Jeśli czytasz, to skomentuj. Choćby kropką, abym wiedziała, że czytasz xD
Dacie rade dobić do 40 komentarzy?
Ja w was wierze ;)
Dacie rade dobić do 40 komentarzy?
Ja w was wierze ;)
,, Humor i
cierpliwość to dwa wielbłądy, na których przemierzyć można wszystkie pustynie
‘’
Aby coś osiągnąć, musimy ciężko
pracować. Musimy się starać, być jak najlepsi w danej dziedzinie, a także
powinniśmy stawiać sobie wysokie cele w życiu. Jedną z wielu rzeczy jest też
postawa. Jeśli pracujemy, dajemy z siebie wszystko, a nawet więcej, ludzie to
doceniają. A my lubimy być doceniani, prawda? Czujemy się wtedy wyróżnieni,
mimowolnie podnosimy głowę do góry. Jest to również motywacja do dalszej pracy.
Raczej większość z nas prędzej czy później się podda i zagubi w tłumie ludzi,
którzy to samo zrobili. Moja propozycja? Dajcie z siebie wszystko, a kiedyś
będziecie z tego wyboru dumni!
* You can take everything I have
You can break everything I am
Like I'm made of glass
Like I'm made of paper
Go on and try to tear me down
I will be rising from the ground
Like a skyscraper!
Like a skyscr…
Z mojego
gardła wydobył się chrapliwy dźwięk, co oznaczało, że znowu zawaliłam końcówkę.
To jest wysokie, a po dwóch godzinach ćwiczenia dodatkowo mój głos jest podatny
na nieczystości. Zacisnęłam usta w wąską linie i zamknęłam na chwilę oczy, aby
się trochę uspokoić.
- Przepraszam, spróbuje jeszcze
raz- odezwałam się do Danzela- chłopaka, któremu przyszło ćwiczyć ze mną do
jutrzejszego wywiadu u Kate Barymore**.
- Może zrobimy małą przerwę- zapytał,
podając mi butelkę wody. Przytaknęłam ruchem głowy i uśmiechnęłam się w
podzięce. Oparłam się o wielki głośnik, głęboko oddychając. Oczy dosłownie same
mi się zamykały, marzyłam jedynie o śnie. Chociaż godzinę, proszę. Od jakiegoś
czasu mało śpię, a tę czynność zastępuje litrami napoi energetycznych oraz
kofeinowych. Gdyby nie warstwa makijażu i gumka, która skutecznie powstrzymuje
moje włosy od życia własnym życiem, to śmiało mogłabym uchodzić za zombie i
straszyć niewinnych ludzi. Ziewnęłam, zakrywając dłonią buzię. Mimo, iż byłam
wykończona, to starałam się tego nie okazywać o pracować dalej.
Trzy dni temu odbyło się oficjalne
udostępnienie mojej piosenki wraz z teledyskiem, i od tego czasu Samantha
ciągle rozmawia z kimś przez telefon i ustawia mi kolejne wywiady. Z tego co
wiem, to następne dwa tygodnie mam zawalone występami w programach
śniadaniowych, promocją w centrach handlowych, wywiadami do radia i programów
telewizyjnych. Jestem pewna, że wśród tych wszystkich spotkań znajdzie się
wywiad to jakiejś gazety. Odchrząknęłam, chcąc pozbyć się chrypki i upiłam łyk
przeźroczystej cieczy.
- Żyjesz jeszcze?- zadał mi pytanie
Simon, wchodzący właśnie przez szklane drzwi.
- Oczywiście- wymusiłam uśmiech i
stanęłam na nogi.
- Przecież widzę, że ledwo stoisz-
zauważył. Słusznie.
- To nic takiego- zapewniłam-
Danzel już możemy.
- Danzel nie możecie, masz wolne do
jutra- zwrócił się do chłopaka poważnym tonem, na co tamten mu podziękował,
zabrał swoje rzeczy i wyszedł. – Powinnaś odpocząć. Nie chcemy, abyś jutro
zasnęła nam przed kilku milionową publiką.
- Taaa- zgodziłam się niemrawo, ale
że mój umysł nie pracuje z szybkością, jaką bym chciała, dopiero po chwili
zrozumiałam znaczenie jego słów. – Jak to milionową?- pisnęłam.
- Masz załatwiony wywiad w jednym z
najpopularniejszych programów w Wielkiej Brytanii i myślałaś, że ogląda go
tylko kilka osób?- zaśmiał się, a ja również uniosłam lekko kącik ust, ponieważ
dobrze było go widzieć ukazującego cokolwiek innego niż złość. Głównie złość na
mnie i na Zayna, ale pomińmy to. Wzruszyłam ramionami w odpowiedzi.- Chodź
odwiozę cię- zaproponował, na co przytaknęłam.
Ubrałam czarny płaszcz i przewiesiłam
torbę przez ramie. Wychodząc, Cowell powiedział coś do sekretarki, wręczając
jej pęk kluczy od studia nagraniowego numer 4. Pożegnałam się z wszystkimi
kulturalnym ‘’do widzenia’’, wymuszając przy tym uśmiech. Otworzyłam drzwi od
czarnego wozu mojego nic nie świadomego ojca i usiadłam na przednim siedzeniu.
Odetchnęłam głęboko, wyciągając z torebki butelkę z napojem energetycznym.
- To nic nie da- Simon powstrzymał
mnie ruchem ręki.- a nawet jeśli, to tylko na chwilę. Potrzebujesz odpoczynku,
za bardzo cię męczę.- potarł palcami swoje czoło. Nie miałam siły się kłócić,
więc bez słowa schowałam butelkę i zagłębiając się bardziej w siedzenie,
przymknęłam powieki. Otworzyłam je dopiero, gdy samochód się zatrzymał.
Wsadziłam zabłąkany kosmyk za ucho i odwróciłam się w stronę mężczyzny.
- Dziękuje panu za podwózkę.-
powiedziałam i otworzyłam drzwi, zwinnie wychodząc na zewnątrz.
- Daj spokój z tym panem i idź
spać!- zaśmiał się ponownie, po czym jego twarz nabrała srogiego wyrazu.- To
były rozkazy!- pogroził mi palcem.
- Jasne- mimowolnie sama się
zaśmiałam.- do zobaczenia.
- Powodzenia na twoim pierwszym
wywiadzie- pokazał kciuki w górę- nie spieprz tego.
- Jak miło, że ktoś w ciebie
wierzy- zironizowałam, przewracając teatralnie oczami. Zamknęłam drzwi, podeszłam
do drzwi domu i otworzyłam je kluczami, następnie wchodząc do środka.
Uderzyło we mnie ciepłe powietrze, a
do moich nozdrzy dostał się zapach cudownie pachnącej potrawy, którą wcześniej
przygotowała Abigail. Mówiłam jej, że dam sobie radę, ale mi nie wierzyła i
została. W sumie to całkiem miłe z jej strony. Buty zostawiłam na korytarzu, a
na wieszaku zawiesiłam płaszczyk. Zwilżyłam językiem dolną wargę i skierowałam
swoje kroki do kuchni, podążając za smakowitymi zapachami. Na szafce czekała na
mnie zapiekanka warzywna, którą wystarczy jedynie podgrzać. Przynajmniej to
wyczytałam z karteczki zostawionej przez Abi.
Wykonałam wszystkie czynności związane z jedzeniem, a potem pobiegłam na
górę wziąć prysznic, rozluźniając tym moje spięte mięśnie. Nie obchodziło mnie
to, ze jest dopiero po 4 p.m. Położyłam się na łóżko i mocniej wtuliłam w
pachnącą lawendą pościel. Ledwo co zamknęłam oczy, przeniosłam się w objęcia
Morfeusza.
***
Do mojej podświadomości zaczęły
docierać różne dźwięki, w tym budzik. Podniosłam się leniwie na łokciach i
spojrzałam na godzinę. Za trzy godziny mam się stawić przed studiem nagraniowym
,, The Kate’s Show! ‘’. Ponownie opadłam na łóżko, a wtedy usłyszałam pukanie
do drzwi. Olałam to i zakryłam się cała kołdrą. Poczułam wibracje, co
oznaczało, że dostałam sms ’a.
Od: Alex ;)
Treść: Otwórz te pierdolone drzwi!
Momentalnie wybuchłam śmiechem,
wstając przy tym i zarzuciłam bordowy szlafrok na siebie. Nadal zaspana
zbiegłam na dół po schodach, aby otworzyć drzwi… przyjaciółce? Chyba mogę ją
tak nazywać. Z uśmiechem na ustach nacisnęłam klamkę i otwierając drewnianą
powłokę, wpuściłam blondynkę do środka. Złożyła parasolkę i przywitała się ze
mną buziakiem w policzek. Dawniej prędzej bym zamieszkała na Grenlandii niż
powtórzyła ten gest do kogokolwiek. Teraz mi to nie przeszkadza, a nawet to
polubiłam.
- Wyglądasz okropnie- stwierdziła
Al, mierząc mnie wzrokiem od góry do dołu. Posłałam jej pobłażliwe spojrzenie i
westchnęłam pełna dezaprobaty. Patrzyłam, jak panna Hawker ściąga nakrycie
wierzchnie i stawia buty pod ścianą.
- Napijesz się czegoś?- zapytałam,
jak na dobrego gospodarza przystało.
- Gorącej herbaty. Na dworze leje
jak z cebra.- wzdrygnęła się dziewczyna na myśl o pogodzie na zewnątrz.
Wstawiłam wodę na herbatę,
postawiłam dwa kolorowe kubki na szafce i wrzuciłam do nich torebki z herbatą.
Dla Xixi mocna, czarna, ale ja bardziej preferuje owocowe. Podczas czekania
przysiadłyśmy przy wysepce kuchennej i zaczęłyśmy rozmawiać.
- I jak przed dzisiejszym
wywiadem?- zagaiła dziewczyna- denerwujesz się?
- Nie jest źle- wzruszyłam ramionami.
- To dobrze- uśmiechnęła się, co od
razu odwzajemniłam- Ja bym nie wytrzymała z nerwów. Tyle ludzi patrzących na
ciebie i czekających na choćby najmniejszy błąd. Do tego program jest na żywo i
nie będzie można zatrzymać transmisji i…- trajkotała bez końca, a ja
wyobraziłam sobie siebie w centrum uwagi wszystkich, całkiem się
kompromitującą.
- Błagam cię, skończ.- przerwałam
monolog mojej towarzyszki. Wstałam, gdy usłyszałam gwizdek i wlałam do kubków
wrzącą wodę.
***
Miałam już perfekcyjnie wykonany
makijaż i fryzurę, a zostało mi jeszcze 20 minut do rozpoczęcia programu.
Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie Maddie, która lata od wieszaka do wieszaka
i pokazuje mi co rusz nowe sukienki.
- No popatrz, jaka ta jest cudna-
zaświergotała podekscytowana- przecież mogłabym za nią wyjść.
- Słyszałem i zapamiętam to sobie-
odkrzyknął jej narzeczony, który wykonał mi dzisiejszą fryzurę. Zaśmiałam się,
patrząc na nich.
- Victoria- przywołała mnie do
porządku stylistka- musimy coś wybrać. Przecież nie wyjdziesz ubrana w
porozciągany sweter, jeansy i trampki.
- Dlaczego?- skrzyżowałam ręce na
klatce piersiowej i zmarszczyłam nos. Maddie westchnęła zrezygnowana na moje
dziecinne zachowanie i była widocznie zmęczona, ciągłym użeraniem się z moją
osobą.
- Dobra- postanowiłam jej więcej
nie katować, więc chwyciłam wieszak z sukienką i poszłam się w nią przebrać.
Muszę przyznać, że nie jest taka zła, jak wcześniej myślałam. Góra przylega do
mojego ciała, a z rozkloszowanym dołem tworzy doskonałe połączenie. Dodatkowo
nie jest za krótka, a jej bordowy kolor dobrze podkreśla atuty mojej sylwetki,
niwelując jej wady. Stanęłam przed Mad i
jeszcze raz przejechałam dłonią po materiale.
- Czegoś mi jeszcze brakuje-
mruknęłam, robiąc zastanawiającą minę. Podeszła do pudełek z butami i
wyciągnęła z nich czarne szpilki. Mimo, iż nie były za wysokie, to przełknęłam
ślinę zdenerwowana. Stylistka postawiła je przede mną i kazała je założyć.
- Przecież ja się w nich zabiję-
marudziłam, stawiając chwiejne kroki.
3 minuty! Ludzie do roboty!
Usłyszeliśmy nawoływania
technicznych, więc pora na ostatnie poprawki. Na rękę założono mi złotą
bransoletkę, gdzieniegdzie wysadzaną czarnymi kamykami szlachetnymi, a na uszy
założono kolczyki do kompletu. Włosy ostatni raz spryskano lakierem, a ktoś
zajmujący się poprawkami technicznymi, przyczepił mi mikrofon do górnej części
sukienki. Dopiero teraz cały stres, który starałam się utrzymać na wodzy. Ręce
zaczęły mi się niemiłosiernie pocić, więc nerwowo wycierałam je o materiał
sukienki. Przełknęłam gulę formującą się w moim gardle i brałam głębokie
oddechy, chcąc się uspokoić.
10 sekund! 9, 8, 7, 6, 5, 4, 3… zaczynamy!
- Witam wszystkich w dzisiejszym
wydaniu ‘’ The Kate’s Show!- wykrzyknęła entuzjastycznie prowadząca, po czym na
Sali rozniósł się dźwięk braw, wiwatów i miliona innych dźwięków. – Mam
nadzieje, że tak samo jak ja cieszycie się z dzisiejszego gościa. Panie i
panowie, Victoria West!- ponownie rozległy się brawa, a ja niemal siłą zostałam
wypchnięta na scenę.
Nadal lekko chwiejnym krokiem
podeszłam do Kate i ‘przyjacielsko’ się uścisnęłyśmy. Tłum ponownie umilkł, a
my z uśmiechami przylepionymi do twarzy usiadłyśmy na fotelach.
- Denerwujesz się?- zapytała
prowadząca, trzymając w rękach kartki. Zapewne z pytaniami do mnie.
- Strasznie- wyznałam szczerze, na
co publiczność zgromadzona w studio zaczęła chichotać. Ugryzłam się w język i
postanowiłam, że następne odpowiedzi będą bardziej przemyślane.
- Spokojnie, nie gryzę- przemówiła
Kate, posyłając szeroki uśmiech w stronę kamery.- Teraz na poważnie. Masz
dopiero 18 lat, jeden singiel za sobą, który ma już ponad- chwyciła w dłonie
tableta i zaczęła wyczytywać dane- ponad 5 milionów wyświetleń. Wow! To nie
lada wyczyn.- podsumowała.- Jak się z tym czujesz?
- Ja… Jej. Już pięć milionów?-
popatrzyłam na nią szeroko otwartymi
oczyma, a tłum ponownie zaczął się śmiać. Nienawidzę, jak ktoś się ze mnie śmieje. – Jest to dla mnie coś
wyjątkowego i strasznie za to wszystkim dziękuje. Nie mogę po prostu w to
uwierzyć, to takie nie realne- dokończyłam swoją trochę nieskładną odpowiedź.
Kate zadała mi jeszcze kilka pytań odnośnie piosenki, teledysku i tego, czy
planuję wydać płytę. Pojawiło się również kilka pytań o współpracę z Sam i
innymi, włączając w to Simona.
- Z potwierdzonych źródeł wiemy, że
aktualnie mieszkasz w jednym domu z One Direction- wypowiedziała kobieta, a
zebrani na Sali ludzie, oczywiście nie wszyscy, zaczęli piszczeć.
- Zgadza się- przytaknęłam trochę
niepewna następnego pytania.
- Jak to jest mieszkać z pięcioma
mężczyznami, którzy są rozchwytywani na całym świecie?- zapytała, udając
podekscytowaną. Udawała, a ja dokładnie wiedziałam, że czeka jedynie na coś, co
wywołało by nie mały zamęt.
- No cóż- zastanowiłam się- bywa
bardzo zabawnie- z uśmiechem obserwowałam jej zawód. Zapewne nie takiej
odpowiedzi oczekiwała, jak przykro.
- Tylko tyle? Nie bądź taka
tajemnicza, chcemy wiedzieć, prawda?- zwróciła się publiczności, która aż
poderwała się z miejsc.
- To naprawdę świetne osoby, nie
można się z nimi nudzić i…
- Doskonale wiesz, że nie o to
chodziło- przerwała mi- czy między tobą, a którymś muzykiem jest coś więcej niż
tylko przyjaźń?- próbowała wyciągnąć ze mnie informację.
Miałam przez chwilę moment, w którym
chciałam opowiedzieć jej, jak co weekend czcimy kult poligamii***, co jest
oczywiście kłamstwem, ale w porę ugryzłam się w język. To by była szokująca
informacja.
- Tylko się przyjaźnimy- odparłam,
wzruszając niewinnie ramionami. Prowadząca przeskanowała mnie swoim czujnym
wzrokiem.
- Ja z zasady nie wierzę w przyjaźń
damsko-męską.- ciągnęła temat dalej, a mnie to powoli zaczynało irytować.-
Justin Bieber przyjaźnił się z Seleną Gomez. I co z tego wyszło? Wszyscy
oczywiście wiemy.- uśmiechnęła się wyraźnie dumna z siebie. Ledwo dostrzegalnie
przewróciłam oczami i wzięłam wdech.
- Oh… Okay. W takim razie jesteśmy
wyjątkiem- uniosłam kąciki ust w górę. Kate poddała się i zaczęłam zadawać mi
pytania na inne tematy. Na koniec pogratulowała oraz życzyła dalszych sukcesów,
za co grzecznie jej podziękowałam, nienaturalnie się śmiejąc. Na koniec miałam
zaśpiewać.
- Panie i panowie, proszę o gromkie
brawa dla młodej, ale zarazem bardzo utalentowanej Victorii West- zapowiedziała
mój występ Kate Barymore. Stanęłam na środku sceny i wyjęłam mikrofon ze
statywu. Zaczęłam się delikatnie kołysać w rytm muzyki, a w odpowiednim
momencie z moich strun głosowych wydobywał się odpowiedni, przynajmniej mam
taką nadzieję, dźwięk. Cieszyłam się w duchu, że nie zapomniałam słów.
Po moim występie publiczność nagrodziła mnie
radosnymi brawami. Ostatni raz pomachałam do publiczności i zeszłam ze sceny.
Dopiero wtedy odetchnęłam z ulgą.
Techniczni podeszli do mnie, aby odpiąć mój mikrofon. Byłam z siebie
niesamowicie dumna. Dałam radę!-
powtarzałam sobie w myślach.
- Było idealnie- pochwaliła mnie
Alex, spontanicznie biorąc w swoje ramiona. Gdy odwzajemniłam uścisk,
spojrzałam na nią zdziwiona.- Nie myślałaś chyba, że przegapię twój występ-
zaśmiała się, jakbym powiedziała coś naprawdę zabawnego.- Przebieraj się, mamy
dla ciebie niespodziankę.- popchała mnie, w kierunku szczerzącej się od ucha do
ucha Maddie.
- My?- zapytałam z daleka.
- My- odpowiedział mi męski głos,
należący do Simona. Zdziwiona zmarszczyłam brwi i jak najprędzej się
przebrałam, ponieważ byłam ciekawa, co takiego ta dwójka wymyśliła. Ściągnęłam
szpilki i sukienkę, na nogi wsunęłam ciemne rurki, do tego przez głowę
założyłam czarną bokserkę i na plecy zarzuciłam bordowy kardigan. Włosy
zostawiłam takie, jakie były, czyli przednie pasma podpięte u góry, a końcówki
zakręcone przez lokówkę. Dokonałam ostatnich poprawek i zniecierpliwiona
pognałam z stronę blondynki i Simona.
***
Nie wierzyłam, że to wymyślili. Nie
wierzyłam, że to zrobiłam. Ciągle w to nie wierzę. Wyszłam żwawym krokiem,
podążając za Alex. Jak na lotnisko przystało, było pełno ludzi i trzeba było
się momentami przepychać. Zgadza się, jestem na lotnisku. A dokładniej to
jesteśmy, bo przed chwilą wysiadłyśmy z Xixi z samolotu, a teraz próbujemy
złapać taksówkę, a w Nowym Jorku nie jest to najłatwiejsze. Simon i Alex
wymyślili sobie, że przylecimy sobie na ostatni koncert One Direction w Stanach
Zjednoczonych. Fajnie, co nie? Bo to wcale nie jest dziwne, że wsiadamy w
samolot jak gdyby nigdy nic i lecimy na inny kontynent tylko po to, aby
zobaczyć, usłyszeć chłopaków. Mam nadzieję, że dało się wyczuć w tym sarkazm.
Ciągle się zastanawiam, jak w ogóle udało im się mnie do tego namówić. Poprawiłam
swoją torbę, która spadła mi z ramienia i wsiadłam do żółtej taksówki.
Jechałyśmy właśnie do mieszkania matki Alex, gdzie spędzimy dzisiejszą noc.
Pojazd stanął przed ogromnym budynkiem, więc wysiadłyśmy z niego, uprzednio
płacąc kierowcy za przejazd. Drzwi otworzył nam portier, z którym Al przywitała
się życzliwie i przeprowadziła krótką rozmowę. Nie wgłębiałam się w szczegóły.
Wjechałyśmy windą na samą górę
apartamentowca i stałyśmy pod drzwiami, czekając na ich otwarcie.
- Już jesteście- przywitała nas
szerokim uśmiechem, uprzejmie wyglądająca kobieta. W czasie, gdy Al ze swoją
matką stały przytulone do siebie, mogłam się dokładniej przyjrzeć starszej
kobiecie. Miała ona blond włosy związane w schludnego kucyka, duże brązowe oczy
i posturę podobną do Xixi. Jedynie lekkie zmarszczki na twarzy kobiety pomagały
mi ją odróżnić od córki. Były bardzo do siebie podobne.
- Vic- zwróciła się do mnie Alex-
poznaj moją mamę.
- Dzień dobry pani- uśmiechnęłam się
serdecznie w jej stronę.
- Witaj słoneczko. Wchodźcie,
przygotowałam zapiekankę.- wpuściła nas do środka. Z ręką na sercu przyznaję,
że rodzicielka Hawker to jedna z najsympatyczniejszych osób, jakie znam. Jej
aktualnego męża też polubiłam. Po wspólnym posiłku i pogaduchach, nadszedł czas
na przygotowania przed koncertem.
***
Razem z Alex przeciskałyśmy się
przez tłum zgromadzonych nastolatek, które chórem wykrzykiwały imiona chłopaków
oraz chwytliwe rymowanki na ich temat. Pokazałyśmy wejściówki za kulisy, więc
ochroniarz wpuścił nas. Z daleka można było już dostrzec grupkę
rozemocjonowanych dziewczyn, które oblegały One Direction. Jak oni w ogóle mogą
oddychać? Podchodziłyśmy coraz bliżej, więc ostatni raz poprawiłam swoją
grzywkę. To już chyba mój trik nerwowy.
- Mogę prosić o autograf?-
zaszczebiotałam piskliwie. Większą część drogi taksówkę ćwiczyłam ten głosik i śmiało
muszę przyznać, że opłacało się!
- Dla kogo podpi… Vicky?!?-
wyraźnie się zdziwił Louis. Nie wytrzymałam i parsknęłam śmiechem, widząc jego
minę. – Co ty tu robisz?
- Jak to co- włączył się do rozmowy
Liam- myślisz, że nasza największa fanka opuściłaby koncert?- puścił mi oczko,
na co spuściłam wzrok. Wciąż pamiętał naszą rozmowę.
- Chłopaki- odkaszlnęłam, chcąc
zwrócić ich uwagę- To jest Alex. Alex to są em… chłopaki.- przedstawiłam ich
sobie
* piosenka Demi Lovato- Skyscraper
** Kate Barymore nie jest żadną prowadzącą. Nawet nie wiem, czy ktoś taki wgl istnieje. Po prostu ją wymyśliłam na potrzeby opowiadania
*** poligamia- seks grupowy
*************************************************************
Niedziela- dzień cwela, tralalalala ;)
Witam was kochani w niedzielny wieczór ;) Jak tam życie?
Przychodzę do was dzisiaj z najdłuższym rozdziałem na tym blogu, mam nadzieję, że sie z tego cieszycie. Zapytacie zapewne: gdzie jest haczyk? Mianowicie kolejny dodam dopiero po testach :( Tak, mnie też jest bardzo smutno :(
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!! < moja choroba psychiczna daje o sobie znaki ;p >
Ten blog ma już 90 obserwatorów! Dziękuję, dziękuję, dziękuje! < wiem, ze tego nie widzicie, ale szczerze się jak nienormalna >
+
Przekroczyliście 50 000 wejść <!!!>, a niedługo będzie ponad 55 000.
STRASZNIE WAM ZA TO DZIĘKUJĘ ! JESTEŚCIE NAJLEPSI !
Chcecie być informowani? < KLIK >
Macie jakieś pytania? < KLIK >
Trzymajcie za mnie kciuki na egzaminach // Mała Wariatka // @mjut007
zarąbisty
OdpowiedzUsuńhahahaha. kocham <3
OdpowiedzUsuńrozwalają mnie ich komentarze.
świetny!
OdpowiedzUsuńgenialny jak zwykle :) <3
OdpowiedzUsuńSwietny jak zawsze !!! @luvmyniallers
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do Libster Awards- http://zyje-wlasnym-zyciem.blogspot.com/p/blog-page_13.html
OdpowiedzUsuńBoskie *_*
OdpowiedzUsuńklzjlxnN <3 Boskie
OdpowiedzUsuńswietny ^^
OdpowiedzUsuńgenialny i powodzenia na egzaminach :*
OdpowiedzUsuńŚwietny, z resztą jak zwykle. Xixi nareszcie spotkała chłopaków! Yey! xD
OdpowiedzUsuńPowodzenia na testach! Trzymam kciuki!
loving-enemy.blogspot.com
Świetny rozdział. Czekam na kolejny. Powodzenia na testach!
OdpowiedzUsuńsiemka !
OdpowiedzUsuńpo 1 : Powodzenia na testach
po 2 : rozdział jest zajebisty
po 3 : nie mam co napisać ale chciałam mieć 3 punkty
a teraz na serio
Nie spodziewałam się takiej zmiany po Vic ;)
Jeszcze kurde będzie każdego kochała i zrobi się taka milutka ;D
nie mogę doczekać się następnego rozdziału ♥
Jak zwykle cudowny rozdział *.*
OdpowiedzUsuńCzczą kult poligamii? XD
Kocham i czekam na next <3
Jeju,jeju jeju !!!!! Boski, cudowny, najlepszy sdnsajxbajscbjad *,* nie da się tego inaczej ująć !!! Ona musi powiedzieć prawdę Liam'owi :(
OdpowiedzUsuńI chciałabym żeby była z Harry'm bo gdyby była z Zayn'em to moje życie straciło by sens *teatralny płacz* normalnie serio czekam na następnyyyy z wielką niecierpliwością !! Powodzenia na testach życzę !!!! xoxoxo :* <3
Boski blog<3 genialny rozdział :)
OdpowiedzUsuńhttp://iloveyouorhate.blogspot.com/ zapraszam do mnie :)
Nati :**
Super zajebiste i wgl.
OdpowiedzUsuńPowodzenia na egzaminach - ja też piszę :)
Zapraszam do siebie dziś pojawi się rozdział
http://the-madness-of-one-direction.blogspot.com/
komentuj jak przeczytasz ;)
~Pozdrawiam i całuję Edyta
Genialny<3
OdpowiedzUsuńcudo!. :)) <3
OdpowiedzUsuń