sobota, 22 marca 2014

Chapter Twenty (part two)

Jak możesz, to zagłosuj w ankiecie po lewej stronie ;)
<------------------------------
<------------------------------
<------------------------------

Chcesz być informowana o nowościach? Zostaw do siebie kontakt tutaj: <KLIK>

Możecie zadawać pytania mi i bohaterom tutaj:<KLIK>

Mój drugi blog: <KLIK>

,, Nie jest łatwo opisywać ludzkie uczucia. Chcesz być dokładny, ale gdy zaczniesz, braknie słów ‘’
          Życie to nie bajka. To nie miejsce, w którym księżniczki żyją szczęśliwe u boku swoich książąt, otoczone wszystkim czegokolwiek sobie zapragną. Trzeba zasłużyć i walczyć o wszystko, na czym nam zależy choć w minimalnym stopniu. Ale zastanówmy się przez chwile… Czy nie lepiej trochę się pomęczyć, osiągnąć cel, a później mieć satysfakcję ze swojej pracy? Czy może leżeć i czekać na kogoś, choć nie wiemy czy ta osoba kiedykolwiek się pojawi. Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć indywidualnie. Ja osobiście wybieram tę pierwszą opcję, dlatego zawsze będę walczyć o swoje i nigdy się nie poddam.
        Poprawiłam kołnierzyk swojego płaszczyka i wyszłam spokojnym krokiem z domu. Jako, iż mieszkamy na obrzeżach i kawałek do centrum Londynu jest, zamówiłam wcześniej taksówkę, do której teraz wsiadłam. Podałam kierowcy adres mieszkania Jennifer, a już po chwili wpatrywałam się w widoki za oknem. Jak na to miasto to szczerze muszę przyznać, że pogoda jest cudowna. Na niebie widnieją jedynie białe chmury, które co rusz to odkrywają słońce, którego ciepłe promienie ogrzewały twarze spieszących się osób, a delikatny wietrzyk nie tylko rozwiewał włosy, ale również sprawiał, że nie było za gorąco. Jak wspominałam wcześniej: pogoda jest cudowna. Nawet się nie spostrzegłam kiedy, a już wysiadłam w taksówki i kierowałam swoje kroki do apartamentu mojej ciotki. Chyba mogę ją tak nazywać, prawda?
         Zapukałam dostatecznie mocno w drzwi wykonane z ciemnego drewna. Nie czekałam zbyt długo, a w drzwiach pojawiła się Jenn z wielkim uśmiechem na twarzy. Jak tak jej się przyglądałam, to nie wygląda na swój wiek. Nigdy nie powiedziałabym, że ona ma 40 lat. Dałabym jej 29 lub 30, co najwyżej. Po przywitaniu się, weszłam do jej mieszkania i uważnie rozglądałam się po wnętrzu. Szare ściany znajdowały się naprzeciw białym, a nie było zbyt nudno dzięki fototapecie z wizerunkiem Marilyn Monroe. Cały wystrój dopełniały czerwone dodatki oraz meble i podłoga, wykonane z w tym samym odcieniu czerni z drzewa. Skierowałam się w głąb salonu i w rogu dostrzegłam kominek, który bez dwóch zdań ocieplał pomieszczenie wizualnie i dodawał przytulnego nastroju.

- Czego się napijesz?- zapytała, będąc już w kuchni- kawa, herbata, sok…
- Herbata wystarczy- uśmiechnęłam się ciepło w jej stronę.- nie wiedziałam, że kupiłaś mieszkanie.
- Postanowiłam trochę dużej zostać w Londynie.- również się uśmiechnęła.
- Cieszę się- upiłam łyk parującego napoju, który przed chwilą postawiła przede mną brunetka. Chcąc przerwać nieco już uciążliwą ciszę, zaczęłam zadawać pytania- Czym się zajmujesz?
- Projektuje ubrania. Niby prosta rzecz, a strasznie trudno wymyślić coś nowego, świeżego, a do tego by podobało się ludziom. - wyjaśniła
     
      Przez cały czas rozmawialiśmy na przeróżne tematy. Rozmawiając z tą kobietą, nie czułam tej różnicy wieku, choć była duża. Było swobodnie, miło, a co najważniejsze nie niezręcznie. Nawet umówiłyśmy się, że wykorzystam jej kreacje do swojego teledysku. Jennifer siedziała naprzeciw mnie i wpatrywała się we mnie swoimi dużymi, brązowymi oczami. Wzięła głęboki wdech.
- Jesteś tak bardzo podobna do swojej matki- powiedziała, a ja spuściłam wzrok. Nie lubiłam rozmawiać ani myśleć o niej. Tak wiem, to chore. Nienawidzę jej wspominać albo o niej myśleć! To jest mój słaby punkt. Nie ważne jak szczęśliwa będę, na samą myśl o niej chcę mi się płakać. Zamrugałam kilkakrotnie oczami, chcąc pozbyć się nagromadzonych kropli w kącikach oczu. Poprawiłam swoje usadowienie na krześle i zagryzłam nerwowo policzki od środka.
- Przepraszam, nie chciałam- szepnęła Jenn, widząc moje zakłopotanie.
- Nic się nie stało. Strasznie za nią tęsknie- wyznałam łamiącym się głosem.
- Jak wszyscy. Była wspaniałą kobietą, ale zapamiętaj Victorio, że ona nie odeszła i nigdy nie odejdzie. Mimo, iż nie ma jej tu obok ciebie fizycznie, to przecież zawsze będzie w tobie. W twoich myślach, w twoim sercu, w twojej psychice. Ona nigdy nie odejdzie, dopóki o niej nie zapomnimy. Nie ważne jak bardzo będzie ci ciężko, musisz być silna. Dla niej. Jeżeli kiedykolwiek będziesz czegoś potrzebować, przyjdź do mnie.- nawet nie zorientowałam się, a kobieta trzymała mnie w niedźwiedzim uścisku. Tego mi było trzeba. Ciepła i rozmowy z kimś, kto również tęskni za Jessicą West- moją mamą, którą zawsze będę kochać, i która zawsze będzie ze mną.
        Do domu wróciłam jakieś dwie godziny temu, a chłopcy jeszcze nie wrócili z próby. Ostatnio bardzo dużo ćwiczą i rzadko kiedy są w domu. Przeskakiwałam z jednego kanału na drugi, a mimo to nie znalazłam nic ciekawego.
- Padam z nóg- oznajmił Niall, padając na kanapę obok mnie. Odwróciłam wzrok, a za nim weszli pozostali.


- Z kuchni Abigail zostawiła tort czekoladowy- szepnęłam mu na ucho, na co gwałtownie się zerwał na równe nogi i biegiem ruszył w kierunku kuchni. Zaśmiałam się pod nosem.
- Będzie mi cię brakować Vic- wyznał Horan, wychodząc z kuchni ze słodkościami na talerzyku.
- Ale ja się nigdzie nie wybieram- zmarszczyłam brwi zdziwiona.
- To ona nie wie?- te pytanie skierował do reszty, którzy zgodnie pokiwali głową na ‘’nie’’, oprócz Zayna. Ten debil zachowywał się, jakby mnie z nimi w ogóle nie było oraz jakbyśmy żadnej rozmowy nie prowadzili. Czasami miałam ogromną ochotę do niego podejść i go rozszarpać! Tak po prostu. Czy coś ze mną nie tak? Wypuściłam ze świstem powietrze i nadal czekałam na rozwój wydarzeń.
- Vicky- zwrócił się do mnie Harry ciepłym głosem, który i tak był zachrypnięty, przez co na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Mogłabym słuchać tego głosu godzinami. Chyba go kiedyś nagram i będę w kółko słuchała. Tak… to jest genialny pomysł.- My musimy wyjechać na trzy miesiące- oznajmił smutno, a ja miałam wrażenie, że moje serce na chwilę przestało bić. To dziwne, ale przez ten czas strasznie się do nich
przyzwyczaiłam i nie chcę, żeby mnie samą zostawiali. Tutaj. Samą. A co najważniejsze: bez nich. Ale Zayn może jechać- dodałam po chwilę w myślach.
        Leżałam bezczynnie na łóżku, wpatrując się jedynie w biały sufit. Ah, te emocje- sarknęłam w myślach.
- Co robisz?- do mojego azylu wszedł Liam. Nie zwracałam na niego uwagi, dopóki nie zaczął oglądać zdjęć, które były ładnie poustawiane w ramkach na półkach. Szczególnie przeraziłam się, gdy chwycił czarną ramkę w moim zdjęciem. Nie było ważne, co jest na zewnątrz, a co ukryte było w środku, a mianowicie moje zdjęcie z Harrym, gdy jeszcze byliśmy dziećmi. Teraz zrozumiałam, że nie była to najbezpieczniejsza kryjówka.
- Uroczo tu wyszłaś- uśmiechnął się i zaczął machać tą ramkę we wszystkie strony. Zaśmiałam się nerwowo, a w duchu modliłam się, aby jak najszybciej odłożył tę ramkę. Gdy widziałam, ze nie zapowiada się na to podeszłam do niego i przechwyciłam zdjęcie w swoje ręce. Payne ujrzał zdenerwowanie w moich oczach i zabrał mi ramkę. Zaczęliśmy trochę się szarpać- wiadomo, że nie biliśmy się. W pewnym momencie ramka spadła na podłogę, a my usłyszeliśmy dźwięk tłuczonego szkła. Wstrzymałam powietrze, czekając na reakcję ze strony chłopaka.
        Nadal stałam osłupiała całą tą sytuacją i z przerażeniem w oczach przyglądałam się Liamowi, który w skupieniu oglądał fotografię.
- To jest Harry, prawda?- zadał pytanie, chcąc się upewnić. Pokiwałam lekko głową i próbowałam przełknąć kluchę, formującą się w moim gardle. Brunet nadal oglądał fotografię, a następnie podniósł na mnie swój wzrok i posłał serdeczny uśmiech. – Nie wspominałaś, że jesteś naszą fanką- zaśmiał się, do czego automatycznie dołączyłam. Dzięki uczestniczeniu w zajęciach aktorskich, nauczyłam się zakładać maski wtedy, gdy najbardziej tego potrzebuje. Dlatego w owej sytuacji, zamiast rwać włosy z głowy, to śmieje się jak wariatka i udaję, że jestem wielką fanką One Direction. – A którą naszą piosenkę lubisz najbardziej?- zapytał Liam, a ja stałam jak wryta i wertowałam swoją pamięć w nadziei, że przypomnę sobie choć jeden tytuł.
- No wiesz- wsadziłam kosmyk włosów za ucho- ta, w której śpiewacie… i skaczecie… i tańczycie- mówiłam zmieszana
- Masz na myśli Just Project?- zadał pytanie
-Tak, dokładnie- pokiwałam głową w ulgą- ta jest najlepsza!
- Vic, ale my nie mamy takiej piosenki- wyznał zmieszany chłopak, a ja miałam wrażenie, jakby język uwiązł mi w gardle. Nie byłam wstanie ani się ruszyć, ani wydobyć z siebie żadnego słowa. Teraz to wpadłam jak śliwka w kompot. Jedyne co mnie zastanawiało to to, dlaczego Liam mnie podpuścił, żebym skłamała. Nikt już się nie odezwał, jedynie słychać było kroki Liama i zamykanie drzwi. Wyszedł, zostawiając mnie samą. Może nie zupełnie samą, ale z poczuciem winy, który zmieszane z innymi uczuciami sprawiało, że czułam, jakbym za chwilę miała wybuchnąć.
          Rzuciłam się na łózko i przyłożyłam twarz do poduszki. Przyciągnęłam ją jak najbliżej się da, a potem zaczęłam piszczeć. Gdy wyzbyłam się większości negatywnych emocji, z bezradności się rozpłakałam. Siedziałam i czułam się słaba, nic nie warta, sama, opuszczona. Jak małe dziecko, które zgubiło się w supermarkecie, bo chciało lizaka i odłączyło się od swojego opiekuna. Po pewnym czasie już nie płakałam, ale siedziałam i głęboko oddychałam. Podciągnęłam nogi pod brodę i zamknęłam oczy.
Metalowy przedmiot pod wpływem obracania w dłoni, zabłyszczał.
Przejechał kilka razy wzdłuż nadgarstka, pozostawiając po sobie jedynie szramy, w których zaczęły się pojawiać kropelki krwi.
Ten widok, choć nieprzyjemny, daję uczucie spokoju i chwilowego szczęścia…
       Otworzyłam szeroko oczy. Jedynym, czego w tym momencie potrzebuje, jest ona. Moja stara przyjaciółka- żyletka. Powstrzymało mnie jedynie skrzypnięcie drzwi i postać Liama wchodząca do pokoju. W dłoniach trzymał dwa kubki w parującym napojem, jeden podał mi. Nawet na Payne’a nie popatrzyłam. Była to gorąca czekolada, dlatego przyłożyłam usta do szklanego naczynia i napiłam się. Nic nie mówiłam, siedziałam w ciszy.
- Nie oczekuje, że powiesz mi coś o tym zdjęciu, dlatego chociaż mnie posłuchaj, okej?- zapytał łagodnym głosem, choć bez trudności wyczułam w nim nutkę niepewności. Nie odpowiedziałam, jedynie ponownie napiłam się czekolady. Li westchnął zrezygnowany i zaczął mówić- To jest Danielle. Moja była dziewczyna.- podał mi telefon, a na jego ekranie widniało zdjęcie ślicznej mulatki z brązowymi, kręconymi włosami. Uśmiechała się szeroko. Zdałam sobie sprawę, że widziałam ją już wcześniej, kiedy przez przypadek zamieniliśmy się telefonami. Ale po jaką cholerę on mi to pokazuje teraz?

- Ładna- odzywam się cichym, zachrypniętym od płaczu głosem.
- Poznałem ją na castingach do X-Factora. Była tam tancerką i od pierwszego spotkania zawróciła mi w głowie. Była zabawna, śliczna, a przy tym bardzo inteligentna- mówił rozmarzonym głosem.- była idealna. Kochałem ją…- zawahał się- nadal ją kocham- powiedział już zupełnie pewnie i napił się swojego, ciemnego napoju.- była ode mnie starsza o dwa lata, dlatego zachowywałem się poważniej, żeby nie myślała o mnie jak o gówniarzu. Zrezygnowałem z większości imprez na rzecz wieczorów z nią na kanapie, przy oglądanie jednej z tych banalnych komedii romantycznych. Dopiero jak mnie zostawiła, zdałem sobie sprawę, że powinna mnie pokochać prawdziwego, takiego jakim jestem bez udawania.
- Gdzie teraz jest?- zapytałam, choć dobrze wiedziałam, że nie powinnam. Ale no cóż, moja ciekawość wzięła górę nad taktem.
- W los Angeles. Tańczy ze swoją grupą taneczną. Jest szczęśliwa.
- Nie myślałeś nigdy, aby ją odwiedzić? Zawalczyć o nią?
- Ciągle o tym myślę- wyznał, a w jego głosie wyczułam szczerość przeplataną z bólem.- Ale po co, skoro jest tam szczęśliwa beze mnie?
,, Jeśli kogoś kochasz, daj mu wolność ‘’- William Szekspir
- Nawet chłopaki tego nie wiedzą. Wiesz, dlaczego wyznałem to tobie?- zapytał, a ja poczułam jak przyjemne ciepło rozchodzi się wewnątrz mnie.
- Nie- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

- Ufam ci, Vic- popatrzył mi prosto w oczy, a ja czułam się w tamtym momencie jak otwarta księga, z której można było wyczytać wszystko.- I chciałbym, abyś ty również mi zaufała…







*******************************************************

Witam was w ten sobotni wieczór kochani! Jak ja się za wami stęskniłam ;)
Przychodzę do was z drugą częścią rozdziału 20, który muszę przyznać nawet mi się podoba. Mam nadzieję, że nie zostawicie mnie do końca kwietnia ;) 
Muszę przyznać, że na początku bałam się, że jak zacznę pisać drugą historię to tą zaniedbam :( A dzięki temu mam więcej pomysłu na historie Victorii ;) jeeeej xD

Teraz bardzo ważna sprawa: Jeżeli chcecie, że następny rozdział pojawił się w przyszły weekend, musicie mnie bardzo zmotywować! A przyznam, że trochę mi smutno, gdy widzę że komentuję nieco ponad 20 osób, a obserwuje 79 ( !!! ) Mam nadzieję, że się poprawicie i zobaczę tu multum komentarzy.

Powiedzmy: ponad 30? Jak wspominałam, termin dodania kolejnego rozdziału zależy od was :*

Do następnego ;* // Mała Wariatka // @mjut007

36 komentarzy:

  1. Yeeey! Pierwsza! Twoje opowiadanie jest ghdhdhbx i wgl takie boskie xd. Szkoda, że przeczytałam tak szybko i teraz muszę czekać tydzień xd. No cóż, nie jestem najlepsza w komentowaniu, ale staram się jak mogę, bo wiem jakie to ważne dla autora.
    Powie mu, powie?! Dziewczyno, co ty ze mną robisz?! To podchodzi pod uzależnienie! Hah, do następnego! ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. ♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Druga, ale nie ważne. Świetny rozdział! Weny życzę <3

    OdpowiedzUsuń
  4. jeju super, i cieszę się z liama , zę no poprostu, że jest i będzie ją chyba wspierał itd. jestem ciekawa co wymyślisz w następnym rozdziale <33 czekan na niego <#33

    OdpowiedzUsuń
  5. Oool boziu jaki słodki Liaś ❤
    Czekam na nexta xxx ❤❤

    OdpowiedzUsuń
  6. zabije cie dziewczyno . poryczalam sie.
    swietny.
    biedny lias

    OdpowiedzUsuń
  7. Rewelacyjny rozdział!!!
    Dziewczyny komentować!

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam ten blog *__*
    Ten rozdział jest świetny , tak trochę się na nim popłakałam c:
    Ciekawe czy Vic opowie mu swoją historię? ^^
    Pozdrawiam ; 33

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział. !!!!!!!!! Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Super :-* Kat

    OdpowiedzUsuń
  11. Jezu ale ty super piszesz!!!!!Ja to chyba nie przetrwam takiego czekania na następny!Podrowionka :*

    OdpowiedzUsuń
  12. A moze niech ona bedie z Liamem ? :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Zauważyłam, że ja zawsze każdemu słodzę, bo wszystko mi się podoba. Ale koniec tego dobrego zakładam okulary. I no i no... Kurde nie mam nic do zażucenia. Hahahaha xD świetnny rozdział! :-*

    OdpowiedzUsuń
  14. Awwww *.* Czekam na następny :3 A kiedy Simon wróci ?

    OdpowiedzUsuń
  15. Kocham ten blog <3
    MEGA *-*
    czekam na następny :) <3

    OdpowiedzUsuń
  16. SUPERRRRRR!!!!! Kocham cie.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja chce więcej! Ostatnio nie mam na nic czasu ale, żeby przeczytać nowy rozdział zawszę go znajdę. Czeeekaam <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Rozdzial nie do opisania !!!! Jest boski ,slodki itd. nie bede pisac dalej bo sie powtarzam jak w kazdym komentarzu pod poprzednimi rozdzialami!!!!! nexta poprosze!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  19. I jeszcze zapomnialam ,wielbie relacje miedzy Vic a chlopcami .to takie (jak dla mnie) SLODZIUTKIE!!!!!awwww :3

    OdpowiedzUsuń
  20. Kocham ten blog!!!!

    OdpowiedzUsuń
  21. Dziś tego bloga poleciła mi koleżanka. Jest wspaniały *.*

    OdpowiedzUsuń
  22. Masz bardzo ciekawy sposób pisania :) czekam na następny rozdział !

    OdpowiedzUsuń
  23. łał Liam odkrył tajemnice ( no ... tak jakby :P ) porobiło się :)
    jestem ciekawa czy Vic opowie mu swoją historię ♥
    nie mogę się doczekać następnego rozdziału ♥ :****

    OdpowiedzUsuń
  24. mega końcówka, nie mogę się doczekać następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  25. Koniec najlepszy

    OdpowiedzUsuń
  26. Świetny rozdział z zniecierpliwieniem czekam na następny , który mam nadzieje zostanie udostępniony nie dlugo czekam jak akcja sie rozwinie myślde że Vic moglaby uchylic rąbka swojej przeszłości Kocham :*

    OdpowiedzUsuń
  27. jednym slowem REWELEJSZYN !!!! :*

    OdpowiedzUsuń
  28. To jest cudne. Dzisiaj zaczęłam czytać <3 . Dodaj kolejny plissss

    OdpowiedzUsuń
  29. jejku kocham tego bloga czekam na następny rozdziała awwww;*

    OdpowiedzUsuń
  30. Masz talent dziewczyno ! Świetnie piszesz :) Nie mogę doczekać się następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  31. O bosh Liam i Vic awwww BFFy :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Jestem,rozdział super :)

    OdpowiedzUsuń