sobota, 23 listopada 2013

Chapter Eight

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=UŚMIECH WYWOŁUJESZ+ WENĘ PRZYWOŁUJESZ

,,W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do samego końca’’
Jak poradzić sobie z przegraną? Z tymi wszystkimi negatywnymi emocjami kłębiącymi się w tobie, aby w najmniej odpowiedniej chwili eksplodować? Jak to mówią: Ile ludzi, tyle poglądów. Niektórzy siadają samotnie w kącie i płaczą. Inni szukają pomocy u bliskich, przyjaciół- gorzej jak się nie ma rodziny i przyjaciół, jak w moim przypadku. Do następnej grupy należą ludzie, którzy aby odreagować zapadają w wir pracy i nie mają nawet czasu myśleć o porażkach. Każda metoda jest dobra. Ja natomiast wszystkie swoje emocje- pozytywne, a zawłaszcza te negatywne- przelewam na papier. Do ułożonych słów staram się dopasować melodie, również utworzoną przeze mnie. Tym o to sposobem, mój zeszyt pęka w szwach. Może to nie są jakieś wybitne dzieła, ale dla mnie są okej. Ważne, że odciągają moje myśli od problemów i popełnienia jakiś głupstw.
Somewhere we went wrong / Gdzieś popełniliśmy błąd
We were once so strong / Kiedyś byliśmy tak silni
Our love is like a song / Nasza miłość jest jak piosenka
You can't forget it at all / Nie możesz o tym wszystkim zapomnieć
And at last, all the pictures have been burned / I w końcu wszystkie zdjęcia zostały spalone
All the past is just a lesson that we've learned / Przeszłość to tylko lekcja, której się nauczyliśmy
I won't forget, please don't forget / Nie zapomnę, proszę nie zapomnij
Us / Nas
Pisząc tą piosenkę* zadałam sobie sprawę, że mimo iż przez ponad 3 lata wmawiałam sobie, że jest dobrze, że zapomniałam, to wiem że to nie prawda. Mówią: ,,Stara miłość nie rdzewieje’’ . Sama jestem tego przykładem. Szkoda, ze z naszej dwójki tylko ja… Zamknęłam zeszyt zadowolona z tekstu, który przed chwilą napisałam. Wzięłam do ręki gitarę, którą kupiłam sobie niedawno za zarobione pieniądze. Delikatnie przejechałam palcami po strunach, a te wydały kojące dla moich uszu dźwięki. Chwyciłam mocniej
instrument i przypominałam sobie słowa piosenki. Nie potrzebowałam nic więcej, aby zagrać melodie, która wydawała mi się odpowiednia. Aby jej nie zapomnieć, zapisałam nuty na kartce i powróciłam do wcześniejszej czynności. Na początku melodia była spokojna, ale po jakimś czasie stała się dla mnie monotonna i musiałam dodać jakieś mocniejsze dźwięki. Przydałaby się elektryczna gitara- pomyślałam podczas grania refrenu. Następnie znowu zwolniłam, z powodu braku sił w ręce, ale wydało mi się to na tyle dobre, ze od razu zapisałam resztę nut i zadowolone z końcowego efektu postawiłam gitarę w kąt mojej sypialni, a zeszyt zamknęłam i schowałam pod poduszkę. Dzisiaj mam wolne, jutro i pojutrze zresztą też. Nie, nie zwolniono mnie, po prostu w kawiarni jest remont i mamy kilka dni wolnego. Przez cały czas nie dawała mi spokoju ta sprawa z kartą kredytową, ale nigdy nie miałam odwagi jej rozwiązać. Dziś wyjątkowo postanowiłam się przełamać. Wzięłam do ręki swój telefon i wybrałam numer. Nacisnęłam zieloną słuchawkę. Jeden sygnał… Drugi… Czekałam na trzeci, ale nagle po drugiej stronie usłyszałam ciepły kobiecy głos:
- Słucham.
- Umm… przepraszam, pomyłka.- palnęłam i szybko się rozłączyłam. Nie no Vic, brawa dla ciebie. Jakaś ty odważna! Opadłam zawiedziona swoim zachowaniem na łóżko. Ja się kiedyś wykończę.  Skup się na chwilę dziewczyno! Pamiętnik mamy. Przeczytałam go kilka razy, niemal zapamiętując każde zapisane w nim słowo. Chwila, myśl Victoria. ‘’Jeżeli to czytasz, znaczy że Jenn wykonała to o co ją poprosiłam.’’ I o to mi właśnie chodziło. Kim jest Jenn? Czy to kobieta, do której się dodzwoniłam? Moje życie nie należy do najłatwiejszych, zdecydowanie.
Otworzyłam oczy i przetarłam je dłonią. Musiałam zasnąć. Usiadłam na łóżku i leniwie się przeciągnęłam. Ziewnęłam, zakrywając usta dłonią. Wzięłam do ręki telefon.
9 nieodebranych połączeń od: nieznany
Zdziwiłam się tym co zobaczyłam. I znowu nieznany dzwoni. Nacisnęłam zieloną słuchawkę, a urządzenie przyłożyłam do ucha.
- Halo- odezwałam się pierwsza
- Dzień dobry. Jestem Samantha Moretz. Czy rozmawiam z Panią Victorią West?
- Tak to ja. A o co chodzi?                                                     
- Czy mogłaby pani przyjść jutro na 3pm do s.c musicworld®?
- A w jakiej sprawie? – dopytywałam się. Ta sytuacja była dla mnie dziwna.
- Przepraszam, ale naprawdę nie wiem. To bardzo ważne dla mojego szefa. Dziękuje i miłego dnia życzę- kobieta rozłączyła się zanim zdążyłam zapytać, kto jest jej szefem. Skoro i tak mam wolne to może wybiorę się tam jutro? Pożyjemy zobaczymy.
~ następnego dnia ~
Zdecydowałam, że jednak pójdę. Nic na tym nie stracę, a może nawet i zyskam?
Stanęłam przed wielkim, oszklonym budynkiem w centrum stolicy. Ten widok zapierał dech w piersiach. Weszłam przez obrotowe drzwi- dobrze, że nimi nie trzasnęłam… tak wiem, słabe. Przepraszam. Podeszłam do biurka znajdującego się w holu, za którym siedziałam brunetka w okularach. Włosy miała spięte w koka, a biała koszula kontrastowała się z kolorem jej włosów. W szybkim tempie wystukiwała coś na klawiaturze. Podeszłam bliżej, a ona zwróciłam swój wzrok z komputera na mnie.
- Mogę w czymś pomóc?- zapytała, jak dla mnie zbyt przesłodzonym głosem.
- Miałam tu przyjść o 3pm na spotkanie.- wyjaśniłam.
- Dobrze. Jak się Pani nazywa?- zapytała znów wpatrzona w swój komputer.
- Victoria West- odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Kobieta po moich słowach nagle się wyprostowała i zdjęła swoje okulary. Wstała od biurka i podeszła bliżej mnie. Ta jej zmiana zachowania po usłyszenia mojego nazwiska była trochę dziwna.
- Proszę za mną- wykonałam jej polecenie i już po chwili znajdowałam się w windzie z kobietą, która nerwowo wystukiwała rytm swoim obcasem. Wsłuchiwałam się dokładnie w te dźwięki. Musze je zapamiętać, bo są dobre. Winda otworzyła się. Brunetka wyszła, więc podążałam za nią. Szłam dopóki nie zatrzymała się po drewnianymi drzwiami. Zapukała, a następnie nacisnęła na klamkę w wyniku czego drzwi ustąpiły. Za biurkiem ujrzałam mężczyznę. Tego mężczyznę, którego nigdy bym się nie spodziewała w tym miejscu i tym czasie. Sekretarka powiedziała coś do swojego szefa i wyszła. Nie przysłuchiwałam się ich rozmowie. Byłam zbyt zaskoczone widokiem jego osoby. Wskazał ręką na fotel naprzeciwko jego biurka. Zdjęłam płaszcz i po zajęciu miejsca położyłam go sobie na kolanach.

- Zastanawiasz się pewnie, dlaczego poprosiłem cię o spotkanie- odezwał się pierwszy patrząc w moje oczy. Nie lubiłam tego. Uważam, że oczy są oknem duszy i można przez nie wszystko wyczytać. Zazwyczaj rozmawiając z ludźmi unikam ich wzroku. Wtedy czuję się pewniej.
 – Mam dla ciebie pewną propozycję. Ja szukam nowej gwiazdy, a ty masz talent. Co ty na to, abyśmy podpisali kontrakt?  - dalej kontynuował, a ja siedziałam osłupiała i wsłuchiwałam się w jego słowa. Dobra, poddaję się. Gdzie tu jest ta ukryta kamera? Wychodźcie i tak o was wiem.
- Co ty na to? Oczywiście wiem, ze musisz przedyskutować to z rodzicami.
- Nie mam rodziców- palnęłam bez zastanowienia. Nie wiem czemu tak zrobiłam. Może ta sytuacja była, aż tak dziwna, ze przestałam racjonalnie myśleć?
- To przykre- spuścił wzrok na swoje buty, a potem go podniósł czekając na moją reakcję.
- Ale prawdziwe- dopowiedziałam beznamiętnie. – A co do pańskiej propozycji, to nie wiem czy to dobry pomysł, panie Cowell.

- Ja nie robię tego z litości- posłał mi pewny siebie uśmiech- planuje na tobie dużo zarobić.- po tym chciałam wybuchnąć śmiechem. Teraz to chyba wiem, po kim jestem taka szczera. – A i nie mów do mnie Pan. Simon wystarczy. Umowa stoi?- wyciągnął do mnie rękę.
- Stoi- uścisnęłam ją.
- To zapraszam jutro ustalić szczegóły umowy. Tu masz mój numer, jakby coś się stało to proszę dzwonić.

- Dobrze i dziękuje. – odpowiedziałam i założyłam na siebie z powrotem czarny płaszcz. Wspominałam, że moje życie jest dziwne? Bo kto normalny podpisuje kontrakt ze swoim ojcem, który nie wiem o twoim istnieniu? No właśnie…

* piosenka Demi Lovato ,, Don't Forget'' 
***************************************************************
Noooo cześć! Pamiętacie mnie jeszcze? Rozdział napisany dzięki mojemu kochanemu braciszkowi, który pożyczył mi swój komputer, bo mój jest w naprawie ;* Trochę mi nie wyszedł. Jest nudny, nie ma w nim chłopaków, ale to tylko wstęp do następnego ;D
Czytających proszę o głosowanie w ankiecie, bo to dla mnie ogromna motywacja. Tak samo jak komentarze, których ilość się zmniejszyła :/
Hahaha. Padłam xD

I jeszcze to, tak na poprawę humorku ;D
(ps. nie mam nic do Taylor Swift, ale to jest niezłe)

Do następnego // Mała Wariatka ;*


11 komentarzy:

  1. wow... trochę się dzieje... jestem ciekawa co dalej wyniknie z tego kontraktu...
    tam musi być jakiś kruczek xd
    czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kontrakt? Podoba mi się to! Dobry wybór piosenki. Osobiście uwielbiam pierwszą płyte Lovato. Naprawde akcja się rozkręca, a rozdział nie był nudny. Oby tak dalej.
    PS dasz rade określić kiedy bd nowy rozdział, czy dodajesz gdy bd określona liczba komentarzy itp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział dodaje, gdy mam czas go napisać. Oczywiście, że jeśli będzie duużo komentarzy to napisze go wcześniej ;D
      Dziękuje za miłe słowa ;*

      Usuń
  3. Świetny rozdział:) przepraszam, że nie skomentowałam wczoraj ale 1DDay :D weny życzę xxx

    OdpowiedzUsuń
  4. Obrazki pod postem rozwaliły mnie HAHAHAHAHHAHAHA świetny rozdział i czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zwykle świetny rozdział. Co tu dużo mówić. ;P

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział a myślę że zmniejszona ilość komentarzy jest spowodowana mała ilością rozdziałów ... ;) z czasem to powinno się zmienić ale co ja tam wiem ... Dobra koniec ... Nie mogę się doczekać następnego skoro to wprowadzenie, nie bardzo wiem co będzie się działo no ale to już ty musisz wiedzieć a nie ja ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. BOSKI i w końcu jest to na co czekałam :) życzę wny i zapraszam do siebie http://the-madness-of-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń