Dziś przychodzę do was w poszukiwaniu 1-2 osób do prowadzenia bloga xd
Otóż ostatnio wpadłam na pomysł, aby założyć bloga o filmach. (Co typu polecane)
Chodzi o to, aby tak jakby zrecenzować filmy ;)
Istnieje już kilka tego typu blogów, ale o książkach i sama z nich chętnie biorę pomysły, a ja jako zagorzała kinomanka chciałabym założyć o filmach ? Pisze się ktoś na to?
Sama nie dam rady, a głęboko wierzę, że wśród najlepszych czytelników na świecie znajdzie się ktoś, kto również uwielbia oglądać filmy i chciałby się podzielić z innymi.
Nie zwracajcie za bardzo uwagi na nieskładność zdań i wiele razy użyte słowo ''film'' :D
Szukam osoby z którą łatwo się dogadać, a także która nie wycofa się po kilku dniach
<nwm po co tu ten gif>
Jest ktoś zainteresowany taką współpracą?
Jak coś, to piszcie w komentarzach lub na TT - @mjut007
Proszę, jeśli przeczytałeś, to skomentuj! To dla mnie meeeeeega ważne, bo chcę wiedzieć, ile osób to czytało.
,, Bywa
nieraz, że stajemy w obliczu prawd, dla których brakuje słów ‘’
Co jest przyczyną naszego
strachu? Dlaczego się boimy? Wpływa na to wiele czynników, ale jednym z
ważniejszych jest przeszłość. Wiele sytuacji miało swoje odniesienie już kiedyś
i w najmniej odpowiednich momentach przypominamy sobie o nich. Dlaczego
niektórzy boją się wysokości? Najprawdopodobniej dlatego, że spadli kiedyś z
odległości kilku metrów od ziemi. Dlaczego boimy się owadów, które gryzą?
Ponieważ przypominamy sobie, że kiedyś już zostaliśmy ugryzieni i niebyło to
coś pozytywnego. A więc dlaczego boimy się podejmować ważne decyzję? Bo kiedyś wybraliśmy źle. Dlaczego boimy
się zaufać ludziom i dopuścić do siebie uczucie? Ponieważ kiedyś już to zrobiliśmy i nie
wyszło to za dobrze dla naszej psychiki.
Wyciągnęłam klucze z
torebki i wsadziłam je w zamek. Otworzyłam drzwi, weszłam do środka i zaczęłam
rozglądać się po pomieszczeniu. Moje
pierwsze, samodzielne mieszkanie. Westchnęłam, kładąc klucze na stoliku w
korytarzu i weszłam głębiej. Nie było mnie tu już kilka dobrych miesięcy, więc
zdążyła się nagromadzić spora warstwa kurzu. Właściwie to nie wiem, dlaczego tu
przyszłam. Nie chciałam zostać w domu z chłopakami, pod ostrzałem spojrzeń
Zayna. To nie tak, że jestem zła, czy żałuje. Nie. Jestem po prostu zagubiona
we własnych myślach i uczuciach. Gdy przypomnę sobie wspólnie spędzone chwile z
Malikiem, gdzieś pomiędzy wplątują się chwile z Harrym, a co za tym idzie
wspomnienia, jak się czułam, gdy wyjechał. Podeszłam do okna i otworzyłam je,
chcąc wpuścić trochę świeżego powietrza. Przysiadłam na parapecie i pozostałam
chwilę w swoim letargu.
,, Mowa jest zewnętrznym myśleniem,
myślenie- wewnętrzną mową ‘’- A. Rivarol
***
Ściągnęłam trampki i weszłam
do salonu, gdzie Harry i Louis grali na konsoli w Fifę, a Niall robił za
kibica. Przysiadłam obok blondyna, przejeżdżając dłonią po czole.
- Wszystko okej?- zapytał mnie
Harry, a ja posłałam mu delikatny uśmiech i pokiwałam twierdzącą głową. Zwężył
oczy, przyglądając mi się dokładniej, a potem odwrócił się w stronę Horana.
- Twoja kolej- rzucił mu konsolę,
wstał z miejsca i wyciągnął rękę w moją stronę.- Zaraz przyjdziemy.- oznajmił
chłopakom i wyszliśmy na zewnątrz, uprzednio ubierając buty i zabierając klucze
od auta Hazzy.
- Gdzie jedziemy?- spytałam,
otwierając drzwi od czarnego samochodu.
- Na wycieczkę- odpowiedział mój
towarzysz, wzruszając lekko ramionami.
- Vic!- obróciłam się, słysząc
nawoływanie mojego imienia. Zayn szybkim krokiem zmierzał w moją stronę. Miał
zaciśniętą szczękę, przez co jego kości przyprószone zarostem były bardziej
widoczne.
- Spieszymy się- powiedział Harry i
wsiadł do swojego auta.
- Musimy porozmawiać, nie sądzisz?-
wypowiedział dokładnie każde słowo z osobna, a ja się wzdrygnęłam na jego
chłodny ton. Popatrzyłam w jego oczy, a ich widok mnie zasmucił. Nie było nawet
śladu po tak lubianym przeze mnie czekoladowym odcieniu. Jego wzrok był zimny i
mogłoby się wydawać, że zamglony. Był zły, widziałam to i nawet zbytnio się nie
dziwiłam, w końcu unikałam go od kilku dni. Byłam pieprzonym tchórzem.
- Jestem teraz zajęta- kiwnęłam
głową na Harry’ego, który wystukiwał jakąś melodię o kierownice.
- Oczywiście, już nie przeszkadzam-
uniósł dłonie w geście kapitulacji i uśmiechnął się kpiąco.- Daj znać, kiedy
znajdziesz dla MNIE chwilę. Miłej zabawy!- wycedził przez zęby z udawanym
uśmiechem. Nie wiem dlaczego, ale miałam ochotę pobiec za nim i go zatrzymać.
Nie zrobiłam tego. Jedynie wsunęłam się do samochodu, zapięłam pasy i czekałam,
aż wyruszymy.
,, Najtrudniej zrozumieć tych,
którzy nadają na fałszywych falach ‘’- A. Różanek
- Jedziemy?- warknęłam w stronę nic
nie winnego Stylesa, następnie całą drogę wpatrując się w szybę.
Wyjechaliśmy poza Londyn,
na wzgórze. Wiem jedynie, że nigdy nie widziałam czegoś tak pięknego. Z tej
perspektywy praktycznie widać cały Londyn, a widać aż zapiera dech w piersiach.
- Po co tu przyjechaliśmy?-
zapytałam, dalej uparcie wpatrując się w widok, który rozciągał się przede mną.
Oparłam się maskę samochodu Hazzy, a on po chwili dołączył do mnie.
- Wcale nie jest okej- bardziej
stwierdził, niż zapytał.- Coś się w was zmieniło.
- O czym ty mówisz?- zadałam
pytanie, zdezorientowana marszcząc czoło.
- O tobie i Zaynie. Udajecie, że
wszystko jest okej, ale tak nie jest. Oboje zdajecie sobie z tego sprawę, ale
nic z tym nie robicie.- resztę czasu milczeliśmy, ale nie było to ani dziwne,
ani krępujące. Można by powiedzieć, że Harry dał mi możliwość przemyślenia
sobie pewnych rzeczy. Musze porozmawiać z
Zaynem i wyjaśnić sobie z nim kilka rzeczy.
***
Wzięłam głęboki wdech
i zapukałam do drzwi od pokoju Malika. Wdech,
wydech. Przeczesałam ręką włosy, ciągnąc delikatnie za ich końcówki,
ponieważ taki gest zawsze mnie uspokajał.
Zawsze, tylko nie teraz. Drzwi się uchyliły, a ja ujrzałam bruneta.
- Masz dla mnie chwilkę?- zapytałam
niepokojąco wysokim głosem, a następnie weszłam do pomieszczenia, ponieważ
mulat otworzył szerzej drzwi. – To o czym chciałeś pogadać?- powiedziałam,
starając się ukazać lekkość w głosie. Oparłam się o komodę i splotłam swoje
dłonie ze sobą. Uśmiechnęłam się zachęcająco.
- Jesteś pewna, że Harry nie będzie
miał nic przeciwko?- zaironizował.
- Przestań- przewróciłam oczami,
krzyżując ręce pod piersiami. Chłopak przeszedł kawałek, w między czasie
podburzając swoje włosy. – Chyba nie jesteś zazdrosny, co?- dodałam żartobliwym
tonem.
- A powinienem?- zacisnął usta w
wąską linie, a sama jego postawa sprawiała, że czułam pewnego rodzaju chłód.
- Co?- teraz to się już zgłupiałam.
Czułam się niemal jak małe dziecko, które zgubiło swoją mamę w supermarkecie.
Atmosfera w pokoju momentalnie zgęstniała tak, że można byłoby ją kroić nożem.
- Spędzasz z nim dużo czasu-
powiedział, wzruszając ramionami.
- To mój przyjaciel- lekko
podniosłam głos i oderwałam dłonie od szafki, o którą się opierałam. Malik
prychnął na moje słowa, aż we mnie zawrzało- A właściwie nie powinno cię to w
ogóle obchodzić!- już krzyknęłam, wyrzucając ręce w górę.
- Ale obchodzi!- Zayn również
krzyknął, robiąc krok w moją stronę. Czułam, jak złość we mnie buzuje i jeszcze
chwila, a znajdzie swoje ujście. Mogłabym się teraz porównać do tykającej
bomby, której ktoś podpalił lont.
- Niby dlaczego?!- uniosłam brwi ku
górze i tym razem ja prychnęłam.
- Bo Cię, kurwa, kocham!- zamarłam
w miejscu, ponownie przetwarzając słowa chłopaka. – Bo mi na tobie cholernie
zależy- dodał już znacznie ciszej, jakby bojąc się mojej reakcji.
Natychmiastowo cała złość ze mnie wyparowała, a ja nadal stałam w miejscu,
jedynie miarowo oddychając.
,, Zazdrość to cień miłości. Im
większa miłość, tym większy cień ‘’-M. Samozwaniec.
- Nic o mnie nie wiesz-
wypowiedziałam te słowa cichym tonem, uparcie wpatrując się w moje ponownie
splecione ze sobą palce.
- Mylisz się- odparł pewnie i
zrobił krok w moją stronę. – Wiem, że nienawidzisz, kiedy ktoś ci rozkazuje, że
uwielbiasz zielony kolor. Lubisz gotować i biegać. Że piszesz piosenki,
wkładając w nie swoje uczucia. Wiem również, że byłaś wredna, żeby nie
dopuszczać do siebie ludzi, bo boisz się
zranienia. Widzę, że zagryzasz albo zaciskasz wargi, kiedy się denerwujesz.
I wiesz co jeszcze wiem? Wiem, że ja również nie jestem tobie obojętny, ale boisz się do tego przyznać. Nie
oszukujmy się, masz sporo wad, ale nie przeszkadza mi to. Kocham każdą z osobna
zaletę i każdą wadę, a wiesz dlaczego?- nie dostał swojej odpowiedzi- BO KOCHAM CIEBIE! I cieszę się, że już
to wiesz.
,, Miłość
jest dziką siłą. Kiedy próbujemy ją okiełznać, pożera nas. Kiedy próbujemy ją
uwięzić, czyni z nas niewolników. Kiedy próbujemy ją zrozumieć, miesza nam w
głowach ‘’- P. Coelho
- Powiedz coś- poprosił, a grymas
na jego twarzy zdradzał, że czuł się niepewnie. Wpatrywałam się w ścianą za
nim, aż w końcu przeniosłam wzrok na jego osobę.
- Co byś chciał usłyszeć?-
gardziłam sobą i tonem, jakim wypowiedziałam to zdanie. Był zdystansowany i bez
wyrazu.
- Cokolwiek- westchnął. Moje serce
rozrywało się na malutkie kawałeczki, gdy widziałam ból w jego oczach, wywołany
przez moje zachowanie. Ból, który łudząco przypominał ten z przeszłości, kiedy
zostałam sama. Przełknęłam głośno ślinę, chcąc pozbyć się kluchy w moim gardle,
która nie wiadomo kiedy się utworzyła.
- Potrzebuję czasu- wymamrotałam,
mentalnie dając sobie mocno w policzek.
Przeklinałam w myślach
siebie i moje zachowanie. Swój wzrok utkwiłam w tęczówkach Zayna, które z
powrotem miały barwę ciemnej czekolady, którą tak bardzo kochałam. Uniosłam delikatnie kąciki ust na ten widok. Podeszłam do
chłopaka i mocno wtuliłam się w jego klatkę piersiową, czego on kompletnie się
nie spodziewał, ponieważ na początku jego mięśnie się napięły, ale po chwili
się rozluźnił i ręką zaczął gładzić moje plecy. Odsunęłam się od niego i nie
patrząc mu w oczy- nie zniosłabym więcej tego widoku- wyszłam w jego pokoju i
zamknęłam za sobą drzwi. Oparłam się o drewnianą powłokę i zacisnęłam mocno
powieki, czując uporczywe szczypanie. Podskoczyłam w miejscu, usłyszawszy
dźwięk tłuczonego szkła zza drzwi. Pobiegłam do swojej sypialni, odszukałam
komórkę i wybrałam numer.
- Przyjedź po mnie, proszę- mój
głos się załamał.
- Będę za 20 minut- usłyszałam w
odpowiedzi, na co pokiwałam głową, choć wiedziałam, że mój rozmówca i tak tego
nie zobaczy.
***
Leżałam wtulona w Chrisa,
mocząc mu koszulkę swoimi łzami. Przyjaciel gładził mnie po głowie, co jakiś
czas bawiąc się kosmykami moich włosów. Mój wcześniejszy płacz powoli zamieniał
się w szloch i drgawki przechodziły po moim ciele.
- Wszystko będzie dobrze, mała-
Chris złożył pocałunek na moim czole. Nie powiedziałam mu, co się stało, a on
sam nie dopytywał, za co byłam mu ogromnie wdzięczna. Podniosłam się do pozycji
siedzącej. Przetarłam oczy rękawem bluzy, przez co pewnie bardziej rozmazałam
swój makijaż, ale wygląd teraz był ostatnim, o czym myślałam.
- Miałeś kiedyś tak, że zależało ci
na dwóch osobach na raz?- zapytałam i pociągnęłam nosem.
- Ja nie, ale matka powiedziała mi
kiedyś w dzień swojego rozwodu z ojcem, że można kochać dwie osoby, ale tylko w jednej
być zakochaną.
- Ona kocha twojego ojca-
stwierdziłam, na co Hawker przytaknął.
- Ale nie jest w nim zakochana. Idź
weź prysznic, ręcznik masz na półce i dziś śpisz tutaj.- uśmiechnęłam się blado
i wykonałam to, co powiedział mój przyjaciel.
Kiedy powiedziałam
Chrisowi, że nie chcę spać sama, zaproponował mi nockę w swoim pokoju.
- Dobranoc- pożegnał się, a ja
mruknęłam coś niezrozumiałego w odpowiedzi. Ułożyłam się wygodnie na boku i
podciągnęłam kołdrę pod samą szyję. Zamknęłam oczy i powoli zasypiałam, gdy
ktoś szturchnął w moje ramię.
- Co?- zadałam pytanie sennie.
- Liam do ciebie dzwoni-
odpowiedział, a ja przewróciłam oczami.
- Halo?- nacisnęłam zieloną
słuchawkę i przyłożyłam komórkę do ucha.
- Musisz koniecznie przyjechać do
szpitala- oznajmił, a ja zastygłam w bezruchu.
- Co? Li, co się dzieje?- moja
senność wyparowała, została zastąpiona zdenerwowaniem. Wstałam z łóżka i
oczekiwałam na odpowiedź.
- Zayn, on…- zaczerpnęłam
gwałtownie oddech na dźwięk imienia bruneta.
- On co, Liam? Co z nim!?-
warknęłam do słuchawki i przeczesałam ręką włosy.
- On miał wypadek, samochód go
potrącił i jest w szpitalu-mówił coś jeszcze, ale nic kompletnie nie słyszałam.
Moje serce biło tak szybko i głośno, że prawie rozrywało mi klatkę piersiową. –
Victoria, słyszysz mnie?
- Który to szpital?- ocknęłam się i
zaczęłam w popłochu ubierać na siebie spodnie. Liam podał mi adres, a ja
obiecałam, że zaraz będę.
***
Mimo powagi
sytuacji, cieszyłam się, że nie było wielkich korków na ulicy. W końcu było po
2 a.m. Wierciłam się na swoim siedzeniu,
a każda sekunda wydawała mi się godziną.
- Uspokój się- upomniał mnie Chris,
a ja spiorunowałam go spojrzeniem. Mógłby,
do cholery, jechać szybciej. Dotarliśmy pod budynek szpitala kilka minut
później, a ja wręcz z niego wyskoczyłam. Podbiegłam do recepcji i zasypałam
kobietę tam siedzącą pytaniami.
- Vicky!- odwróciłam się i
zobaczyłam Louisa, który kiwnął na mnie głową. Podeszłam do niego i w ciszy
przemierzaliśmy dalszą drogę. Z każdym krokiem coraz bardziej irytowałam się
długością tego korytarza. W końcu doszliśmy do miejsca, w którym na krzesełkach
siedzieli Harry i Niall, a Liam kawałek dalej rozmawiał z lekarzem.
- Co z nim?- zapytałam drżącym od
emocji głosem. Wszyscy siedzieli ze spuszczonymi głowami i nie odpowiedzieli na
moje pytanie. Świetnie! Obróciłam się
w stronę Liama, który właśnie do nas podszedł, skończywszy rozmowę z lekarzem.
- Jak można być takim idiotą-
westchnął Niall, przecierając twarz ze zmęczenia.
- Niall!- Harry posłał
przyjacielowi srogie spojrzenie- Co powiedział lekarz?
- Jak na razie niewiele, muszą
czekać, aż poziom alkoholu w jego krwi się zmniejszy.
- Czy ktoś mi, kurwa, może wyjaśnić,
co takiego się stało?- warknęłam, zaciskając zęby.
- Po tym jak pojechałaś, Zayn
gdzieś wyszedł wściekły, a po kilku godzinach otrzymaliśmy telefon, że
przewieziono go do szpitala. Był pijany i wyskoczył jakiemuś mężczyźnie przed
auto i tamten go potrącił.
- Co? Jak on…? Jego stan jest
stabilny, prawda?- wolałam się upewnić.
- Na razie tak, ale podejrzewają
silny wstrząs mózgu.- dokończył Payne.
***
Siedziałam już ponad osiem godzin w szpitalu, a nie otrzymałam żadnej konkretnej
informacji o stanie Zayna. Każdy lekarz czy pielęgniarka zbywają nas ‘’należy
czekać, przykro nam’’ z wymuszonym współczuciem. Siedząc w tym miejscu, śmiało
mogę stwierdzić, że lekarze są najlepszymi aktorami, jakich kiedykolwiek widziałam.
Udają, że współczują, że jest im przykro i są spokojni, kiedy powinni robić
wszystko, żeby ocalić pacjenta. Świat
jest pełny fałszywości.
Harry pochrapywał
lekko na krześle, obok mnie, a jego loki opadły mu na czoło. Wystawiłam rękę w
jego stronę i zaczesałam mu je do tyłu. Gdy spał, wyglądał jak mały chłopczyk,
co mnie odrobine rozczuliło.
- Państwo są rodziną Zayna Malika?-
podszedł do nas lekarz, czytając z karty dane pacjenta.
- Nie, przyjaciółmi.- odpowiedział Louis,
który wstał, aby być na równi z doktorem.
- Bardzo mi przykro, ale informację
mogę udzielić jedynie rodzinie i…- zaczął mówić formalnym tonem, który jednak
się zmienił, gdy Tommo podał mu zwitek pieniędzy. Lekarz wydawał się być
niewzruszony tym czynem, gdy wkładał pieniądze do kieszeni. Wywróciłam oczami
na głupotę tego człowieka. Przeraża mnie ten świat, gdzie gdy masz kasę, możesz
wszystko.- Pan Malik miał szczęście, że alkohol krążył w jego żyłach, co zniwelowało
odrobinę szkody. Co nie oznacza, że nic mu nie jest. Pan Malik ma połamane kilka żeber, silny wstrząs mózgu i może mieć zaniki
pamięci. Przez pewien czas będzie miał problemy z podstawowymi czynnościami;
jak na przykład oddychanie, ale
wszystko powinno przejść bez głębszych powikłań. Głęboko w to wierzę.
- Czy my możemy go zobaczyć?- Liam
pojawił się obok lekarza z proszącą miną, w czasie gdy ja budziłam Hazzę.
- No dobrze, ale tylko na chwilę. Może
być trochę ospały po lekach, jakich mu podaliśmy.- kiwnęliśmy głowami na znak,
że rozumiemy i dziękując, udaliśmy się w kierunku sali, w której leżał Zayn.
Weszłam tam ostatnia, a widok jaki tam
zastałam, rozrywał moje serce na kawałeczki. Na środku stało łóżko z białą
pościelą, na pod nią leżał On. Jego ciemna karnacja odznaczała się na jasnym
tle. Był podłączony do wielu rurek i maszyn, które irytująco pikały.
- Masz szczęście, że leżysz
połamany, bo mam ochotę ci przypierdolić.- westchnął Harry, podchodząc bliżej
łóżka- Jak można być taki idiotą i …
- Hazz, starczy- upomniał go Louis,
kładąc rękę na ramieniu młodszego przyjaciela.
- Po prostu wszyscy się strasznie o
ciebie martwiliśmy- wyjaśnił Niall, uśmiechając się radośnie.
- Wszystko mnie boli- jęknął żałośnie
Zayn, a na ten dźwięk, każdy kawałeczek mojego rozerwanego serca,
zabolał.- Co ja tam właściwie robiłem?- jego głos był zachrypnięty.
- Nie pamiętasz?- zdziwił się Liam,
posyłając mi ukradkowe spojrzenie. Malik w odpowiedzi lekko kiwnął głową
przecząco, następnie krzywiąc się z bólu.
- Kłóciliście się z Vic i…-
próbował mu wytłumaczyć Tomlinson. - Z kim?
- Ze mną- odezwałam się i również
przysunęłam się bliżej szpitalnego łóżka, skąd miałam lepszy widok na Zayna.
Chłopak zmarszczył brwi, w wyniku czego na jego czole pojawiło się kilka pojedynczych
zmarszczek. Uśmiechnęłam się nieśmiało w jego stronę, czego nie odwzajemnił. Auć. – Słuchaj, wiem, że możesz być zły,
ale porozmawiajmy jak dorośli.
- A
kim ty w ogóle jesteś?- zapytał chłodno, a ja czułam, jak bym dostała właśnie w
twarz. Bardzo, bardzo mocno.
- Co? O co ci teraz chodzi?-
zdezorientowana byłam i szukałam na jego twarzy jakiejkolwiek emocji. Nie
znalazłam.
- Mi o co chodzi? Wchodzisz tu,
kimkolwiek w ogóle jesteś.
A po tych słowach nie czułam
już nic. Wydawało mi się, jakbym ogrodziła się niewidzialną barierą, przez
którą nie czuje nic. A może to z powodu serca, które uleciało wraz z pamięcią
Zayna. A co było w tej sytuacji najgorsze? Dopiero w tamtym momencie zdałam
sobie sprawę z bardzo ważnej rzeczy.
Kochałam Harry’ego, ale to w Zaynie
byłam zakochana.
Kochani, a o to epilog części pierwszej. Przyznam, że pisząc pod koniec się popłakałam :'(
Nie wiem, czy tego się spodziewaliście, czy was zawiodłam, dlatego proszękażdego ( tak, ciebie!) aby skomentował. Piszcie co wam się podobał, co wam się nie podobało. Po prostu podzielcie się ze mną swoją opinią.
Zwiastun drugiej części :
A teraz trochę statystyki:
* Liczba wejść: 90605
* Liczba obserwatorów: 122
* Liczba rozdziałów: 30 +prolog i epilog
* Liczba komentarzy: 952 (w tym spam) -dane z 21.06 godz 016:00 xd
* Jak bardzo was kocham i wam dziękuje: baaaaaaaaaaaaardzooooooooo!
Nawet nie wiecie jak sie cieszę i z jakim zacieszem to piszę. Mam wrazenie, że zwykłem ''DZIEKUJĘ'' nie wystarczy ;)
Jeśli szanujesz mój czas i zaangażowanie przy pisaniu tej historii, to zostaw choc najmniejszy komentarz. Zywkła buźka, kropka, cokolwiek, aby wiedziała, że ktoś to czyta, czytał ;)
Na prolog części drugiej zapraszam 1 lipca o 20:00 !
Kochani, jako iż jest to przedostatni rozdział, chciałabym, aby każdy, kto przeczytał, skomentował ;)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!
,, To nasze
błędy pokazują nam, że jesteśmy ludźmi ‘’
Ludzie robią różne rzeczy
oraz w swoim życiu popełniają mnóstwo błędów. Nie rozumiem, dlaczego błędy są
określane jako coś złego. Przecież to one pozwalają nam lepiej poznać innych
ludzi, czy nawet samego siebie. To one udowadniają nam, jak nieidealni jesteśmy
i że mamy prawo do złych wyborów. W końcu jesteśmy tylko ludźmi- ty jesteś
jedną osobą na kilka miliardów. Ale nie ma w tym nic złego, wręcz przeciwnie;
TO PIĘKNE. Świadomość, że nie jesteśmy w tym świecie sami oraz, że nie tylko my
popełniamy błędy; wszyscy to robią.
Nasz wyjazd zleciał bardzo
szybko. Mam wrażanie, ze przyjechaliśmy dopiero wczoraj, a już jutro musimy
wracać. Chłopcy wyjeżdżają na trzy tygodnie do swoich rodzin, a ja postaram się
poprawić swoje relację z Simonem. A propos relacji; nadal utrzymujemy naszą
przyjaźń z Malikiem. Gdy nasi przyjaciele się o tym dowiedzieli, zaczęli się
śmiać, ale kiedy wytłumaczyliśmy im, że wcale nie żartujemy, byli nieco
zdziwieni, ale i tak zadowoleni. Choć określenie przyjaźni było dosyć dziwne,
biorąc pod uwagę nasze zachowanie. Nasza relacja była dosyć… skomplikowana.
Tak, to odpowiednie słowo. Potrafiliśmy zupełnie swobodnie ze sobą rozmawiać,
przedrzeźniać, a potem zacząć całować. Tak jak wspominałam, to było baaardzo
skomplikowane. A najgorsze w tym wszystkim było to, że wcale mi takie coś nie
przeszkadzało, a nawet podobało. Coraz częściej sama stawałam się inicjatorem
‘’naszych zbliżeń’’.
Ostatniego wieczoru
postanowiliśmy sobie urządzić ognisko. Po południu część z nas pojechała na
zakupy do marketu, który znajduje się w sąsiednim miasteczku, natomiast reszta
przygotowała drewno i inne potrzebne rzeczy.
- Jesteśmy- krzyknął Niall,
wchodząc do kuchni i stawiając na blacie reklamówkę z alkoholem. Dokończyliśmy
przygotowanie i kiedy się trochę ściemniło, Harry z Lou zaczęli rozpalać
ognisko. Nie wychodziło im to zbytnio, ale za to ja z Alex miałyśmy niezły
ubaw. Najlepsze było, gdy udało im się rozpalić ogień, to Tommo zauważył, że
ogień przedostał się na jego koszulkę. Biegał wtedy jak oszalały, przez co
dosłownie płakałam ze śmiechu. Xixi zgięła się w pół, trzymając się za brzuch,
który najprawdopodobniej ją już bolał od śmiechu. Otarłam łzy z kącików oczu,
uspokajając się.
Jedno piwo po drugim znikało w
zastraszającym tempie, niektórych pozbawiając zdolności trzeźwego myślenia.
- Zagrajmy w coś- zaproponowała
Xixi, przeżuwając piankę.
- Co proponujecie?- przechwycił
temat Liam.
- Może nigdy nie ?- podrzucił pomysł Louis, na co pokiwaliśmy głowami,
zgadzając się.
- A to nie grało się na shoty?-
zapytał Harry, przeczesujesz swoje loki dłonią, choć nie wiem po co, ponieważ
po chwili znów opadły mu na czoło.
- My będziemy inni- Tomlinson
wytknął koniuszek języka w stronę przyjaciela- Zasady są takie: jedna osoba
dokańcza zdanie nigdy nie, a jeśli ty
też tego nie zrobiłeś, to pijesz.
- Przecież znamy zasady- zmarszczył
brwi Horan, na co Lou wzruszył nieznacznie ramionami.
- Ja zacznę- zaoferowała się Al.-
Nigdy nie miałam czarnych włosów- Tylko ja i Zayn się nie napiliśmy.
- Nigdy nie polubię lodów
truskawkowych- powiedziałam i nawet nie patrzyłam, kto się napił, bo
spostrzegłam się, że moja butelka jest pusta. Rozejrzałam się wokoło w
poszukiwaniu następnej, ale nic nie znalazłam.- Pójdę po jeszcze- oznajmiłam,
potrząsając butelką.
- Nigdy nie byłem zakochany-
przystanęłam po słowach Nialla, aby zobaczyć kto się napił. Tylko Alex.
Weszłam do kuchni,
podśpiewując jakąś piosenkę, nie dawno usłyszaną w radio i otworzyłam lodówkę,
aby wyjąć z niej butelkę z napojem chmielowym. Z szuflady wyjęłam otwieracz i
siłowałam się z butelką.
- Może pomóc?- usłyszałam lekko
zachrypnięty głos Zayna, a jego alkoholowy oddech omiótł mój policzek.
Podskoczyłam w miejscy, od razu łapiąc się na serce.
- O kurwa!- zacisnęłam szczękę,
chcąc się uspokoić- chcesz, żebym na zawał padła? Jak ty tu tak cicho się
dostałeś? Jesteś jakimś pieprzonym ninją?- wyrzuciłam ręce w powietrze,
wykonując nimi przedziwne gesty w powietrzu. Zobaczyłam, że Malik podśpiewuje
się pod nosem.
- Jesteś urocza, jak się tak
denerwujesz- pokręcił głową z politowaniem.
- Urocza?- przewróciłam oczami.
- Mhm- mruknął, podchodząc bliżej
mnie i kładąc ręce po moich obu stronach- i seksowna- przygryzł dolną wargę, a
ja modliłam się, aby nie zacząć krztusić się powietrzem. Zrobił krok w moją
stronę, a ja stanęłam na palcach, aby musnąć swoimi ustami jego. Nieplanowanie,
pocałunek stał się bardziej namiętny i mniej niewinny. Zayn podniósł mnie i
usadził na blacie kuchennym, aby rozsunąć moje nogi i stanąć między nimi.
Złapałam za jego czarną koszulkę, przyciągając bliżej siebie. Wcale nie bije mi serce szybciej i wcale nie
czuje przyjemnego ucisku w podbrzuszu! Wcale, a wcale!
- Zayn, masz te… wow- odsunęliśmy
się od siebie, aby lepiej przyjrzeć się osobie stojącej w progu. Liam stał z
szeroko otwartymi oczami, przeskakując wzrokiem to na mnie, to na Malika. –Alex
pytała, czy masz te pianki.- powiedział wyraźnie zakłopotany, drapiąc się
nerwowo po karku.
- Oczywiście- odparł, jak gdyby
nigdy nic, Zayn. Chwycił do ręki paczkę ze słodyczami, która leżała obok mnie i
odwrócił się w stronę Payne’a. Podał mu je, uśmiechając się przyjacielsko.
Zeskoczyłam z blatu i oblizałam nerwowo wargi.
- Dzięki- mruknął Li i wyszedł z
kuchni, a po chwili razem z brunetem wybuchliśmy głośnym śmiechem.
***
Wczoraj wróciliśmy do Londynu,
co również wiązało się do powrotu do normalnego życia. Od razu po przyjeździe
dostałam sms’a od mojej menadżerki, że miałam się stawić dziś o 11 a.m. na
sesji zdjęciowej na okładkę jednego z magazynów, więc teraz uśmiechałam się do
obiektywu, starając się wypaść jak najlepiej.
- Unieś podbródek trochę wyżej-
poinstruował mnie fotograf, a ja wykonałam jego polecenie- pobaw się włosami.-
wplotłam palce w swoje fale i pociągnęłam je za końce.- Jakbym się rozstał ze
swoim chłopakiem, to byłabyś pierwszą, u której szukałbym pocieszenia.-
zaśmiałam się na te słowa, a Ralph- fotograf- robił to coraz więcej nowych
ujęć.- Wystarczy, są świetne.
- Dzięki i może do zobaczenia-
pożegnałam się z nim i ruszyłam w stronę garderoby, aby się przebrać w normalne
ciuchy i zmyć ten makijaż i zastąpić go normalnym. Ubrałam jeansową koszulę,
którą wciągnęłam do beżowych, krótkich spodenek. Na nogi założyłam krótkie trampki,
na rękę wsunęłam kilka bransoletek i gumkę do włosów, a włosy zostawiłam, takie
jakie były. Zmyłam mocny makijaż, a następnie wytuszowałam rzęsy i przejechałam
po swoich wargach brzoskwiniowym błyszczykiem. Przez ramię przewiesiłam torbę i
pożegnałam się z większością, po czym zjechałam windą na dół, chcąc opuścić budynek. Sam miała się zając odbiorem
zdjęć, więc ja już swoją pracę na dziś wykonałam.
Wyszłam z budynku i zmrużyłam
oczy, ponieważ słońce mnie raziło. Dzisiejsza pogoda była piękna, aż niepodobna
do Londynu. Świeciło słońce, niebo było prawie bezchmurne, a temperatura
przekraczała 30 stopni. Nawet się nie spostrzegłam, gdy zostałam pociągnięta za
nadgarstek i przyparta do ściany. Chciałam krzyczeć, bo byłam naprawdę przerażona,
ale wtedy zobaczyłam czekoladowe tęczówki, wpatrujące się we mnie z
zaciekawieniem. Odetchnęłam z nieopisaną ulgą, gdy przypomniałam sobie, kto
jest właścicielem właśnie tych oczu. Walnęłam Malik pięścią w ramię, a on
fuknął zdziwiony.
- A to za co?- zapytał, udając, że
go zabolało.
- Za miłość do ojczyzny i chęć do
życia- wymamrotałam i rozejrzałam się wokół siebie, chcąc się upewnić, że nikt
tego nie zobaczył i nie postanowił uwiecznić.
- Zapraszam cię na obiad- oznajmił
entuzjastycznie.
- Mhm… co?- zadałam pytanie nieco
zdezorientowana, ponieważ nie przywiązywałam zbytniej uwagi do jego słów, zbyt
pochłonięta kontrolowaniem działalności ludzie naokoło.- To nie jest dobry
pomysł.
- Spokojnie, nikt tego nie zobaczy-
zapewnił, zapewne rozumiejąc moje obawy. Nie pozostało mi nic innego, jak
wzruszyć ramionami i przystać na propozycję chłopaka.
***
Weszliśmy do lobby
jednego z apartamentowców, a Zayn poszedł odebrać z recepcji swój klucz.
Kiwnęła na mnie głową, więc skierowałam się za nim w stronę windy.
- Gdzie jesteśmy?- zapytałam,
przebywając w klaustrofobicznej klatce.
- Idziemy do mojego mieszkania.
- Masz mieszkanie?- zdziwiłam się,
na co brunet parsknął śmiechem obok mnie.
- Każdy z nas ma, mimo że mieszkamy
razem. Czasami potrzebuje ciszy i spokoju, a to jest odpowiednie miejsce-
otworzył drzwi kartą i wpuścił mnie pierwszą do środka. Rozejrzałam się po
pomieszczeniu, stwierdzając, że jest urządzone w stylu minimalistycznym, gdzie
przeważał kolor czarny. – Podoba się?- zapytał z cwaniackim uśmiechem.
- Ujdzie w tłoku- powiedziałam niby
od niechcenia i machnęłam ręką.
- To na co masz ochotę? Mrożona
pizza czy zamawiamy coś?- usłyszałam, kiedy ściągałam swoje trampki.
- Serio?- uniosłam jedną brew- może
coś ugotujemy- zaproponowałam.
- Nie byłem tu od jakiegoś czasu,
więc podejrzewam, że nie ma nic w lodówce.
- To nie problem- odpowiedziałam-
możesz przecież ruszyć swój płaski tyłek do sklepu, a ja zajmę się czymś.
- Wyganiasz mnie z mojego
mieszkania i … ej! Wcale nie mam płaskiego tyłka!- zaśmiałam się na widok jego
obrażonej miny. Uniósł głowę do góry, zadzierając przy tym nos i wydymając
dolną wargę.
- Wmawiaj sobie dalej.
Po około 30 minutach
wrócił Zayn z reklamówką z zakupami, które szybko rozpakowałam, stwierdzając,
że możemy przygotować zapiekankę.
- Pokrój paprykę, cukinię i
ziemniaki, a ja zajmę się resztą.- poleciłam, związując włosy w kitkę, żeby mi
nie przeszkadzały.
- Tak jest- zasalutował, wyciągnął
z szafki fartuszek i przepasał go w pasie. Próbowałam powstrzymać śmiech, gdy
zobaczyłam Zayna w różowym fartuszku, zagryzając dolną wargę. A najgorsze było
to, że mogłabym się przyzwyczaić do takiego widoku. Głupia- zbeształam się myślach.
Z gotowym jedzeniem
usiedliśmy na kanapie przed telewizorem. Usiadłam po turecku, zaczynając jeść
zapiekankę, która była bardzo dobra.
-Co?- zmarszczyłam brwi, gdy
spostrzegłam się, że Malik nie je swojej porcji, tylko uważnie studiuje
wzrokiem moją twarz.
- Zastanawiałem się, czy nie jest
przypadkiem zatrute- wskazuje na talerz.
- Nie otrułabym przyjaciela-
wywracam teatralnie oczami, biorąc kolejny kęs do ust. Zerknąwszy na bruneta,
który zaczął jeść, z powrotem zaczęłam wpatrywać się w jakiś denny serial
komediowy.
- Zauważyłaś, że praktycznie zawsze
coś oglądamy?- pokiwałam głową na ‘’tak’’.
- Wtedy się nie kłócimy- zastanowił
się nad moimi słowami, kiedy na odkładałam pusty talerz na stolik i wzięłam
szklankę z wodą, aby się napić.
- Jak się całujemy, to też się nie
kłócimy- powiedział, a ja zaczęłam się krztusić piciem. Może to i dobrze, że
się zakrztusiłam, bo moje rumieńce mogę zwalić właśnie na to.
- Powinnam już wracać- westchnęłam,
sprawdzając godzinę.
- Możemy zostać na noc tutaj-
wzruszyła nieznacznie ramionami i wstał z kanapy.
Zgodziłam się na
propozycję Malika, bo w sumie co mam do stracenia? Nic. Dlatego teraz wyszłam z
łazienki owinięta jedynie w beżowy ręcznik. Na łóżku zastałam męską koszulkę i
bokserki, które na siebie szybko włożyłam. Rozpuściłam włosy i roztrzepałam je
palcami, aby je choć trochę ułożyć. Poskładałam ręcznik w kostkę i położyłam na
łóżku, a przed wyjściem z pokoju próbowałam naciągnąć koszulkę jak najniżej.
Warknęłam zirytowana, gdy ta wciąż się podwijała. Zagryzłam mocno dolną wargę,
wchodząc do kuchni i widząc, że Zayn zmywa naczynia i cicho podśpiewuje po
nosem. Odchrząknęłam głośno, chcąc tym samym zwrócić jego uwagę. Malik odwrócił
się w moją stronę, a jego uśmiech zniknął automatycznie. Aż tak źle wyglądam?
- Myślałem, że to będzie dłuższe.-
wskazał na moją/swoją koszulkę, a ja automatycznie chwyciłam za jej rąbek i
próbowałam pociągnąć w dół.
- Ja też- oblizałam usta w nerwowym
geście, kątem oka zauważając, że Zayn wyciera ręce o swoje jeansy i podchodzi
do mnie.- Co robisz?- udało mi się zapytać, zanim jego wargi naparły na moje.
Bez zastanowienia odwzajemniłam pocałunek, włączając w to nasze języki.
- Powinnaś raczej zapytać, co
chciałbym zrobić- odsunął się ode mnie nieznacznie i szeptał do ucha-
opowiedziałbym ci wszystko ze szczegółami.- poczułam jak tajemnicze ciepło
uderza we mnie, a ja miałam wrażenie, jakbym zapomniała, jak się oddycha.
Wypuściłam urwany oddech i spojrzałam w oczy Malika, które pociemniały od
pożądania.
- Nie zrobię nic, czego byś nie
chciała- powiedział ochrypłym głosem, kciukiem gładząc mój policzek.
- Wiem- odpowiedziałam i stanęłam
na palcach, aby móc dosięgnąć do jego ust. Chłopak mruknął z aprobatą na mój
czyn, kładąc swoje dłonie na moje biodra, a następnie wkładając je pod moją/swoją
koszulkę. Popchnął mnie lekko tak, że teraz stałam oparta o róg kanapy.
Rozdział zawiera scenę erotyczną (lub jej karykaturę ;p)
Jeśli nie chcesz tego czytać, omiń tekst pomiędzy gwiazdkami ;)
*****
Zayn złapał za rąbek mojej/swojej
koszulki i zwinnym ruchem zdjął ją ze mnie, rzucając obok siebie.
- Sądzę, że nie będzie potrzebna-
wyszeptał, a ja popatrzyłam na niego z niedowierzaniem. Przelotnie musnął moje
usta, aby następnie odsunąć się nieznacznie i ściągnąć swoją koszulkę. Czarny
materiał ląduje na ziemi, nieopodal poprzedniego. Przeniosłam dłonie na jego
klatkę piersiową, błądziłam dłonią po jego umięśnionym torsie i wpatrywałam się
w jego tatuaże. Mój oddech stał się płytki, a logiczne myślenie poszło w
zapomnienie. Jakiekolwiek myślenie poszło w zapomnienie. Oplotłam uda ciasno
wokół jego miednicy, gdy on przycisnął mnie bliżej do swojego ciała. Odchylam
głowę do tylu, dając mu doskonały dostęp do mojej szyi. Jego gorące wargi
muskały moją skórę, wyznaczając palącą ścieżkę do mojego obojczyka. Złapałam
rękami jego plecy i zacisnęłam paznokcie na jego skórze. Czułam, jak jego mokry
język kreślił ślady, przechodząc raz po raz w gorę i dół mojej szyi. Malik
uniósł mnie, a po chwili wylądowałam na kanapie i czułam nikotynowy smak jego
ust na moich. Chłopak uśmiechnął się przez pocałunek, przesuwając dłonie na
moje plecy i siłując się z zapięciem stanika. Mimo sytuacji w jakiej się
znajdowałam, na moją twarz wpłynął leniwy uśmiech, gdy obserwowałam bruneta,
jak bardzo skupiony jest na swoim zadaniu. Kiedy udało mu się pozbyć części
mojej bielizny, a ja zostałam jedynie w koronkowych figach. Uniosłam się na
łokciach, następnie zaczęłam odpinać jego skórzany pasek od spodni, następnie
spodnie. Zayn szybkim ruchem pozbył się ciemnych jeansów. Zdecydowanym ruchem
pozbył się ostatniej części mojej garderoby, przesuwał wzrok po moim ciele,
najdłużej zatrzymując się na moich oczach, jakby próbował się upewnić, że nie
ma w nich strachu, czy niepewności. Gdy jej nie znalazł, pochylił się nade mną
i wpił się w moje usta. Ten pocałunek był inny, niż zwykle. Pełno w nim było
drapieżności i pożądania. Ponownie przesuwam dłonią po jego klatce piersiowej,
zaczepiając palcem o gumkę jego bokserek i szybko ściągnęłam je w dół. Przerwałam
na chwilę pocałunek, aby nabrać do płuc trochę powietrza. Zarzuciłam nogi na
jego plecy, dając mu tym samym lepszy dostęp do mnie. Pisnęłam cicho, gdy jego
główka zahaczyła o moje wejście, a on uśmiechnął się złośliwie. Spokojnie
mogłam dostrzec jego ciemne, błyszczące oczy.
Malik wykonał pierwsze
pchnięcie, a ja wplotłam jedną ręką w jego ciemne włosy, a drugą zacisnęłam na
prześcieradle. Ukrył głowę w zgięciu mojej szyi, sprawiając, że zadrżałam, a z
każdym kolejnym pchnięciem sprawiał mi coraz więcej przyjemności. Chłopak
poruszał się coraz szybciej, sprawiając, że zaczęliśmy oddychać szybciej i
głośniej. Przez moje ciało przeszła fala rozkoszy i wcale nie przejmowałam się
faktem, że ktoś może nas teraz usłyszeć. Wygięłam się w lekki łuk, gdy czułam
mrowienie w okolicach podbrzusza, a moje ciało wypełniło ciepło, podczas jego
ostatniego pchnięcia. Malik wyszedł ze mnie i opadł obok mnie, stykając nasze
spocone ciała ze sobą. Oddychaliśmy głośno, gdy wtulałam się w jego ciało i
przymykałam powieki. Mimo ogromnego zmęczenia, które mnie ogarnęło, czułam, że
zostałam czymś okryta.Mam wrażenie, że ostatnie wydarzenia coś zmieniły. Bo
przecież przyjaciele tak nie robią…
- Dobranoc- szepnął mi do ucha
ochrypłym głosem.
*****
***
Z przyjemnego snu
wybudziły mnie promienie słoneczne, które wpadały do pomieszczenia przez
niezasłonięte okno. Wciąż zaspanymi ruchami przetarłam oczy i mruknęłam coś nie
zrozumiałego pod nosem. Chciałam usiąść, ale napotkałam pewien opór. Wspomnienia
przeleciały przez moją głowę niczym film, gdy okręciłam się wokół osi i
spostrzegłam Zayna, przypatrującego mi się spod swoich długich rzęs. Zacisnęłam
wargi w wąską linie, naciągając bardziej biały materiał na swoje ciało. Cholera, byłam naga! I doskonale o tym
wiedziałam.
- Wyspałaś się?- zapytał mocno
zachrypniętym głosem, a ja machinalnie przymknęłam powieki na ten dźwięk.
- Mhm- mruknęłam w odpowiedzi,
przeczesując palcami włosy- widziałeś mój telefon?- Malik podał mi urządzenie,
uprzednio chwyciwszy je ze stolika. Otworzyłam szerzej oczy, gdy zobaczyłam 4
nieodebrane połączenia od Alex i 17 od Liama. Były jeszcze od innych chłopaków,
ale tylko po razie, ewentualnie dwóch, a nie, kurde, siedemnastu. Westchnęłam
ciężko, wchodząc w wiadomości i czytając jedną od Xixi.
,, Nie wiem co robisz, ale powiedziałam chłopakom, że nocujesz u mnie. Xoxo’’’
- Wszystko w porządku?- przeniosłam
wzrok na chłopaka i pokiwałam twierdząc głową.
- Będę się zbierać- wstałam,
owinęłam się materiałem i chodziłam po pokoju, zbierając części mojej
wczorajszej garderoby. Usłyszałam śmiech chłopaka, więc odwróciłam się w jego
stronę i posłałam mu piorunujące spojrzenie.
Poprawiłam swojego
kucyka i otworzyłam drzwi od mieszkania Malika.
- Do zobaczenia- bardziej spytał,
niż stwierdził. W jego głosie słychać było wahanie i niepewność.
- Tak. Do zobaczenia- pożegnałam
się. Gdy chłopak chciał mnie pocałować w usta, obróciłam głowę tak, że musnął
przelotnie mój policzek. Popatrzył na mnie niezrozumiale, a ja ze zdenerwowania
przygryzłam dolną wargę. Obróciłam się na pięcie i wyszłam, zamykając za sobą
drzwi.
********************************************************** Jest 1:32, a ja zamiast spać, dodaje rozdział, faaaaaajnie xD Cześć, moje kochane ;) Za nami rozdział 30, a przed nami epilog części pierwszej. Dlatego chciałabym, żebyście komentowali,ponieważ nic tak nie motywuje ;3 Jak widzicie w rozdziale dużo Vayn's i do tego scenka (która wyszła fatalnie i jest okropna!!) Czekam na wasze opinie i do następnego /@mjut007 Ps. Jutro dodam gify i poprawię błędy, bo już zasypiam na siedząco :*