy na jednorożcu szukać drugi koniec tęczy.- zaśmiał się.
- Nie jesteś ani seksowny ani nie weźmiemy ślubu- podkreśliłam, przy okazji związując włosy w luźny kucyk.
- Czyli uwierzyłaś w jednorożce i tęczę a nie w twoje plany względem mnie?- zapytał, unosząc brwi w górę w geście zdziwienia.
- Uwierz mi, prędzej jeździlibyśmy na jednorożcach po tęczy niż bylibyśmy razem, czy cokolwiek z tym związanego- potwierdziłam jego wcześniejsze słowa. Popatrzyliśmy sobie głęboko w oczy, a potem się w tym samym czasie wzdrygnęliśmy.
- Nigdy nie zrozumiem kobiet- wypowiedział ostanie zdanie i wyszedł w mojej sypialni w rękoma uniesionymi w górę.
- Nawet nie próbuj- odkrzyknęłam za nim. Moją twarz ponownie wykrzywił grymas, a suchość w gardle domagała się choć kropli wody. Założyłam na siebie luźne spodnie dresowe w kolorze czarnym, a do tego również za dużą koszulkę z wizerunkiem zespołu Guns ‘n Roses. Może nie wyglądałam zbyt zjawiskowo, ale ważne by było mi wygodnie.
        Weszłam do kuchni, w której siedzieli już wszyscy mieszkańcy tego domu. Przywitałam się z nimi lekko niewyraźnym cześć, na co odpowiedzieli mi skinieniem głowy.
- Chylę przed panią czoła- oznajmił Louis, kłaniając się jak rycerz swojej damie w średniowieczu.
- Powinnam wiedzieć co się wczoraj wydarzyło?- zapytałam i usiadłam na krześle, przy okazji podkradając Niallowi kanapkę w nutellą. Popatrzył na mnie morderczym wzrokiem, a ja wyszczerzyłam się do niego szeroko, ukazując tym samym własne żeby umazane czekoladą. Liam posłał nam pobłażliwie spojrzenie, a następnie westchnął stawiając przede mną szklankę wody gazowanej i jakąś białą tabletkę, zapewne na kaca.
- Kocham cię- uśmiechnęłam się z wdzięcznością i dokończyłam swój słodki posiłek.
- Jak wszyscy- odwzajemnił uśmiech.
- Tyle miłości w tym domu, chyba się porzygam- wywrócił teatralnie oczami Tomlinson.
- A skoro mowa o miłości- zagaił Zayn do Harrego- to co u Kendall?
      Czułam jak całe jedzenie, które przed chwilką zjadłam podchodzi mi do gardła. Przełknęłam ślinę i wysiliłam się na obojętny wyraz twarzy. Ciekawe czy mi wyszło?
- Nie każdy ma tyle szczęścia, żeby znaleźć miłość swojego życia, przyjacielu- odbił piłeczkę Styles- Wczoraj stwierdziłem, że ,,Ja’’ i ,,ona’’ nie tworzy ,,my’’, więc się rozstaliśmy.- dokończył z taką lekkością, jakby rozmawiali o pogodzie. Czy o mnie tak samo łatwo było mu zapomnieć.
- Zapomniałbym- Payne położył mi dłoń na ramieniu- była do ciebie jakaś kobieta, ta co kiedyś, ale spałaś tak słodko, że nie chcieliśmy wam przeszkadzać- oznajmił przeskakując wzrokiem to na mnie, to na Malika. Mulat zaczął się krztusić, więc na ratunek rzucił mu się Horan, klepiąc go po plecach. Całej tej scence przyglądali się Lou i Hazza, z tą różnicą, że ich twarze pokazywały całkiem inne emocje. Tommo poruszał sugestywnie brwiami i się szczerzył, a Harry zmrużył oczy i przygryzał dolną wargę, od czego wręcz nie mogłam oderwać wzroku. Przestań się na to patrzeć! Przestań! Przestań!- powtarzałam sobie to w myślach jak jakąś mantrę. Tak czy inaczej, czeka mnie spotkanie z Jennifer, na co ogromnie się cieszę.  

*********************************************************
Od razu ostrzegam, że nie zdążyłam go jeszcze sprawdzić! A tak w ogóle to heeeej kochani <3 Co tam u was? Jak żyjecie? Śmiało opowiadajcie xD
Rozdział krótki i taki trochę bez wyrazu, dlatego postanowiłam podzielić go na dwie części.
 Obiecałam wam, więc dodaję :) Mam nadzieję, ze się cieszycie.
CZYTAJCIE, KOMENTUJCIE, OBSERWUJCIE, POLECAJCIE 
PO PROSTU ZE MNĄ BĄDŹCIE
Kolejny w następny weekend ;p 

lovki, całuski i foreverki! //Mała Wariatka


   

wtorek, 4 marca 2014

SURPRISE ;)

No cześć miśki ;*
Jak zapewne zauważyliście zmienił się wygląd bloga, za co ogromnie dziękuję Dissentirehttp://remindmelove.blogspot.com/ !
Nie wiem jak wy, ale ja się w tym szablonie zakochałam *_* 
( Jakby można była brać ślub z szablonami, już pewnie stałabym na ślubnym kobiercu- żarcik xD ) 

Jak jeszcze miałam ferie, to zrobiłam nowy zwiastun, ale ostatnio zapomniałam go wam pokazać ;p
Jak wam się podoba? Czekam na szczere opinie :*

Sprawa organizacyjna: ostatnio myślałam, czy nie założyć Twittera i czy nie powiadamiać was o nowych rozdziałach. Bylibyście zainteresowani? Odpowiedź napiszcie w komentarzu, jeśli uważacie to za dobry pomysł lub kompletną katastrofę xD

Druga sprawa organizacyjna: założyłam swoją podstronę, w której -jeśli oczywiście chcecie- możecie zamawiać zwiastuny do waszych blogów d-_-b
http://zamowienia-u-mw.blogspot.com/p/zamowienia.html

Zapraszam was również, na mojego drugiego bloga: 

To na tyle dziś ;) Najprawdopodobniej rozdział 20 dodam w niedziele, ale pewności 100 % nie mam xD

Całuski, lovki, foreverki ! //Mała Wariatka