Jakieś pytania? <KLIK TUTAJ>
Chcesz być informowana? <KLIK TUTAJ>
,, Nie
tylko kłamać możemy nieświadomie,
żyć również ‘’
Czytając różne teksty, cytaty, napisy na
obrazkach, często spotykamy się z taki wyrażeniem jak: ‘’nie poddawaj się’’. Planujemy
różne rzeczy, mamy marzenia, które nie zawsze nam wychodzą. W takiej chwili
przeklinamy cały świat, mamy zamiar siedzieć bezczynnie i być obrażonym na
wszystko i wszystkich dookoła. A dla czego tak się dzieje? Odpowiedź jest wręcz
banalna. PODDAJEMY SIĘ ZA SZYBKO. A szkoda, bo przez taką postawę wiele tracimy,
dlatego głowa do góry, przestawiamy się na pozytywne myślenie i dumnym krokiem
idziemy przez życie, aby pokazać, że nie tak łatwo nas złamać błahostkami.
Poczułam uporczywe szturchanie w lewe ramię.
Leniwie otworzyłam oczy, mrucząc coś niezrozumiałego pod nosem z
niezadowolenia. Usiadłam na łózko, przeciągnęłam się po spaniu i spojrzałam na
Nialla.
- Musimy już jechać- mruknął pod
nosem, szerokim łukiem omijając mój wzrok.- Za 2 godziny masz samolot.- nie
odezwałam się. Blondyn zmieszany moim zachowaniem bez słowa opuścił pokój.
Poprawiłam dłonią włosy i wstałam, następnie z powrotem siadając. Złapałam się
za bolącą głowę, oddychałam powoli i głęboko. Ponownie wstałam, tym razem nie
zwracając uwagi na zawroty, poszłam do łazienki i spojrzałam w lustro. Resztki
makijażu rozmazane po całej twarzy, włosy kompletnie w nieładzie po wywijane we
wszystkie strony świata, oczy przekrwione z sinymi worami. Cudownie!- prychnęłam w myślach. Ściągnęłam z nadgarstka gumkę i
związałam nią włosy w niedbałego koczka. Odkręciłam kran, nabrałam wody w ręce
i kilkakrotnie przemyłam twarz. Znów spojrzałam w lustro, choć nie było
najgorzej, wory pod oczami były mocno widoczne. Z racji, iż nic więcej nie dało
się poprawić w moim wyglądzie, wyszłam na długi korytarz i podążałam w kierunku
Sali głównej, w której zawsze przebywało najwięcej osób. Tak jak się
spodziewałam, byli wszyscy. Podeszłam do pani Margaret i kolejny raz
dzisiejszego dnia się w nią wtuliłam.
- Jestem z ciebie dumna…- szepnęła
mi do ucha- choć powinnam dać ci kilkugodzinny wykład na temat używania
telefonu i dzwonienia z informacja, ze jeszcze żyjesz.
- Przepraszam- odpowiedziałam
szczerze- i dziękuje. Za wszystko- dodałam. -Co z Ally i Megan?- zapytałam
ciekawa, jak toczy się życie moich dawnych współlokatorek.
- Zostały zaadoptowane zaraz po
twoim wyjeździe. Teraz mieszkają w Kanadzie- uśmiechnęła się serdecznie,
chciałam powtórzyć jej gest, ale wyszedł z tego marny grymas.
Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i
wyszliśmy z budynku. Do nikogo poza panią Margaret nie odezwałam się ani
słowem. Zajęłam miejsce z tyłu Vana i cierpliwie czekałam, aż dojedziemy na
lotnisko. Odchyliłam głowę do tyłu, opierając ją o zagłówek i zamknęłam oczy.
Cała nasza rozmowa- moja i Harrego- odbijała mi się echem w głowie.
- Vic?- Louis szturchnął mnie w
ramię- Skąd znasz tamto miejsce?- zapytał z troską w głosie. Spojrzałam mu w
oczy i widać było, że się martwił.
- Mieszkałam tam, zanim wyjechałam
do Londynu- wzruszyłam ramionami- Jeszcze jakieś pytania? Nie? Cieszę się!-
ucięłam temat.
- Gdzie są twoi rodzice?- zadał
pytanie Niall, marszcząc swoje brwi.
- Ja nie mam rodziców- odburknęłam
chłodno.
- A…- blondyn chciał coś dodać, ale
uprzedził go Liam.
- Chcesz moją kanapkę?- blondynowi
więcej nie trzeba było, już zapomniał o całym temacie. Popatrzyłam na Payne’a,
a on jedynie się uśmiechnął dodając mi otuchy. Kiwnęłam głową na znak, że
dziękuje i ponownie przymknęłam powieki, całkowicie pogrążając się we własnych
myślach. Dotarliśmy na lotnisko, przedostaliśmy się za pomocą ochroniarzy do
środka i wypatrywaliśmy Alex. Wokoło słychać było nawoływania fanów, którzy nie
wiadomo kiedy się zjawili. Ciągle ich przybywało, ale jak to do cholery
możliwe, z racji iż jesteśmy tu dopiero od siedmiu minut? Chłopaki
porozchodzili się na różne strony, aby porozdawać autografy i porobić sobie
zdjęcia, a ja w tym czasie próbowałam się dodzwonić do Xixi. Jak na złość nie
odbierała.
- Szukasz kogoś?- podskoczyłam ze
strachu, kiedy poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Okazało się, ze była to
wyczekiwana przeze mnie blondynka. Przywitałyśmy się i razem ruszyliśmy w stronę
chłopaków.
- Będziemy tęsknić- podsumował
Louis, tuląc moje ciało do swojego. Jego zarost łaskotał moją szyje, gdy wtulił
swoją twarz w pobliżu mojego obojczyka.
- Ja też będę za wami tęsknić-
powiedziałam, odsuwając się od Horana. Następnie przytuliłam się z Liamem. Do
Zayna mruknęłam ‘na razie’, a on równie niezbyt entuzjastycznie odpowiedział
‘cześć’. Na koniec zostało mi się pożegnać z Hazzą. Wsadziłam ciemny kosmyk
włosów za ucho i przygryzłam zębami dolną wargę ze zdenerwowania. Kiedy ja stałam
jak kołek, Harry podszedł bliżej i objął mnie ciasno rękami. Stanęłam lekko na
palcach, aby mieć szepnąć mu coś na ucho.
- Od kiedy wiedziałeś?- zadałam
cicho pytanie, zaciągając się jego oryginalnym zapachem.
- Od pierwszego dnia, gdy
zobaczyłem cię w kawiarni. Siedziałaś przy oknie i wpatrywalaś się w krople
deszczu spływające po szybie. Piłaś bodajże kawę i siedziałaś tam taka
bezbronna, że miałem ochotę do ciebie podbiec i cię przytulić. Tak po prostu-
uśmiechnęłam się na jego słowa, a całe moje wnętrze wypełniło przyjemne ciepło.
- Nie wiedziałam, że z ciebie taki
romantyk- zaśmiałam się pod nosem.
- Wiesz czego najbardziej żałowałem
tamtej chwili?- kiwnęłam przecząco głową, choć nie jestem pewna, czy to
zauważył w takiej pozycji jakiej się znajdowaliśmy.- Jestem idiotą, bo zamiast
do ciebie podejść, wpadłem na kelnerkę i nawrzeszczałem na nią.
- Pamiętam to.- odsunęłam się od
niego- do zobaczenia w Londynie, Harry.
,, Pasażerowie lotu 206 Nowy Jork-Londyn proszeni na odprawę ‘’
- To za dwa miesiące się widzimy-
odezwał się Liam.
- Dajcie czadu!- krzyknęła radośnie
moja blondwłosa przyjaciółka.
Razem z Al położyłyśmy swoje bagaże
na taśmę i przeszłyśmy przez bramkę, pokazując bilety. Wracamy do domu…
***
Na lotnisku zamówiłyśmy taksówkę i
rozstałyśmy się pod domem Alex. Po drodze poprosiłam kierowcę, aby zatrzymał
się na chwilę przed sklepem monopolowym. Weszłam do środka i położyłam paczkę
papierosów na ladzie. Zapłaciłam za nie i opuściłam sklep. Dojechałam pod dom,
zapłaciłam odpowiednią sumę taksówkarzowi i wyjęłam torbę podróżną ze sobą. W
czasie, gdy pojazd odjeżdżał coraz dalej, otworzyłam kluczami drzwi i weszłam
do środka, zapalając w światło w przedpokoju. Opuściłam torbę na podłogę, płaszcz
odwiesiłam na wieszak, a buty wrzuciłam niedbale do szafki. Przejechałam dłonią
po zmęczonej twarzy i ziewnęłam. Choć potwornie burczało mi w brzuchu,
pobiegłam pod prysznic, a następnie położyłam się spać. Nic tak nie męczy jak
latanie z kontynentu na kontynent.
***
Przez cały miesiąc swój czas
rozdzielałam pomiędzy szkołą, próbami, nakręcaniem nowego teledysku, wywiadami
i innymi męczącymi gównami.
Ponadto w brukowcach pojawiły się moje zdjęcia z
lotniska z hasłem: ,, Victoria West na lotnisku z One Direction. (ZDJĘCIA BEZ MAKIJAŻU) ‘’.
Jakby to było czymś nadzwyczajnym. Powtarzałam błąd sprzed miesiąca i
ponownie zamiast spać, wypijałam litry energetyków. Do tego- z czego nie jestem
dumna- zaczęłam palić. Najgorsze były próby układów tanecznych, które nie
ukrywam, były kurewsko męczące. Po nich pot lał się ze mnie strumieniami i
spokojnie mogłam uchodzić za fontannę. Oczywiście w weekendy znajdowałam czas
na życie towarzyskie. Spędzałam mnóstwo czasu z Alex, Chrisem i Perrie, której zespół
ponownie planuje trasę, dlatego teraz korzystamy ze swojego towarzystwa.
Ponadto chodząc zwyczajnie po ulicy, natrafiałam na masę ludzi, którzy chcieli
robić sobie ze mną zdjęcia i moje autografy. To takie niesamowite uczucie być
przez kogoś docenianym.
Drugi miesiąc nie różnił się
zbytnio od poprzedniego. Niedługo kończę edukację w szkole artystycznej, a w
dzień po tym wydarzeniu mój najnowszy singiel wraz z teledyskiem będzie miał
swoją oficjalną premierę. Jest to też dzień, w którym One Direction kończą
swoją trasę koncertową, a Little Mix swoją zaczyna.
***
- Mówię ci, że to nie ma sensu.
Matt nie mógłby go zabić, bo był wtedy na szybkim numerku z Mandy. To przecież
oczywiste, że to była Lindsay.- właśnie sprzeczałam się z Chrisem odnośnie
fabuły filmu detektywistycznego.
- Głupia jesteś- chłopak dalej
upierał się na swoim- Lindsay go kochała, więc by go nie zabiła. – kłóciliśmy
się tak do chwili, gdy Matt okazał się nie być Matt’em, ale jego bratem
bliźniakiem, a mordercą był ogrodnik. Ale, kurwa, jak to możliwe? Fuck Logic!
Do drzwi w pokoju Chrisa zapukała jego gosposia- Annie, która oznajmiła nam, że
kolacja gotowa. Zeszliśmy na dół i zaczęłam ubierać swoje obuwie, ale
powstrzymał mnie męski głos.
- Nie zaprosisz na kolacje swojej
znajomej, Christopherze? – w korytarzu pojawił się ojciec Alex i Chrisa. Wcześniej
widziałam go tylko raz, gdy oznajmił Xixi, że wylatuje na konferencje do
Madrytu.
- Nie chcę robić kłopotu-
usprawiedliwiałam się.
- To żaden kłopot- zapewnił swoim
niskim głosem.- Naprawdę nalegam. Mój syn rzadko przyprowadza koleżanki do
domu.
- Dziwisz się?- mój przyjaciel
wywrócił oczami, odpryskując swojemu ojcu. Ten zignorował jego słowa i
przeszedł z nami do jadalni.
- A więc uczęszczasz do tej samej
placówki co mój syn?- potaknęłam w odpowiedzi, biorąc do buzi kęs zapiekanki
mięsnej z warzywami i sosem serowym.- I jesteś jego przyjaciółką?
- Można tak powiedzieć- popatrzyłam
niepewnie na Chrisa, który cały się spiął i bez entuzjazmu grzebał w swoim
posiłku.
- A jak blisko jesteście?- zaczęłam
się lekko krztusić, a brunet po mojej lewej wstał, szurając swoim krzesłem.
- Przestań choć raz robić to pieprzone
przesłuchanie!- krzyknął, zaciskając szczękę.
- Ja już będę się zbierać-
powiedziałam, kładąc równo sztućce na talerzu- dziękuje za zaproszenie, było
pyszne.
- Odwiozę cię- burknął do mnie
Chris Hawker, posyłając swojemu ojcu piorunujące spojrzenie.- Przepraszam cię
za to- odezwał się, będąc już pod moim domem. W jego oczach ponownie można było
dostrzec iskierki.
- Nie masz za co- uśmiechnęłam
się.- Do jutra- cmoknęłam go w policzek i zniknęłam we wnętrzu domu.
***
Mój
budzik wskazywał już 8 a.m., a ja mimo to nadal leżałam. Było mi cholernie
zimno, miałam nieprzyjemne dreszcze, a do tego zużyłam już stertę chusteczek
higienicznych. Byłam chora, a najgorsze jest to, że miałam dziś umówione
spotkanie z jakąś firmą, której nazwy nawet nie pamiętam, odnośne współpracy.
Chcą, abym została twarzą ich nowych
perfum. W sumie to całkiem fajny pomysł, no chyba że będzie to zapach jakiejś zgnilizny,
czy coś. Moją twarz przyozdobił grymas obrzydzenia, a wczorajsza kolacja
podeszła mi do gardła. W ekspresowym tempie poderwałam się z łóżka, pognałam do
łazienki i nachyliłam się nad muszlą, wymiotując. Po niemiłym zdarzeniu
wypukałam kilkakrotnie buzię wodą, a następnie przemyłam twarz i splotłam włosy
w niedbałego warkocza po boku. Czułam się pusta, a to nie jest miłe uczucie. Chwyciłam
za telefon, wcześniej leżący na szafce nocnej, i wybrałam numer do Sam, aby
powiadomić ją o mojej dzisiejszej nieobecności. Oczywiście usprawiedliwiłam się
chorobą. Następnie zadzwoniłam do Jennifer, z którą byłam umówiona. Ta jednak
nie przejęła się moimi tłumaczeniami, jedynie zmartwionym głosem oznajmiła, że
za chwile będzie.
Gdy usłyszałam dzwonek,
zeszłam na dół owinięta z szary, milutki szlafrok oraz w różowych, puszystych
kapciach, które po prostu uwielbiałam. Pociągnęłam nosem i pociągnęłam za klamkę,
w wyniku czego drzwi się otworzyły i stanęła w nich moja ciotka.
- Jesteś cała blada- oznajmiła na
wstępie, przykładając swoją dłoń do mojego czoła- i masz gorączkę. Dzisiaj ja się
tobą zajmę, a ty będziesz się kurować. – przewróciłam teatralnie oczami na jej
zachowanie.
- Ciebie też miło widzieć-
wychrypiałam, siląc się na sarkastyczny ton.
- Zmykaj do łóżka i to już!-
wygoniła mnie na kanapę w salonie. Została przykryta kocem, dostałam do picia jakieś
gorzkie ohydztwo, więc krzywiąc się i zaciskając noc- strasznie to cuchnęło-
duszkiem wypiłam napój.
- Bleee- skrzywiłam się
nieznacznie, a następnie Jenn sprawdziła mi temperaturę.
- Masz 38.9. To pewne, że dziś odpoczywasz.-
nawet nie protestując, opadłam na kanapę i przymknęłam powieki. Lek zaczął działać,
więc po chwili zasnęłam z poczuciem, ze ktoś się o mnie martwi i mną opiekuje.
Ze snu wybudziły mnie
rozmowy, toczące się tak jakby nade mną.
- Jak myślicie, żyje?- musiałam być
naprawdę chora, bo zdawało mi się, że usłyszałam Louisa.
- Nie, martwa leży nam na kanapie- zironizował
Liam, zapewne mając niezłą zabawę z
głupoty swoich przyjaciół. Starałam się nie dawać znaków, że już nie śpię i
słucham tych wszystkich głupot.
- Co my zrobimy z trupem?- zapytał Niall.
- Można by go sprzedać- stwierdził
Zayn. Popierdoliło go już całkowicie? Kto chciałby kupić trupa?
- Ostatnio stała się sławna i można
by wyciągnąć za nią niezłą kasę.- podchwycił temat Harry, a ja ostatkami sił
się nie wybuchłam jeszcze śmiechem.
- To wywieście ogłoszenie: SPRZEDAM
TRUPA!- odezwałam się, otwierając oczy. Chłopaki gwałtownie ode mnie odskoczyli.
Horan ciężko dysząc, złapał się za klatkę piersiową po lewej stronie. Zaczęłam
się śmiać na ich reakcje, ale szybko przestałam, czując ból w całym ciele.
- Chyba dostałem zawału- rzekł z
przejęciem Payne. Uśmiechnęłam się triumfalnie, kręcąc głową z ich głupoty.
- Kiedy przyjechaliście?- zadałam
pytanie z wielkim uśmiechem, dopiero zdając sobie sprawę, że są w domu, w
Londynie, a nie w hotelu gdzieś w Ameryce.
- Jakieś- Hazza przerwał,
spoglądając na zegarek- 10 minut temu.
- Gdzie Jenn?- zapytałam, marszcząc
brwi. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, ale nigdzie nie widziałam kobiety.
- Kto?- zdziwił się Horan.- Nikogo
tu nie było.
- Może sobie coś wymyśliła?- rzucił
od niechcenia Malik.
- Nie, ona na serio tu była i…-
tłumaczyłam, żwawo gestykulując
- Nikogo tu nie było- sprostował
Liam, drapiąc się po karku. Czyli, że to sobie wymyśliłam?
- Już jestem- usłyszałam głoś
Jennifer, a następnie odgłos zamykanych drzwi- musiałam skoczyć do sklepu, bo
nie masz żadnych leków i…- urwała wchodząc do salonu, przyglądając się nowym
twarzom.
- To ja pomogę w zakupach- loczek
poderwał się z miejsca i wystarczyło kilka kroków, aby podszedł do Jenn i
przejął od niej wszystkie torby. Za chwile ta dwójka zniknęła w kuchni, z której
co chwile słychać było wesołą rozmowę i
śmiechy.
- A więc- zaczęłam, skupiając na
sobie uwagę pozostałych w salonie osób- fajnie, że już jesteście.
***************************************************
Siema, miśki!
Przybywam do was z nowym rozdziałem. Jak dla mnie nie powala, ale musiałam jakoś przyśpieszyć akcję oraz jest to również wstęp do kolejnego rozdziału, który według mnie jest/będzie lepszy.
Dziękuje za wszystkie wejścia, obserwatorów, komentarze :D
Nowa zasada :
30 komentarzy=nowy rozdział co sobotę/niedziele.
To by było na tyle... Kocham was i do następnego :* // @mjut007
Na koniec takie sentencje z jakiegoś filmu ;p
zajebisty!
OdpowiedzUsuńnormalnie takie ydadjadnaidia i no hihmdciajdaida no i wiesz!
genialnie piszesz!
czekam nn <3
świetny ;)
OdpowiedzUsuńCudny rozdział jak zawsze! Ona i Harry są słodcy <3 Już się nie mogę doczekać co napiszesz dla nas w kolejnym rozdziale ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny, tak samo jak te parę rozdziałów wstecz, które dopiero przeczytałam. Mam teraz urwanie głowy z wyborem szkoły, wybacz ._. Teraz nie mam pojęcia czy Tori będzie z Zaynem czy z Harrym, brawo xD Czekam na następny ♥
OdpowiedzUsuńŚwietny!
OdpowiedzUsuńUwielbiam :-) Kat
OdpowiedzUsuńNo to czekam na nexta. Wiem, dopiero teraz skomentowałam, ale dopiero zaczęłam (skończyłam) czytać i już wiem, że będę codziennie zaglądać!!!
OdpowiedzUsuńBuźki =*
Kocham, kocham, kocham... i już czekam na następny :**
OdpowiedzUsuńVictoria ma być z Zaynem xD rozdział dnjsjxiwjcjsiisbxbhhxjsoaosjxbhsudiqoapaskbzbzjz*-*
OdpowiedzUsuńCudooo ♥ z niecierpliwością czekam na następne rozdziały !! +Weny xx.
OdpowiedzUsuńFajny ;D
OdpowiedzUsuńjednym słowem . cuuuuudooo :*
OdpowiedzUsuńKocham jak piszesz ♡ już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału ;* :D
OdpowiedzUsuńCudowne :) <3
OdpowiedzUsuńOmfjjdhdhsjsj. Cuuudo!!! <3
OdpowiedzUsuńHahahhahabahhh. Chlopaki i i ch tok myslenia. Ahhahahahaha TRUP serio?? :D
@luvmyniallers
Cudo <3 Masz do tego rękę. Wszystkie posty są świetne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Nikola z http://leonetta16.blogspot.com/
Czekałam i się doczekałam ! :)
OdpowiedzUsuńemocje, emocje, emocje; ) nie mogę się doczekać aż akcja się bardziej rozwinie, no ale cóż, trzeba czekać, mam nadzieję że nie za długo : )
OdpowiedzUsuńświetny rozdział<3
roździał świetny jak zwykle :* <3 niecierpliwie czekam na następny <3
OdpowiedzUsuń/Paulina <3
Baaaardzo podobał mi się ten rozdział. Jestem tylko bardzo ciekawa kiedy wyniknie ta cała sprawa z Simonem.
OdpowiedzUsuńCałuski<3<3<3
Masz talent kocham to opowiadanie !
OdpowiedzUsuńNajlepsze opowiadanie ever ;) <3
OdpowiedzUsuńcuuudnyyyynie mogę doczekać się kolenego :D
OdpowiedzUsuńOMFG kocham ♥
OdpowiedzUsuńTo fajnie że wrócili z tej trasy. Ta akcja z trupem mnie rozwaliła :D
Czekam na nn
Zostałaś nominowana do Liebster Award. Więcej na blogu http://never-let-mi-go.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńCudo *-*
OdpowiedzUsuńSuuuuuupppppeerrrrr <3 nie wiem czy zauważyłaś,ale w poprzednim poście nominowałam cię do Liebster Awards ;) - http://zyje-wlasnym-zyciem.blogspot.com/p/blog-page_13.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Clauduśka Duśka xx.
Zauważyłam i dziękuje, ale nigdy nie mam czasu na to odpowiedzieć :( wole pisać dla was nowy rozdział xD
UsuńPostaram się to zrobić ;)
Boski*.*
OdpowiedzUsuńJak dla mnie perfect :D
OdpowiedzUsuńJak dla mnie PER-FECT :D
OdpowiedzUsuńSuper rozdził, Harry słodki jak zawsze, szkoda tylko mi Vic:/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam <3 Adusia
Jejku Kocham twoje/wasze opowiadanie <3 Ten rozdział powalił mnie humor i muszę przyznać, że całkiem niezły pomysł z tą rozmową nad "trupem" xD Już nie mogę się doczekać następnego ^^ Pozdrawiam.xoxo // @PauuuLka
OdpowiedzUsuńhumorem*
Usuń