http://change-is-good-ff.blogspot.com/ --> tak, teraz będę tym spamować ;) Serdecznie zapraszam!
(dzisiaj niestety bez gifów)
,, Patrząc
z bliska widzisz najmniej ‘’
,, Najbardziej niebezpieczne są emocje, ponieważ one obsesyjnie szukają
jakiejkolwiek formy ekspresji, są niecierpliwe ‘’ –Olga Tokarczuk
Weszłam do Sali, w której miały się odbyć
następne zajęcia. Zajęłam wolną ławkę na samym końcu Sali, tuż przy oknie.
Usiadłam na krześle i wpatrywałam się w krajobraz za szybą. Po białym puchu nie
było już nawet śladu, a termometry wskazywały kilka stopni powyżej zera. Dziś
wyjątkowo nie padało, ale niebo było niewidoczne, poprzez szare chmury. Nie
zwracałam uwagi na to, co dzieje się wokół mnie. Nie mogłam się na niczym
skupić, ponieważ moje myśli zajmowała zdenerwowana brunetka o czekoladowych
oczach. Zagryzłam policzki od środka wspominając moment, gdy się przedstawiła.
Jednego byłam pewna: to ona wysłała mi pamiętnik mojej rodzicielki i mój akt
urodzenia. Muszę jej podziękować, bo gdyby nie ona, nie siedziałabym teraz w
tej klasie i kompletnie olewała nauczyciela, który próbował zwrócić na siebie
uwagę uczniów.
Przeniosłam
swój wzrok na jego osobę. Brązowe włosy zaczesany do tyłu, brązowe oczy i
kilkudniowy zarost. Miał na sobie zwykłe niebieskie jeansy i czarną koszulę z rozpiętymi dwoma guzikami
u góry. Muszę przyznać, że był bardzo przystojny. Westchnęłam głęboko. O czym
ja do cholery myślę?!?- spytałam się w myślach.
,, Co innego muzyka, która wywołuje emocje, a co innego emocje, które
pretendują do muzyki ‘’ – Julio Cortazar
- Na dzisiejszych zajęciach spróbujemy wyrazić swoje uczucia
za pomocą piosenek. – doszedł do mnie głos nauczyciela. Mogłam wyłapać w nim
dość specyficzny, brytyjski akcent.- Przypomnijcie sobie, co wydarzyło się
ostatnio w waszym życiu- kontynuował.- Jesteście szczęśliwi?- spytał prosto z
mostu wodząc wzrokiem po twarzach swoich uczniów.- A może jesteście źli?
Rozczarowani? Albo może smutni, przygnębieni?- intensywnie gestykulował-
Pomyślcie, ludźmi targają przeróżne emocje. Najważniejsze, by je nazwać i
trzymać na wodzy. My mamy je kontrolować, nie na odwrót! – mężczyzna podszedł
do tablicy i napisał na niej: ,,SŁOWA”. Wpatrywałam się w napis. – Wyraźcie
swoje emocje za pomocą słów. – w tej chwili zadzwonił dzwonek, więc zaczęłam
pakować zeszyty do torby – dokończymy jutro, do zobaczenia!
Teraz zaczęłam
się przerwa na lunch. Dziś znów nie byłam głodna, więc tak samo jak ostatnio
usiadłam przed jedną z klas i myślałam. Od razu po zajęciach idę do Starbucks’a
na spotkanie z Jennifer. Na początku byłam zdziwiona i poddenerwowana tą
sytuacją, ale wcześniejsza lekcja o emocjach mi pomogła. Uspokoiła mnie, a tego
potrzebowałam. Zamknęłam oczy i oparłam się o chłodną ścianę.
- Hej- dobiegł mnie przyjazny głos. – czemu nie jesteś w
stołówce?- dopiero teraz otworzyłam oczy i mogłam uważnie przyjrzeć się postaci
stojącej przede mną. Była to szczupła blondynka o kakaowych oczach. Z
przyjaznym uśmiechem patrzyła na mnie. Wstałam na równe nogi i dopiero teraz
mogłam ujrzeć, że dziewczyna jest niższa ode mnie.- Czy my się przypadkiem nie
znamy?- spytała, a ja dokładniej się jej przyjrzałam. Może wydawała mi się być
znajoma, ale nie byłam pewna.- Już wiem- krzyknęłam uradowana- wpadłam na
ciebie w parku. Jesteś Victoria, prawda?
- Tak, a ty…?- za nic w świecie nie mogłam przypomnieć sobie
jej imienia.
- Alex, ale większość znajomych mówi mi Al lub Xixi. –
odwzajemniłam uśmiech blondynki. Xixi? Pierwszy raz słyszę taki pseudonim.- A
wracając do pytania, to czemu nie jesteś w stołówce?
- Nie jestem głodna- odpowiedziałam beznamiętnie i wzruszyłam
ramionami.
- Ja też nie, ale chodź- pociągnęłam mnie za rękę.
Weszłyśmy do
ogromnego pomieszczenia, które niemal całe zapełnione było ludźmi. Kierowałam
się nadal za blondynką, a inni patrzyli na mnie jak na jakąś kosmitkę. Mam coś
na twarzy czy jak?- przeleciało mi przez głowę. Usiadłam przy jednym ze
stolików i Alex zaczęłam mnie przedstawiać jej znajomym, już tam siedzącym.
- To jest Victoria, a to Jake, Matt, Lilly i Carrie.-
wskazywałam po kolei na bruneta z hipnotyzującymi zielonymi oczami,
niebieskookiego szatyna, dziewczynę o szarych oczach i wręcz czarnych włosach,
a także zielonooką dziewczynę w rudych, kręconych włosach. Wszyscy posłali mi
przyjazne uśmiechy, więc bez zastanowienia je odwzajemniłam. – A co tu taka
cisza?- zapytała Alex, przy okazji podkradając frytkę z tacy Matt ‘a.
- Wiesz, nie codziennie zdarza się, że jakże urocza Alison
robi aferę twojemu bratu, a on z nią zrywa- powiedziała jak gdyby nigdy nic
Carrie i upiła łyk swojej wody.
- Nareszcie zmądrzał- skomentowała Al. – Teraz mogę się
przyznawać, że jesteśmy rodziną- zaśmiała się.- A jaki był powód kłótni?-
zaciekawiła się blondynka i znów podkradła kilka frytek z tac znajomych.
- Podobno w szkole jest jakaś nowa laska i Chris’owi się
spodobała. Pewnie jest niezła, że wpadła w oko naszej gwieździe- wyjaśnił Jake.
- Jesteś idiotą, wiesz?- przysłuchiwałam się ich rozmowie i
zaczęłam pić sok jabłkowy.
- Dlaczego?- zdziwił się chłopak.
- Bo ta nowa laska siedzi naprzeciw ciebie- zaśmiała się
Lilly, a ja zaczęłam się dławić swoim sokiem. Wzrok zebranych przy stoliku padł
na mnie, a ja z braku innego pomysłu poprawiłam swój kucyk.
- Faktycznie jest niezła- mruknął pod nosem Jake, jednak
wszyscy to słyszeli i po prostu zaczęliśmy się śmiać.
Po skończonych
zajęciach dojechałam autobusem pod kawiarnie. Weszłam do środka, a do moich
nozdrzy wdarł się zapach świeżo zmielonej kawy i różnych słodkości, pobudzając
do pracy moje ślinianki. Usiadłam przy stoliku przy oknie i czekałam na
Jennifer. Czekałam 10 minut. Czekałam 20 minut. Wypiłam już dwie kawy, a jej
nadal nie było. Po 30 minutach poddałam się. Zaczęłam zbierać swoje rzeczy i
przygotowywać się do wyjścia.
- Przepraszam cię za spóźnienie, naprawdę przepraszam. Długo
czekasz?- zapytałam brunetka. Co mam jej odpowiedzieć? Tak, czekam już
półgodziny, zanim tu ruszysz swoje dupsko i przyjdziesz?!? I odezwała się stara
Vic, sprzed przyjazdu do Londynu. To dzięki niej tutaj jesteś, więc bądź miła!-
zbeształam się w myślach.
- Nie- uśmiechnęłam się ciepło- Usiądźmy.
- Śmiało, pytaj o co chcesz- odezwała się kobieta po dłuższej
ciszy. Posłałam jej pełne niezrozumienia spojrzenie- Zdaję sobie sprawę, że nie
wiesz kim jestem i czego od ciebie chce- odezwała się przygnębiona i spuściła
wzrok.- prawda jest taka, że to przeze ze mnie spędziłaś tyle czasu w domu
dziecka. To ja nie zrobiłam absolutnie nic, żeby cię z tamtąd zabrać.- patrzyła
na mnie oczami pełnymi smutku, w których pojawiły się łzy. Niewiele myśląc
złapałam ją za rękę, w celu dodania jej otuchy. Skąd u ciebie tyle dobra?-
prychnęło we mnie moje drugie ‘ja’.
- Może zacznij od początku- poprosiłam kobietę i upiłam łyka
gorącej czekolady. Gorący napój sprawił, że poczułam przyjemne ciepło wewnątrz
siebie.
- Jestem Jennifer West i byłam siostrą twojej matki, czyli
twoją ciotką.- po jej słowach rozmiar moich oczu powiększył się co najmniej
kilka razy. Mam oprócz ojca inną rodzinę?- Doskonale znałam twojego ojca. Jak
jeszcze byliśmy młodzi, byliśmy zakochani. Taka młodzieńcza miłość, niemająca
prawa przetrwać.- cicho prychnęła- Poznałam go, gdy byłam na wymianie
uczniowskiej w Londynie, potem on przyleciał do mnie do Nowego Jorku. Byłam
taka szczęśliwa, że nawet nie zauważyłam w jakim dynamicznym tempie rozwija się
jego znajomość z moją młodszą siostrą. Cieszyłam się jak głupia, że dobrze się
dogadują, ale myślałam, że na przyjaźni się skończy. Zostawił mnie dla niej.
Byłam wściekła na ich oboje, więc nie odzywałam się do żadnego. Nasi rodzice
oczywiście o niczym nie wiedzieli, więc jak usłyszeli, że Jess jedzie ze
znajomymi do Londynu poszukać wakacyjnej pracy to się ucieszyli.- przewróciła
oczami i upiła łyka swojej herbaty- W
końcu zaakceptowałam ich związek, a sama znalazłam kogoś dla siebie. Miałam 21
lat, cudownego chłopaka. Moja dziewiętnastoletnia siostra była szczęśliwa z
Simonem, wszystko się układało, ale tylko przez chwilę. – nagle posmutniała- Potem
wszyscy spadło na mnie tak niespodziewanie, że nie miałam siły już na nic. Nasi
rodzice zginęli w wypadku samochodowym, ja zaszłam w ciążę, a gdy tylko Lucas
się o tym dowiedział to mnie rzucił i wyrzekł się malca. Miałam coraz to gorszy
kontakt z siostrą, wpadłam w złe towarzystwo, poroniłam – spojrzała na mnie już
mocno załzawionymi oczami- wiesz, jak teraz o tym myślę to nie wiem dlaczego jestem
tutaj. Coraz częściej miałam myśli samobójcze, nie dawałam sobie z tym
wszystkim rady. Ponad dziesięć lat spędziłam w ośrodku, w którym pomagali mi
dojść do siebie. Udało im się- uśmiechnęła się blado. Współczułam jej. Przeszła
sama w życiu więcej niż cała grupa razem wzięta. – Gdy wróciłam do domu,
dowiedziałam się, że kolejna bliska mi osoba nie żyje. Moja malutka
siostrzyczka, ona… nie było już jej- załkała cicho, a po policzku popłynęła jej
łza. Ten widok chwycił mnie za serce. To ty je w ogóle masz- i znowu moje
‘kochane’ drugie ‘ ja’. – dowiedziałam się, że moja siostra coś po sobie
zostawiła. Jej największy skarb. Ciebie. Gdybym tylko wtedy przestała myśleć o
sobie i wróciła wcześniej… nie pozwoliłabym ci odejść. To wszystko moja wina!
Ja cię tak bardzo przepraszam.
- Cśśśśś- próbowałam ją uspokoić- nic się nie stało. Zobacz,
jestem tu teraz z tobą i strasznie się z tego cieszę. To nie twoja wina, nie
możesz się o wszystko obwiniać. – uśmiechnęłam się do niej pokrzepiająco.
- Jak nie moja wina? Byłam straszną egoistką- otarła kilka
łez spływających po jej policzku.
,, Najgorszym więzieniem jest przeszłość ‘’ –Paolo Coelho
- Nie byłaś wcale egoistką, po prostu miałaś swoje problemy.
- Wybaczysz mi?- zapytałam łamiącym głosem i spojrzała z
nadzieją w oczach.
- Nie mam ci czego wybaczać- uśmiechnęłam się szczerze- Może
zacznijmy od początku. Victoria West- podałam jej dłoń, którą bez zastanowienia
chwyciła
- Jennifer West.
- Gdzie się zatrzymałaś? Bo zgaduję, że nie jesteś na stałe w
Londynie- zmieniłam temat i dokończyłam pić swój napój.
- Na razie mieszkam w hotelu, bo mam tu do załatwienia kilka
spraw.
- Może wpadniesz jutro na herbatę?- zaproponowałam. Skoro
wiem już, że mam rodzinę, to nie pozwolę jej odejść. Tak szybko się mnie nie
pozbędzie- o bożee, mówię jak jakiś psychol.
- Z chęcią.
Zmęczona po całym dniu wróciłam do domu.
Głowa mi pękała od natłoku informacji. Z ciągnęłam buty, płaszcz i udałam się
do kuchni, bo byłam przerażająco głodna. Weszłam do pomieszczenia i zobaczyłam
Nialla siedzącego przy wysepce. Chwila, on płakał?
- Niall, co się stało?- zapytałam bliżej podchodząc do
chłopaka.
- Abigail wzięła wolne- jednak nie płakał, ale był smutny.
Wybuchłam głośnym śmiechem.- Ja tu przeżywam najgorsze chwilę w życiu, a ty się
śmiejesz- założył ręce na klatkę piersiową. Rozbawiona zmierzwiłam włosy
blondynowi.
- Zbiórka w salonie!- krzyknął Louis, więc z Horanem tam
poszliśmy.
- Przez jakiś czas musimy sobie poradzić bez Abi- zabrał głos
Liam- proponuje, żeby dobrać się w pary i codziennie inna para będzie miała
dyżur.
- Ja chcę z Harrym- jednocześnie krzyknęli i Niall i Louis
-O nie! Nialler cały czas podjada, a Tomlinson nawet dupy nie
ruszy do pomocy- bulwersował się Styles.
- No dobra, to wylosujemy swoją parę- mruknął zrezygnowany
Payne. Na kartce napisał imię każdego z nas i porozcinał ją na małe kawałeczki.
– dziewczyny mają pierwszeństwo.- wyjęłam z czapki mała, zawiniętą karteczkę.
Szybkim ruchem ją rozwinęłam. Przeraziłam się, gdy przeczytałam napis.
- To ja spróbuję jeszcze raz- oznajmiłam, ale zanim zdążyłam
ponownie wylosować Li zabrać czapkę.
- Nie wywyższaj się księżniczko- warknął zirytowany Malik.
- Kogo masz?- spytał mnie z błyskiem w oku Hazza. Położyłam
rozwiniętą karteczkę na stoliku.
Zayn
- To może niech ona jeszcze raz wylosuje- podrapał się po
karku Malik.
- Takie są zasady- zakończył Liam.
Wychodzi na to,
że kolej moja i ‘’pana idealnego’’ jest dzisiaj. Kłóciliśmy się co przygotować
i nie mogliśmy dojść do porozumienia.
- Jestem głodny- poskarżył się niezadowolony blondynek- może
zamówimy pizzę, bo zanim oni coś zrobią to umrę z głodu.
- Horan wypad z kuchni, zaraz przyjdziemy z obiadem- rozkazał
Zayn i pociągnął mnie za łokieć.- Mam pomysł. Zróbmy pizzę- oryginalnie ‘’panie
idealny’’. Przewróciłam oczami, ale już nie miałam siły się z nim kłócić, bo
również mój żołądek dawał mi sygnały, że potrzebuje pokarmu. Uzgodniliśmy, że
mulat zrobi ciasto, a ja przygotuje dodatki. Brunet jakimś ‘’dziwnym trafem’’
tak rzucał mąką, że cała wylądowała na mnie.
- Pożałujesz tego! - krzyknęłam i zaczęłam rzucać w niego
tartym serem. On nie pozostawał mi dłużny i już po chwili miałam we włosach
kukurydzę. Wzięłam do ręki dwa jajka i jednym, zwinnym ruchem rozbiłam mu je na
głowie, rujnując tym całą jego fryzurę. Zaczęłam się śmiać jak jakaś opętana.
Malik do mnie dołączył, ale nie przestaliśmy rzucać w siebie składnikami. Brązowooki
chwycił opakowanie z mąką i miał zamiar na mnie wysypać całą zawartość, kiedy
szybko się otrząsnęłam i odepchnęłam ją w zupełnie innym kierunku. Biały
proszek znalazł się na szczupłej brunetce, która akurat wchodziła do kuchni.
Pisnęła zirytowana.
- Co się stało? Ooo- do kuchni wpadł Harry i z ledwością się powstrzymywał,
aby nie wybuchnąć śmiechem. Wściekła dziewczyna obróciła się na pięcie i
wybiegła z pomieszczenia.- Kendall- krzyknął loczek i wybiegł za nią. Dopiero,
gdy zostaliśmy z Zaynem sami, nie musząc się powstrzymywać, śmialiśmy się.
Ledwo co łapałam oddech.
- Nienawidzę suki- syknął.
- Masz komórkę- zapytałam, gdy już się uspokoiliśmy.
- Ta, a po co ci? – zapytał zdezorientowany
- Trzeba zadzwonić po tą pizzę- odpowiedziałam rozbawiona i
zaczęłam wytrzepywać z włosów jedzenie.
*****************************************************
No cześć miśki ;* Dodaje rozdział 17- jeju, jak to szybko zleciało ;)
miałam go dodać wczoraj, ale znajomi wyciągnęli mnie na lodowisko, potem nie chciało mi się wracać do domu i zostałam na noc u przyjaciółki i takie tam ;p Mam nadzieję, że się nie gniewacie? Muszę przyznać, że choć długo się męczyłam z napisaniem tego rozdziału to mi się podoba ;) przekroczyliście 30000 wejść! jupiii! ;)
min 20 kom= kolejny rozdział
ps. chce was zaprosić na kilka fajnych blogów:
oczywiście nie są to wszystkie, które lubię, ale o niektórych z nich mało osób wie, a są naprawdę wartę odwiedzenia ;)
uwielbiam was <3// Mała Wariatka
To takie przewidywalne oni się polubią będą razem ... BLABLABLA !
OdpowiedzUsuńTo znaczy .że mogę już przestać czytać bo wiem co i jak ?!
CHOCIAŻ ! mogę nie zrobię tego bo mam nadzieje .że weźmiecie pod uwagę .żę zawsze się nie lubią a potem lubią a to jest już nudne
Dzięki za opinię, bo na serio uwielbiam uzasadnioną krytykę ;) Przyznam ci rację, ale pamiętaj, że to jeszcze nie koniec ;D Mam nadzieję, że dalej będziesz śledzić losy bohaterów i nie zawiodę cię wątkami w kolejnych rozdziałach.
UsuńHahaha
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej próbowali zrobić tą pizze... :D
Ja za bardzo nie umiem gotować, ale Malik'owi i Victora'i całkiem dobrze to wychodzi (lepiej ode mnie bo nawet moja jajecznica szkodzi zdrowiu). Ale oni genialnie się dogadują powinni być razem! :D
OdpowiedzUsuńRozdział genialny czekam na kolejny.
Genialny!!!!
OdpowiedzUsuńAle pizze zrobili XDD
Czekam nn
xx
Zajebisty.
OdpowiedzUsuńUśmiałam się jak psychopata.
Szkoda że nie wylosowała Harrego! Świetny rozdział i czekam na kolejne ;**
OdpowiedzUsuńCzadowy! Napiszesz z perspektywy Zayna lub Harrego?
OdpowiedzUsuńKocham Twojego bloga !!!
OdpowiedzUsuńkocham i czkam na nexta <3
OdpowiedzUsuńMEGA♥
OdpowiedzUsuńŚwietny jak zawsze !!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńCudowne <3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział <3
OdpowiedzUsuńHej, zostawiłaś komentarz na moim blogu, to jestem c:
OdpowiedzUsuńOpowiadanie osobiście mi się podoba. Piszesz ciekawie, nie wychwyciłam błędów ortograficznych albo literówek. Ogólnie treść jest czytelna, tzn chodzi mi o to, że stosujesz akapity itp. Nwm dlaczego, ale strasznie się o to czepiam xD Tak czy siak, rozdział był genialny, gratulacje masz talent <3
Pozdrawiam xoxox
Wspaniały ;) Czekam na nn !! <3
OdpowiedzUsuńSuper super super!! Zayn i Victoria dogadują się coraz lepiej ;) Czekam na nn <33
OdpowiedzUsuńZayn, Victoria i ta akcja w kuchni *.* Po prostu buźka aż się cieszy. Czekam na nn !
OdpowiedzUsuńAhahahaha Zayn i Vic *,* Awww dobrze tej Kendzi :D mwahah!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział!
Wspaniale napisany, lubię Twój pisarski styl :)
Czekam na kolejny ;*
Pozdrawiam, Lizzie.
Świetny rozdział. :D
OdpowiedzUsuńOMG leję z końcówki hahhahahahha rozejm Zayna i Vic to mi się podoba :D zapraszam do siebie http://liampayneopowiadanie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńhaha, genialny ! <3
OdpowiedzUsuńCześć i czołem. To ja z małymi przeprosinami, choć należą ci się ogromniaste. Nie komentowałam, wiem, po prostu tak cholernie mi się nie chciało. Dziś także nie mam do tego weny. Serio, OBIECUJE największy, najbardziej epicki komentarz w mojej historii pod następnym rozdziałem. Mam nadzieję, że mi wybaczysz ;-;
OdpowiedzUsuńbtw. Zostawiam coś w spamie, a to dla mnie ważne
xx
@YourLittleBoo1