niedziela, 13 kwietnia 2014

Chapter Twenty Two

Mój drugi blog: [01-03] ,, Bociany i te sprawy ''

Przeczytaj notkę pod rozdziałem ;)
Jeśli czytasz, to skomentuj. Choćby kropką, abym wiedziała, że czytasz xD

Dacie rade dobić do 40 komentarzy?
Ja w was wierze ;)


,, Humor i cierpliwość to dwa wielbłądy, na których przemierzyć można wszystkie pustynie ‘’
          Aby coś osiągnąć, musimy ciężko pracować. Musimy się starać, być jak najlepsi w danej dziedzinie, a także powinniśmy stawiać sobie wysokie cele w życiu. Jedną z wielu rzeczy jest też postawa. Jeśli pracujemy, dajemy z siebie wszystko, a nawet więcej, ludzie to doceniają. A my lubimy być doceniani, prawda? Czujemy się wtedy wyróżnieni, mimowolnie podnosimy głowę do góry. Jest to również motywacja do dalszej pracy. Raczej większość z nas prędzej czy później się podda i zagubi w tłumie ludzi, którzy to samo zrobili. Moja propozycja? Dajcie z siebie wszystko, a kiedyś będziecie z tego wyboru dumni!
* You can take everything I have
You can break everything I am
Like I'm made of glass
Like I'm made of paper
Go on and try to tear me down
I will be rising from the ground
Like a skyscraper!
Like a skyscr…
          Z mojego gardła wydobył się chrapliwy dźwięk, co oznaczało, że znowu zawaliłam końcówkę. To jest wysokie, a po dwóch godzinach ćwiczenia dodatkowo mój głos jest podatny na nieczystości. Zacisnęłam usta w wąską linie i zamknęłam na chwilę oczy, aby się trochę uspokoić.
- Przepraszam, spróbuje jeszcze raz- odezwałam się do Danzela- chłopaka, któremu przyszło ćwiczyć ze mną do jutrzejszego wywiadu u Kate Barymore**.
- Może zrobimy małą przerwę- zapytał, podając mi butelkę wody. Przytaknęłam ruchem głowy i uśmiechnęłam się w podzięce. Oparłam się o wielki głośnik, głęboko oddychając. Oczy dosłownie same mi się zamykały, marzyłam jedynie o śnie. Chociaż godzinę, proszę. Od jakiegoś czasu mało śpię, a tę czynność zastępuje litrami napoi energetycznych oraz kofeinowych. Gdyby nie warstwa makijażu i gumka, która skutecznie powstrzymuje moje włosy od życia własnym życiem, to śmiało mogłabym uchodzić za zombie i straszyć niewinnych ludzi. Ziewnęłam, zakrywając dłonią buzię. Mimo, iż byłam wykończona, to starałam się tego nie okazywać o pracować dalej.
          Trzy dni temu odbyło się oficjalne udostępnienie mojej piosenki wraz z teledyskiem, i od tego czasu Samantha ciągle rozmawia z kimś przez telefon i ustawia mi kolejne wywiady. Z tego co wiem, to następne dwa tygodnie mam zawalone występami w programach śniadaniowych, promocją w centrach handlowych, wywiadami do radia i programów telewizyjnych. Jestem pewna, że wśród tych wszystkich spotkań znajdzie się wywiad to jakiejś gazety. Odchrząknęłam, chcąc pozbyć się chrypki i upiłam łyk przeźroczystej cieczy.    
- Żyjesz jeszcze?- zadał mi pytanie Simon, wchodzący właśnie przez szklane drzwi.
- Oczywiście- wymusiłam uśmiech i stanęłam na nogi.
- Przecież widzę, że ledwo stoisz- zauważył. Słusznie.
- To nic takiego- zapewniłam- Danzel już możemy.
- Danzel nie możecie, masz wolne do jutra- zwrócił się do chłopaka poważnym tonem, na co tamten mu podziękował, zabrał swoje rzeczy i wyszedł. – Powinnaś odpocząć. Nie chcemy, abyś jutro zasnęła nam przed kilku milionową publiką.
- Taaa- zgodziłam się niemrawo, ale że mój umysł nie pracuje z szybkością, jaką bym chciała, dopiero po chwili zrozumiałam znaczenie jego słów. – Jak to milionową?- pisnęłam.
- Masz załatwiony wywiad w jednym z najpopularniejszych programów w Wielkiej Brytanii i myślałaś, że ogląda go tylko kilka osób?- zaśmiał się, a ja również uniosłam lekko kącik ust, ponieważ dobrze było go widzieć ukazującego cokolwiek innego niż złość. Głównie złość na mnie i na Zayna, ale pomińmy to. Wzruszyłam ramionami w odpowiedzi.- Chodź odwiozę cię- zaproponował, na co przytaknęłam.


        Ubrałam czarny płaszcz i przewiesiłam torbę przez ramie. Wychodząc, Cowell powiedział coś do sekretarki, wręczając jej pęk kluczy od studia nagraniowego numer 4. Pożegnałam się z wszystkimi kulturalnym ‘’do widzenia’’, wymuszając przy tym uśmiech. Otworzyłam drzwi od czarnego wozu mojego nic nie świadomego ojca i usiadłam na przednim siedzeniu. Odetchnęłam głęboko, wyciągając z torebki butelkę z napojem energetycznym.
- To nic nie da- Simon powstrzymał mnie ruchem ręki.- a nawet jeśli, to tylko na chwilę. Potrzebujesz odpoczynku, za bardzo cię męczę.- potarł palcami swoje czoło. Nie miałam siły się kłócić, więc bez słowa schowałam butelkę i zagłębiając się bardziej w siedzenie, przymknęłam powieki. Otworzyłam je dopiero, gdy samochód się zatrzymał. Wsadziłam zabłąkany kosmyk za ucho i odwróciłam się w stronę mężczyzny.
- Dziękuje panu za podwózkę.- powiedziałam i otworzyłam drzwi, zwinnie wychodząc na zewnątrz.
- Daj spokój z tym panem i idź spać!- zaśmiał się ponownie, po czym jego twarz nabrała srogiego wyrazu.- To były rozkazy!- pogroził mi palcem.
- Jasne- mimowolnie sama się zaśmiałam.- do zobaczenia.
- Powodzenia na twoim pierwszym wywiadzie- pokazał kciuki w górę- nie spieprz tego.
- Jak miło, że ktoś w ciebie wierzy- zironizowałam, przewracając teatralnie oczami. Zamknęłam drzwi, podeszłam do drzwi domu i otworzyłam je kluczami, następnie wchodząc do środka.
           Uderzyło we mnie ciepłe powietrze, a do moich nozdrzy dostał się zapach cudownie pachnącej potrawy, którą wcześniej przygotowała Abigail. Mówiłam jej, że dam sobie radę, ale mi nie wierzyła i została. W sumie to całkiem miłe z jej strony. Buty zostawiłam na korytarzu, a na wieszaku zawiesiłam płaszczyk. Zwilżyłam językiem dolną wargę i skierowałam swoje kroki do kuchni, podążając za smakowitymi zapachami. Na szafce czekała na mnie zapiekanka warzywna, którą wystarczy jedynie podgrzać. Przynajmniej to wyczytałam z karteczki zostawionej przez Abi.  Wykonałam wszystkie czynności związane z jedzeniem, a potem pobiegłam na górę wziąć prysznic, rozluźniając tym moje spięte mięśnie. Nie obchodziło mnie to, ze jest dopiero po 4 p.m. Położyłam się na łóżko i mocniej wtuliłam w pachnącą lawendą pościel. Ledwo co zamknęłam oczy, przeniosłam się w objęcia Morfeusza.
***
           Do mojej podświadomości zaczęły docierać różne dźwięki, w tym budzik. Podniosłam się leniwie na łokciach i spojrzałam na godzinę. Za trzy godziny mam się stawić przed studiem nagraniowym ,, The Kate’s Show! ‘’. Ponownie opadłam na łóżko, a wtedy usłyszałam pukanie do drzwi. Olałam to i zakryłam się cała kołdrą. Poczułam wibracje, co oznaczało, że dostałam sms ’a.  
Od: Alex ;)
Treść: Otwórz te pierdolone drzwi!
Momentalnie wybuchłam śmiechem, wstając przy tym i zarzuciłam bordowy szlafrok na siebie. Nadal zaspana zbiegłam na dół po schodach, aby otworzyć drzwi… przyjaciółce? Chyba mogę ją tak nazywać. Z uśmiechem na ustach nacisnęłam klamkę i otwierając drewnianą powłokę, wpuściłam blondynkę do środka. Złożyła parasolkę i przywitała się ze mną buziakiem w policzek. Dawniej prędzej bym zamieszkała na Grenlandii niż powtórzyła ten gest do kogokolwiek. Teraz mi to nie przeszkadza, a nawet to polubiłam.
- Wyglądasz okropnie- stwierdziła Al, mierząc mnie wzrokiem od góry do dołu. Posłałam jej pobłażliwe spojrzenie i westchnęłam pełna dezaprobaty. Patrzyłam, jak panna Hawker ściąga nakrycie wierzchnie i stawia buty pod ścianą.
- Napijesz się czegoś?- zapytałam, jak na dobrego gospodarza przystało.
- Gorącej herbaty. Na dworze leje jak z cebra.- wzdrygnęła się dziewczyna na myśl o pogodzie na zewnątrz.

            Wstawiłam wodę na herbatę, postawiłam dwa kolorowe kubki na szafce i wrzuciłam do nich torebki z herbatą. Dla Xixi mocna, czarna, ale ja bardziej preferuje owocowe. Podczas czekania przysiadłyśmy przy wysepce kuchennej i zaczęłyśmy rozmawiać.
- I jak przed dzisiejszym wywiadem?- zagaiła dziewczyna- denerwujesz się?
- Nie jest źle- wzruszyłam ramionami.
- To dobrze- uśmiechnęła się, co od razu odwzajemniłam- Ja bym nie wytrzymała z nerwów. Tyle ludzi patrzących na ciebie i czekających na choćby najmniejszy błąd. Do tego program jest na żywo i nie będzie można zatrzymać transmisji i…- trajkotała bez końca, a ja wyobraziłam sobie siebie w centrum uwagi wszystkich, całkiem się kompromitującą.
- Błagam cię, skończ.- przerwałam monolog mojej towarzyszki. Wstałam, gdy usłyszałam gwizdek i wlałam do kubków wrzącą wodę.
***
           Miałam już perfekcyjnie wykonany makijaż i fryzurę, a zostało mi jeszcze 20 minut do rozpoczęcia programu. Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie Maddie, która lata od wieszaka do wieszaka i pokazuje mi co rusz nowe sukienki.
- No popatrz, jaka ta jest cudna- zaświergotała podekscytowana- przecież mogłabym za nią wyjść.
- Słyszałem i zapamiętam to sobie- odkrzyknął jej narzeczony, który wykonał mi dzisiejszą fryzurę. Zaśmiałam się, patrząc na nich.
- Victoria- przywołała mnie do porządku stylistka- musimy coś wybrać. Przecież nie wyjdziesz ubrana w porozciągany sweter, jeansy i trampki.
- Dlaczego?- skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i zmarszczyłam nos. Maddie westchnęła zrezygnowana na moje dziecinne zachowanie i była widocznie zmęczona, ciągłym użeraniem się z moją osobą.
- Dobra- postanowiłam jej więcej nie katować, więc chwyciłam wieszak z sukienką i poszłam się w nią przebrać. Muszę przyznać, że nie jest taka zła, jak wcześniej myślałam. Góra przylega do mojego ciała, a z rozkloszowanym dołem tworzy doskonałe połączenie. Dodatkowo nie jest za krótka, a jej bordowy kolor dobrze podkreśla atuty mojej sylwetki, niwelując  jej wady. Stanęłam przed Mad i jeszcze raz przejechałam dłonią po materiale.
- Czegoś mi jeszcze brakuje- mruknęłam, robiąc zastanawiającą minę. Podeszła do pudełek z butami i wyciągnęła z nich czarne szpilki. Mimo, iż nie były za wysokie, to przełknęłam ślinę zdenerwowana. Stylistka postawiła je przede mną i kazała je założyć.
- Przecież ja się w nich zabiję- marudziłam, stawiając chwiejne kroki.
3 minuty! Ludzie do roboty!
           Usłyszeliśmy nawoływania technicznych, więc pora na ostatnie poprawki. Na rękę założono mi złotą bransoletkę, gdzieniegdzie wysadzaną czarnymi kamykami szlachetnymi, a na uszy założono kolczyki do kompletu. Włosy ostatni raz spryskano lakierem, a ktoś zajmujący się poprawkami technicznymi, przyczepił mi mikrofon do górnej części sukienki. Dopiero teraz cały stres, który starałam się utrzymać na wodzy. Ręce zaczęły mi się niemiłosiernie pocić, więc nerwowo wycierałam je o materiał sukienki. Przełknęłam gulę formującą się w moim gardle i brałam głębokie oddechy, chcąc się uspokoić.
10 sekund! 9, 8, 7, 6, 5, 4, 3… zaczynamy!
- Witam wszystkich w dzisiejszym wydaniu ‘’ The Kate’s Show!- wykrzyknęła entuzjastycznie prowadząca, po czym na Sali rozniósł się dźwięk braw, wiwatów i miliona innych dźwięków. – Mam nadzieje, że tak samo jak ja cieszycie się z dzisiejszego gościa. Panie i panowie, Victoria West!- ponownie rozległy się brawa, a ja niemal siłą zostałam wypchnięta na scenę.
       Nadal lekko chwiejnym krokiem podeszłam do Kate i ‘przyjacielsko’ się uścisnęłyśmy. Tłum ponownie umilkł, a my z uśmiechami przylepionymi do twarzy usiadłyśmy na fotelach.
- Denerwujesz się?- zapytała prowadząca, trzymając w rękach kartki. Zapewne z pytaniami do mnie.

- Strasznie- wyznałam szczerze, na co publiczność zgromadzona w studio zaczęła chichotać. Ugryzłam się w język i postanowiłam, że następne odpowiedzi będą bardziej przemyślane.
- Spokojnie, nie gryzę- przemówiła Kate, posyłając szeroki uśmiech w stronę kamery.- Teraz na poważnie. Masz dopiero 18 lat, jeden singiel za sobą, który ma już ponad- chwyciła w dłonie tableta i zaczęła wyczytywać dane- ponad 5 milionów wyświetleń. Wow! To nie lada wyczyn.- podsumowała.- Jak się z tym czujesz?
- Ja… Jej. Już pięć milionów?- popatrzyłam na nią szeroko otwartymi  oczyma, a tłum ponownie zaczął się śmiać. Nienawidzę, jak ktoś się ze mnie śmieje. – Jest to dla mnie coś wyjątkowego i strasznie za to wszystkim dziękuje. Nie mogę po prostu w to uwierzyć, to takie nie realne- dokończyłam swoją trochę nieskładną odpowiedź. Kate zadała mi jeszcze kilka pytań odnośnie piosenki, teledysku i tego, czy planuję wydać płytę. Pojawiło się również kilka pytań o współpracę z Sam i innymi, włączając w to Simona.
- Z potwierdzonych źródeł wiemy, że aktualnie mieszkasz w jednym domu z One Direction- wypowiedziała kobieta, a zebrani na Sali ludzie, oczywiście nie wszyscy, zaczęli piszczeć.
- Zgadza się- przytaknęłam trochę niepewna następnego pytania.
- Jak to jest mieszkać z pięcioma mężczyznami, którzy są rozchwytywani na całym świecie?- zapytała, udając podekscytowaną. Udawała, a ja dokładnie wiedziałam, że czeka jedynie na coś, co wywołało by nie mały zamęt.
- No cóż- zastanowiłam się- bywa bardzo zabawnie- z uśmiechem obserwowałam jej zawód. Zapewne nie takiej odpowiedzi oczekiwała, jak przykro.
- Tylko tyle? Nie bądź taka tajemnicza, chcemy wiedzieć, prawda?- zwróciła się publiczności, która aż poderwała się z miejsc.
- To naprawdę świetne osoby, nie można się z nimi nudzić i…
- Doskonale wiesz, że nie o to chodziło- przerwała mi- czy między tobą, a którymś muzykiem jest coś więcej niż tylko przyjaźń?- próbowała wyciągnąć ze mnie informację.
          Miałam przez chwilę moment, w którym chciałam opowiedzieć jej, jak co weekend czcimy kult poligamii***, co jest oczywiście kłamstwem, ale w porę ugryzłam się w język. To by była szokująca informacja.
- Tylko się przyjaźnimy- odparłam, wzruszając niewinnie ramionami. Prowadząca przeskanowała mnie swoim czujnym wzrokiem.
- Ja z zasady nie wierzę w przyjaźń damsko-męską.- ciągnęła temat dalej, a mnie to powoli zaczynało irytować.- Justin Bieber przyjaźnił się z Seleną Gomez. I co z tego wyszło? Wszyscy oczywiście wiemy.- uśmiechnęła się wyraźnie dumna z siebie. Ledwo dostrzegalnie przewróciłam oczami i wzięłam wdech.

- Oh… Okay. W takim razie jesteśmy wyjątkiem- uniosłam kąciki ust w górę. Kate poddała się i zaczęłam zadawać mi pytania na inne tematy. Na koniec pogratulowała oraz życzyła dalszych sukcesów, za co grzecznie jej podziękowałam, nienaturalnie się śmiejąc. Na koniec miałam zaśpiewać.
- Panie i panowie, proszę o gromkie brawa dla młodej, ale zarazem bardzo utalentowanej Victorii West- zapowiedziała mój występ Kate Barymore. Stanęłam na środku sceny i wyjęłam mikrofon ze statywu. Zaczęłam się delikatnie kołysać w rytm muzyki, a w odpowiednim momencie z moich strun głosowych wydobywał się odpowiedni, przynajmniej mam taką nadzieję, dźwięk. Cieszyłam się w duchu, że nie zapomniałam słów.
 Po moim występie publiczność nagrodziła mnie radosnymi brawami. Ostatni raz pomachałam do publiczności i zeszłam ze sceny.
          Dopiero wtedy odetchnęłam z ulgą. Techniczni podeszli do mnie, aby odpiąć mój mikrofon. Byłam z siebie niesamowicie dumna. Dałam radę!- powtarzałam sobie w myślach.
- Było idealnie- pochwaliła mnie Alex, spontanicznie biorąc w swoje ramiona. Gdy odwzajemniłam uścisk, spojrzałam na nią zdziwiona.- Nie myślałaś chyba, że przegapię twój występ- zaśmiała się, jakbym powiedziała coś naprawdę zabawnego.- Przebieraj się, mamy dla ciebie niespodziankę.- popchała mnie, w kierunku szczerzącej się od ucha do ucha Maddie.
- My?- zapytałam z daleka.
- My- odpowiedział mi męski głos, należący do Simona. Zdziwiona zmarszczyłam brwi i jak najprędzej się przebrałam, ponieważ byłam ciekawa, co takiego ta dwójka wymyśliła. Ściągnęłam szpilki i sukienkę, na nogi wsunęłam ciemne rurki, do tego przez głowę założyłam czarną bokserkę i na plecy zarzuciłam bordowy kardigan. Włosy zostawiłam takie, jakie były, czyli przednie pasma podpięte u góry, a końcówki zakręcone przez lokówkę. Dokonałam ostatnich poprawek i zniecierpliwiona pognałam z stronę blondynki i Simona.
***
            Nie wierzyłam, że to wymyślili. Nie wierzyłam, że to zrobiłam. Ciągle w to nie wierzę. Wyszłam żwawym krokiem, podążając za Alex. Jak na lotnisko przystało, było pełno ludzi i trzeba było się momentami przepychać. Zgadza się, jestem na lotnisku. A dokładniej to jesteśmy, bo przed chwilą wysiadłyśmy z Xixi z samolotu, a teraz próbujemy złapać taksówkę, a w Nowym Jorku nie jest to najłatwiejsze. Simon i Alex wymyślili sobie, że przylecimy sobie na ostatni koncert One Direction w Stanach Zjednoczonych. Fajnie, co nie? Bo to wcale nie jest dziwne, że wsiadamy w samolot jak gdyby nigdy nic i lecimy na inny kontynent tylko po to, aby zobaczyć, usłyszeć chłopaków. Mam nadzieję, że dało się wyczuć w tym sarkazm. Ciągle się zastanawiam, jak w ogóle udało im się mnie do tego namówić. Poprawiłam swoją torbę, która spadła mi z ramienia i wsiadłam do żółtej taksówki. Jechałyśmy właśnie do mieszkania matki Alex, gdzie spędzimy dzisiejszą noc. Pojazd stanął przed ogromnym budynkiem, więc wysiadłyśmy z niego, uprzednio płacąc kierowcy za przejazd. Drzwi otworzył nam portier, z którym Al przywitała się życzliwie i przeprowadziła krótką rozmowę. Nie wgłębiałam się w szczegóły.
            Wjechałyśmy windą na samą górę apartamentowca i stałyśmy pod drzwiami, czekając na ich otwarcie.
- Już jesteście- przywitała nas szerokim uśmiechem, uprzejmie wyglądająca kobieta. W czasie, gdy Al ze swoją matką stały przytulone do siebie, mogłam się dokładniej przyjrzeć starszej kobiecie. Miała ona blond włosy związane w schludnego kucyka, duże brązowe oczy i posturę podobną do Xixi. Jedynie lekkie zmarszczki na twarzy kobiety pomagały mi ją odróżnić od córki. Były bardzo do siebie podobne.
- Vic- zwróciła się do mnie Alex- poznaj moją mamę.
- Dzień dobry pani- uśmiechnęłam się serdecznie w jej stronę.
- Witaj słoneczko. Wchodźcie, przygotowałam zapiekankę.- wpuściła nas do środka. Z ręką na sercu przyznaję, że rodzicielka Hawker to jedna z najsympatyczniejszych osób, jakie znam. Jej aktualnego męża też polubiłam. Po wspólnym posiłku i pogaduchach, nadszedł czas na przygotowania przed koncertem.
***
            Razem z Alex przeciskałyśmy się przez tłum zgromadzonych nastolatek, które chórem wykrzykiwały imiona chłopaków oraz chwytliwe rymowanki na ich temat. Pokazałyśmy wejściówki za kulisy, więc ochroniarz wpuścił nas. Z daleka można było już dostrzec grupkę rozemocjonowanych dziewczyn, które oblegały One Direction. Jak oni w ogóle mogą oddychać? Podchodziłyśmy coraz bliżej, więc ostatni raz poprawiłam swoją grzywkę. To już chyba mój trik nerwowy.

- Mogę prosić o autograf?- zaszczebiotałam piskliwie. Większą część drogi taksówkę ćwiczyłam ten głosik i śmiało muszę przyznać, że opłacało się!
- Dla kogo podpi… Vicky?!?- wyraźnie się zdziwił Louis. Nie wytrzymałam i parsknęłam śmiechem, widząc jego minę. – Co ty tu robisz?
- Jak to co- włączył się do rozmowy Liam- myślisz, że nasza największa fanka opuściłaby koncert?- puścił mi oczko, na co spuściłam wzrok. Wciąż pamiętał naszą rozmowę.
- Chłopaki- odkaszlnęłam, chcąc zwrócić ich uwagę- To jest Alex. Alex to są em… chłopaki.- przedstawiłam ich sobie
  
* piosenka Demi Lovato- Skyscraper
** Kate Barymore nie jest żadną prowadzącą. Nawet nie wiem, czy ktoś taki wgl istnieje. Po prostu ją wymyśliłam na potrzeby opowiadania
*** poligamia- seks grupowy

*************************************************************
Niedziela- dzień cwela, tralalalala ;) 
Witam was kochani w niedzielny wieczór ;) Jak tam życie? 
Przychodzę do was dzisiaj z najdłuższym rozdziałem na tym blogu, mam nadzieję, że sie z tego cieszycie. Zapytacie zapewne: gdzie jest haczyk? Mianowicie kolejny dodam dopiero po testach :( Tak, mnie też jest bardzo smutno :(

Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!! < moja choroba psychiczna daje o sobie znaki ;p >

Ten blog ma już 90 obserwatorów! Dziękuję, dziękuję, dziękuje! < wiem, ze tego nie widzicie, ale szczerze się jak nienormalna >
+
Przekroczyliście 50 000 wejść <!!!>, a niedługo będzie ponad 55 000.


STRASZNIE WAM ZA TO DZIĘKUJĘ ! JESTEŚCIE NAJLEPSI ! 

 Chcecie być informowani? < KLIK >

Macie jakieś pytania? < KLIK >

Trzymajcie za mnie kciuki na egzaminach // Mała Wariatka // @mjut007


19 komentarzy:

  1. hahahaha. kocham <3
    rozwalają mnie ich komentarze.

    OdpowiedzUsuń
  2. genialny jak zwykle :) <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietny jak zawsze !!! @luvmyniallers

    OdpowiedzUsuń
  4. Nominowałam cię do Libster Awards- http://zyje-wlasnym-zyciem.blogspot.com/p/blog-page_13.html

    OdpowiedzUsuń
  5. klzjlxnN <3 Boskie

    OdpowiedzUsuń
  6. genialny i powodzenia na egzaminach :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny, z resztą jak zwykle. Xixi nareszcie spotkała chłopaków! Yey! xD
    Powodzenia na testach! Trzymam kciuki!

    loving-enemy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział. Czekam na kolejny. Powodzenia na testach!

    OdpowiedzUsuń
  9. siemka !
    po 1 : Powodzenia na testach
    po 2 : rozdział jest zajebisty
    po 3 : nie mam co napisać ale chciałam mieć 3 punkty
    a teraz na serio
    Nie spodziewałam się takiej zmiany po Vic ;)
    Jeszcze kurde będzie każdego kochała i zrobi się taka milutka ;D
    nie mogę doczekać się następnego rozdziału ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak zwykle cudowny rozdział *.*
    Czczą kult poligamii? XD
    Kocham i czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeju,jeju jeju !!!!! Boski, cudowny, najlepszy sdnsajxbajscbjad *,* nie da się tego inaczej ująć !!! Ona musi powiedzieć prawdę Liam'owi :(
    I chciałabym żeby była z Harry'm bo gdyby była z Zayn'em to moje życie straciło by sens *teatralny płacz* normalnie serio czekam na następnyyyy z wielką niecierpliwością !! Powodzenia na testach życzę !!!! xoxoxo :* <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Boski blog<3 genialny rozdział :)
    http://iloveyouorhate.blogspot.com/ zapraszam do mnie :)
    Nati :**

    OdpowiedzUsuń
  13. Super zajebiste i wgl.
    Powodzenia na egzaminach - ja też piszę :)
    Zapraszam do siebie dziś pojawi się rozdział
    http://the-madness-of-one-direction.blogspot.com/
    komentuj jak przeczytasz ;)
    ~Pozdrawiam i całuję Edyta

    OdpowiedzUsuń