Jak możesz, to zagłosuj w ankiecie po lewej stronie ;)
<------------------------------
<------------------------------
<------------------------------
Chcesz być informowana o nowościach? Zostaw do siebie kontakt tutaj: <KLIK>
Możecie zadawać pytania mi i bohaterom tutaj:<KLIK>
Mój drugi blog: <KLIK>
,, Nie jest
łatwo opisywać ludzkie uczucia. Chcesz być dokładny, ale gdy zaczniesz, braknie
słów ‘’
Życie to nie
bajka. To nie miejsce, w którym księżniczki żyją szczęśliwe u boku swoich
książąt, otoczone wszystkim czegokolwiek sobie zapragną. Trzeba zasłużyć i
walczyć o wszystko, na czym nam zależy choć w minimalnym stopniu. Ale
zastanówmy się przez chwile… Czy nie lepiej trochę się pomęczyć, osiągnąć cel,
a później mieć satysfakcję ze swojej pracy? Czy może leżeć i czekać na kogoś,
choć nie wiemy czy ta osoba kiedykolwiek się pojawi. Na to pytanie każdy musi
odpowiedzieć indywidualnie. Ja osobiście wybieram tę pierwszą opcję, dlatego zawsze będę walczyć o swoje i nigdy się nie poddam.
Poprawiłam
kołnierzyk swojego płaszczyka i wyszłam spokojnym krokiem z domu. Jako, iż
mieszkamy na obrzeżach i kawałek do centrum Londynu jest, zamówiłam wcześniej
taksówkę, do której teraz wsiadłam. Podałam kierowcy adres mieszkania Jennifer,
a już po chwili wpatrywałam się w widoki za oknem. Jak na to miasto to szczerze
muszę przyznać, że pogoda jest cudowna. Na niebie widnieją jedynie białe
chmury, które co rusz to odkrywają słońce, którego ciepłe promienie ogrzewały
twarze spieszących się osób, a delikatny wietrzyk nie tylko rozwiewał włosy,
ale również sprawiał, że nie było za gorąco. Jak wspominałam wcześniej: pogoda
jest cudowna. Nawet się nie spostrzegłam kiedy, a już wysiadłam w taksówki i
kierowałam swoje kroki do apartamentu mojej ciotki. Chyba mogę ją tak nazywać,
prawda?
Zapukałam dostatecznie mocno w drzwi
wykonane z ciemnego drewna. Nie czekałam zbyt długo, a w drzwiach pojawiła się
Jenn z wielkim uśmiechem na twarzy. Jak tak jej się przyglądałam, to nie
wygląda na swój wiek. Nigdy nie powiedziałabym, że ona ma 40 lat. Dałabym jej
29 lub 30, co najwyżej. Po przywitaniu się, weszłam do jej mieszkania i uważnie
rozglądałam się po wnętrzu. Szare ściany znajdowały się naprzeciw białym, a nie
było zbyt nudno dzięki fototapecie z wizerunkiem Marilyn Monroe. Cały wystrój
dopełniały czerwone dodatki oraz meble i podłoga, wykonane z w tym samym
odcieniu czerni z drzewa. Skierowałam się w głąb salonu i w rogu dostrzegłam
kominek, który bez dwóch zdań ocieplał pomieszczenie wizualnie i dodawał
przytulnego nastroju.
- Czego się napijesz?- zapytała, będąc już w kuchni- kawa,
herbata, sok…
- Herbata wystarczy- uśmiechnęłam się ciepło w jej stronę.-
nie wiedziałam, że kupiłaś mieszkanie.
- Postanowiłam trochę dużej zostać w Londynie.- również się
uśmiechnęła.
- Cieszę się- upiłam łyk parującego napoju, który przed
chwilą postawiła przede mną brunetka. Chcąc przerwać nieco już uciążliwą ciszę,
zaczęłam zadawać pytania- Czym się zajmujesz?
- Projektuje ubrania. Niby prosta rzecz, a strasznie trudno
wymyślić coś nowego, świeżego, a do tego by podobało się ludziom. - wyjaśniła
- Jesteś tak bardzo podobna do swojej matki- powiedziała, a
ja spuściłam wzrok. Nie lubiłam rozmawiać ani myśleć o niej. Tak wiem, to
chore. Nienawidzę jej wspominać albo o niej myśleć! To jest mój słaby punkt.
Nie ważne jak szczęśliwa będę, na samą myśl o niej chcę mi się płakać.
Zamrugałam kilkakrotnie oczami, chcąc pozbyć się nagromadzonych kropli w
kącikach oczu. Poprawiłam swoje usadowienie na krześle i zagryzłam nerwowo
policzki od środka.
- Przepraszam, nie chciałam- szepnęła Jenn, widząc moje
zakłopotanie.
- Nic się nie stało. Strasznie za nią tęsknie- wyznałam
łamiącym się głosem.
- Jak wszyscy. Była wspaniałą kobietą, ale zapamiętaj
Victorio, że ona nie odeszła i nigdy nie odejdzie. Mimo, iż nie ma jej tu obok
ciebie fizycznie, to przecież zawsze będzie w tobie. W twoich myślach, w twoim
sercu, w twojej psychice. Ona nigdy nie odejdzie, dopóki o niej nie zapomnimy.
Nie ważne jak bardzo będzie ci ciężko, musisz być silna. Dla niej. Jeżeli
kiedykolwiek będziesz czegoś potrzebować, przyjdź do mnie.- nawet nie
zorientowałam się, a kobieta trzymała mnie w niedźwiedzim uścisku. Tego mi było
trzeba. Ciepła i rozmowy z kimś, kto również tęskni za Jessicą West- moją mamą,
którą zawsze będę kochać, i która zawsze będzie ze mną.
Do
domu wróciłam jakieś dwie godziny temu, a chłopcy jeszcze nie wrócili z próby.
Ostatnio bardzo dużo ćwiczą i rzadko kiedy są w domu. Przeskakiwałam z jednego
kanału na drugi, a mimo to nie znalazłam nic ciekawego.
- Padam z nóg- oznajmił Niall, padając na kanapę obok mnie.
Odwróciłam wzrok, a za nim weszli pozostali.
- Z kuchni Abigail zostawiła tort czekoladowy- szepnęłam mu
na ucho, na co gwałtownie się zerwał na równe nogi i biegiem ruszył w kierunku
kuchni. Zaśmiałam się pod nosem.
- Będzie mi cię brakować Vic- wyznał Horan, wychodząc z
kuchni ze słodkościami na talerzyku.
- Ale ja się nigdzie nie wybieram- zmarszczyłam brwi zdziwiona.
- To ona nie wie?- te pytanie skierował do reszty, którzy
zgodnie pokiwali głową na ‘’nie’’, oprócz Zayna. Ten debil zachowywał się,
jakby mnie z nimi w ogóle nie było oraz jakbyśmy żadnej rozmowy nie prowadzili.
Czasami miałam ogromną ochotę do niego podejść i go rozszarpać! Tak po prostu.
Czy coś ze mną nie tak? Wypuściłam ze świstem powietrze i nadal czekałam na
rozwój wydarzeń.
- Vicky- zwrócił się do mnie Harry ciepłym głosem, który i
tak był zachrypnięty, przez co na moim ciele pojawiła się gęsia skórka.
Mogłabym słuchać tego głosu godzinami. Chyba go kiedyś nagram i będę w kółko
słuchała. Tak… to jest genialny pomysł.- My musimy wyjechać na trzy miesiące-
oznajmił smutno, a ja miałam wrażenie, że moje serce na chwilę przestało bić.
To dziwne, ale przez ten czas strasznie się do nich
przyzwyczaiłam i nie chcę,
żeby mnie samą zostawiali. Tutaj. Samą. A co najważniejsze: bez nich. Ale Zayn może jechać- dodałam po chwilę
w myślach.
Leżałam bezczynnie na łóżku, wpatrując się
jedynie w biały sufit. Ah, te emocje-
sarknęłam w myślach.
- Co robisz?- do mojego azylu wszedł Liam. Nie zwracałam na
niego uwagi, dopóki nie zaczął oglądać zdjęć, które były ładnie poustawiane w
ramkach na półkach. Szczególnie przeraziłam się, gdy chwycił czarną ramkę w
moim zdjęciem. Nie było ważne, co jest na zewnątrz, a co ukryte było w środku,
a mianowicie moje zdjęcie z Harrym, gdy jeszcze byliśmy dziećmi. Teraz
zrozumiałam, że nie była to najbezpieczniejsza kryjówka.
- Uroczo tu wyszłaś- uśmiechnął się i zaczął machać tą ramkę
we wszystkie strony. Zaśmiałam się nerwowo, a w duchu modliłam się, aby jak
najszybciej odłożył tę ramkę. Gdy widziałam, ze nie zapowiada się na to
podeszłam do niego i przechwyciłam zdjęcie w swoje ręce. Payne ujrzał
zdenerwowanie w moich oczach i zabrał mi ramkę. Zaczęliśmy trochę się szarpać-
wiadomo, że nie biliśmy się. W pewnym momencie ramka spadła na podłogę, a my
usłyszeliśmy dźwięk tłuczonego szkła. Wstrzymałam powietrze, czekając na
reakcję ze strony chłopaka.
Nadal stałam osłupiała
całą tą sytuacją i z przerażeniem w oczach przyglądałam się Liamowi, który w
skupieniu oglądał fotografię.
- To jest Harry, prawda?- zadał pytanie, chcąc się upewnić.
Pokiwałam lekko głową i próbowałam przełknąć kluchę, formującą się w moim
gardle. Brunet nadal oglądał fotografię, a następnie podniósł na mnie swój
wzrok i posłał serdeczny uśmiech. – Nie wspominałaś, że jesteś naszą fanką-
zaśmiał się, do czego automatycznie dołączyłam. Dzięki uczestniczeniu w zajęciach
aktorskich, nauczyłam się zakładać maski wtedy, gdy najbardziej tego
potrzebuje. Dlatego w owej sytuacji, zamiast rwać włosy z głowy, to śmieje się
jak wariatka i udaję, że jestem wielką fanką One Direction. – A którą naszą
piosenkę lubisz najbardziej?- zapytał Liam, a ja stałam jak wryta i wertowałam swoją
pamięć w nadziei, że przypomnę sobie choć jeden tytuł.
- No wiesz- wsadziłam kosmyk włosów za ucho- ta, w której
śpiewacie… i skaczecie… i tańczycie- mówiłam zmieszana
- Masz na myśli Just Project?- zadał pytanie
-Tak, dokładnie- pokiwałam głową w ulgą- ta jest najlepsza!
- Vic, ale my nie mamy takiej piosenki- wyznał zmieszany
chłopak, a ja miałam wrażenie, jakby język uwiązł mi w gardle. Nie byłam
wstanie ani się ruszyć, ani wydobyć z siebie żadnego słowa. Teraz to wpadłam
jak śliwka w kompot. Jedyne co mnie zastanawiało to to, dlaczego Liam mnie
podpuścił, żebym skłamała. Nikt już się nie odezwał, jedynie słychać było kroki
Liama i zamykanie drzwi. Wyszedł, zostawiając mnie samą. Może nie zupełnie
samą, ale z poczuciem winy, który zmieszane z innymi uczuciami sprawiało, że
czułam, jakbym za chwilę miała wybuchnąć.
Rzuciłam się na łózko i przyłożyłam twarz do
poduszki. Przyciągnęłam ją jak najbliżej się da, a potem zaczęłam piszczeć. Gdy
wyzbyłam się większości negatywnych emocji, z bezradności się rozpłakałam.
Siedziałam i czułam się słaba, nic nie warta, sama, opuszczona. Jak małe
dziecko, które zgubiło się w supermarkecie, bo chciało lizaka i odłączyło się
od swojego opiekuna. Po pewnym czasie już nie płakałam, ale siedziałam i
głęboko oddychałam. Podciągnęłam nogi pod brodę i zamknęłam oczy.
Metalowy przedmiot pod wpływem obracania w dłoni, zabłyszczał.
Przejechał kilka razy wzdłuż nadgarstka, pozostawiając po sobie jedynie
szramy, w których zaczęły się pojawiać kropelki krwi.
Ten widok, choć nieprzyjemny, daję uczucie spokoju i chwilowego szczęścia…
Otworzyłam
szeroko oczy. Jedynym, czego w tym momencie potrzebuje, jest ona. Moja stara
przyjaciółka- żyletka. Powstrzymało mnie jedynie skrzypnięcie drzwi i postać
Liama wchodząca do pokoju. W dłoniach trzymał dwa kubki w parującym napojem,
jeden podał mi. Nawet na Payne’a nie popatrzyłam. Była to gorąca czekolada,
dlatego przyłożyłam usta do szklanego naczynia i napiłam się. Nic nie mówiłam,
siedziałam w ciszy.
- Nie oczekuje, że powiesz mi coś o tym zdjęciu, dlatego
chociaż mnie posłuchaj, okej?- zapytał łagodnym głosem, choć bez trudności
wyczułam w nim nutkę niepewności. Nie odpowiedziałam, jedynie ponownie napiłam
się czekolady. Li westchnął zrezygnowany i zaczął mówić- To jest Danielle. Moja
była dziewczyna.- podał mi telefon, a na jego ekranie widniało zdjęcie ślicznej
mulatki z brązowymi, kręconymi włosami. Uśmiechała się szeroko. Zdałam sobie sprawę,
że widziałam ją już wcześniej, kiedy przez przypadek zamieniliśmy się
telefonami. Ale po jaką cholerę on mi to pokazuje teraz?
- Ładna- odzywam się cichym, zachrypniętym od płaczu głosem.
- Poznałem ją na castingach do X-Factora. Była tam tancerką i
od pierwszego spotkania zawróciła mi w głowie. Była zabawna, śliczna, a przy
tym bardzo inteligentna- mówił rozmarzonym głosem.- była idealna. Kochałem ją…-
zawahał się- nadal ją kocham- powiedział już zupełnie pewnie i napił się
swojego, ciemnego napoju.- była ode mnie starsza o dwa lata, dlatego
zachowywałem się poważniej, żeby nie myślała o mnie jak o gówniarzu.
Zrezygnowałem z większości imprez na rzecz wieczorów z nią na kanapie, przy
oglądanie jednej z tych banalnych komedii romantycznych. Dopiero jak mnie
zostawiła, zdałem sobie sprawę, że powinna mnie pokochać prawdziwego, takiego
jakim jestem bez udawania.
- Gdzie teraz jest?- zapytałam, choć dobrze wiedziałam, że
nie powinnam. Ale no cóż, moja ciekawość wzięła górę nad taktem.
- W los Angeles. Tańczy ze swoją grupą taneczną. Jest
szczęśliwa.
- Nie myślałeś nigdy, aby ją odwiedzić? Zawalczyć o nią?
- Ciągle o tym myślę- wyznał, a w jego głosie wyczułam
szczerość przeplataną z bólem.- Ale po co, skoro jest tam szczęśliwa beze mnie?
,, Jeśli kogoś kochasz, daj mu wolność ‘’- William Szekspir
- Nawet chłopaki tego nie wiedzą. Wiesz, dlaczego wyznałem to
tobie?- zapytał, a ja poczułam jak przyjemne ciepło rozchodzi się wewnątrz
mnie.
- Ufam ci, Vic- popatrzył mi prosto w oczy, a ja czułam się w
tamtym momencie jak otwarta księga, z której można było wyczytać wszystko.- I
chciałbym, abyś ty również mi zaufała…
*******************************************************
Witam was w ten sobotni wieczór kochani! Jak ja się za wami stęskniłam ;)
Przychodzę do was z drugą częścią rozdziału 20, który muszę przyznać nawet mi się podoba. Mam nadzieję, że nie zostawicie mnie do końca kwietnia ;)
Muszę przyznać, że na początku bałam się, że jak zacznę pisać drugą historię to tą zaniedbam :( A dzięki temu mam więcej pomysłu na historie Victorii ;) jeeeej xD
Teraz bardzo ważna sprawa: Jeżeli chcecie, że następny rozdział pojawił się w przyszły weekend, musicie mnie bardzo zmotywować! A przyznam, że trochę mi smutno, gdy widzę że komentuję nieco ponad 20 osób, a obserwuje 79 ( !!! ) Mam nadzieję, że się poprawicie i zobaczę tu multum komentarzy.
Powiedzmy: ponad 30? Jak wspominałam, termin dodania kolejnego rozdziału zależy od was :*
Do następnego ;* // Mała Wariatka // @mjut007
Yeeey! Pierwsza! Twoje opowiadanie jest ghdhdhbx i wgl takie boskie xd. Szkoda, że przeczytałam tak szybko i teraz muszę czekać tydzień xd. No cóż, nie jestem najlepsza w komentowaniu, ale staram się jak mogę, bo wiem jakie to ważne dla autora.
OdpowiedzUsuńPowie mu, powie?! Dziewczyno, co ty ze mną robisz?! To podchodzi pod uzależnienie! Hah, do następnego! ;3
♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńDruga, ale nie ważne. Świetny rozdział! Weny życzę <3
OdpowiedzUsuńjeju super, i cieszę się z liama , zę no poprostu, że jest i będzie ją chyba wspierał itd. jestem ciekawa co wymyślisz w następnym rozdziale <33 czekan na niego <#33
OdpowiedzUsuńzabije cie dziewczyno . poryczalam sie.
OdpowiedzUsuńswietny.
biedny lias
Rewelacyjny rozdział!!!
OdpowiedzUsuńDziewczyny komentować!
Uwielbiam ten blog *__*
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest świetny , tak trochę się na nim popłakałam c:
Ciekawe czy Vic opowie mu swoją historię? ^^
Pozdrawiam ; 33
BOSKI ! *-*
OdpowiedzUsuńawww
OdpowiedzUsuńświetny!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. !!!!!!!!! Czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńSuper :-* Kat
OdpowiedzUsuńJezu ale ty super piszesz!!!!!Ja to chyba nie przetrwam takiego czekania na następny!Podrowionka :*
OdpowiedzUsuńA moze niech ona bedie z Liamem ? :D
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że ja zawsze każdemu słodzę, bo wszystko mi się podoba. Ale koniec tego dobrego zakładam okulary. I no i no... Kurde nie mam nic do zażucenia. Hahahaha xD świetnny rozdział! :-*
OdpowiedzUsuńPodobbaa mi się :3333
OdpowiedzUsuńAwwww *.* Czekam na następny :3 A kiedy Simon wróci ?
OdpowiedzUsuńKocham ten blog <3
OdpowiedzUsuńMEGA *-*
czekam na następny :) <3
SUPERRRRRR!!!!! Kocham cie.
OdpowiedzUsuńJa chce więcej! Ostatnio nie mam na nic czasu ale, żeby przeczytać nowy rozdział zawszę go znajdę. Czeeekaam <3
OdpowiedzUsuńRozdzial nie do opisania !!!! Jest boski ,slodki itd. nie bede pisac dalej bo sie powtarzam jak w kazdym komentarzu pod poprzednimi rozdzialami!!!!! nexta poprosze!!!! <3
OdpowiedzUsuńI jeszcze zapomnialam ,wielbie relacje miedzy Vic a chlopcami .to takie (jak dla mnie) SLODZIUTKIE!!!!!awwww :3
OdpowiedzUsuńKocham ten blog!!!!
OdpowiedzUsuńDziś tego bloga poleciła mi koleżanka. Jest wspaniały *.*
OdpowiedzUsuńMasz bardzo ciekawy sposób pisania :) czekam na następny rozdział !
OdpowiedzUsuńłał Liam odkrył tajemnice ( no ... tak jakby :P ) porobiło się :)
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa czy Vic opowie mu swoją historię ♥
nie mogę się doczekać następnego rozdziału ♥ :****
mega końcówka, nie mogę się doczekać następnego <3
OdpowiedzUsuńKoniec najlepszy
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział z zniecierpliwieniem czekam na następny , który mam nadzieje zostanie udostępniony nie dlugo czekam jak akcja sie rozwinie myślde że Vic moglaby uchylic rąbka swojej przeszłości Kocham :*
OdpowiedzUsuńjednym slowem REWELEJSZYN !!!! :*
OdpowiedzUsuńTo jest cudne. Dzisiaj zaczęłam czytać <3 . Dodaj kolejny plissss
OdpowiedzUsuńjejku kocham tego bloga czekam na następny rozdziała awwww;*
OdpowiedzUsuńMasz talent dziewczyno ! Świetnie piszesz :) Nie mogę doczekać się następnego :)
OdpowiedzUsuńO bosh Liam i Vic awwww BFFy :)
OdpowiedzUsuńJestem,rozdział super :)
OdpowiedzUsuń